Nowe sankcje mają dotyczyć oligarchów rosyjskich najbliższych Kremlowi.
Plany ujawniły Reuters i „The Washington Post”. Dotyczyć będą przynajmniej sześciu bardzo wpływowych osób. Pierwszy krok ku temu już został zrobiony w styczniu, gdy Departament Skarbu USA opublikował „czarną listę” kilkuset obywateli Rosji i firm, a następny parę tygodni temu, gdy amerykański wymiar sprawiedliwości oskarżył kilkunastu Rosjan m.in. o spisek przeciwko USA.
Poprzednia tura amerykańskich sankcji została wprowadzona 15 marca. Objęła 19 osób i instytucji wskazanych przez Departament Skarbu jako współodpowiedzialne za cyberataki na USA i próby wpływania na amerykańską politykę w 2016 roku.
„The Washington Post” pisze też, że decyzję o wprowadzeniu najnowszych sankcji podjęto w związku z otruciem za pomocą gazu bojowego byłego rosyjskiego szpiega i jego córki w Wielkiej Brytanii.
Odchodzący doradca ds bezpieczeństwa narodowego Herbert R. McMaster powiedział w tym tygodniu, że Zachodowi „jak dotąd nie udało się sprawić, by (Moskwa) zapłaciła odpowiednią cenę” za swoje „groźby” i „prowokacje”. – Zbyt długo niektóre kraje patrzyły przez palce na działania Rosji – powiedział. Dodał, że Rosja prowadzi używa politycznych, ekonomicznych, militarnych czy propagandowych narzędzi „wojny hybrydowej” przeciwko Zachodowi, ale wyraził przekonanie, że go nie pokona.
O zbytnią opieszałość we wprowadzaniu kolejnych sankcji wobec Rosji oskarżała w ostatnich tygodniach administrację prezydenta Donalda Trumpa część mediów, opozycja z Partii Demokratycznej i wewnętrzna opozycja w Partii Republikańskiej wiążąc to z podejrzeniami i oskarżeniami specjalnego prokuratora wobec ludzi z otoczenia Donalda Trumpa z czasów kampanii prezydenckiej, którzy mieli kontaktować się nielegalnie z przedstawicielami Rosji. Moskiewska propaganda przed wyborami nie ukrywała, że wolałaby na prezydenta Donalda Trumpa niż Hillary Clinton. Na ten temat czytaj między innymi tutaj, tutaj i tutaj.
Sam Trump nie ma jednak statusu podejrzanego w tym śledztwie specjalnego prokuratora Roberta Muellera, które zresztą krytykuje. W tym tygodniu powiedział, że „nikt nie był twardszy wobec Rosji niż ja”. Krytykował też Niemcy za wspieranie Nord Stream 2. Więcej na ten temat tutaj. Z drugiej strony, Biały Dom przyznał, że podczas rozmowy telefonicznej Władimira Putina i Donalda Trumpa amerykański przywódca nie wykluczył w przyszłości spotkania z przywódcą Rosji w Białym Domu „w przyszłości”. Takie wstępne uzgodnienia padły podczas rozmowy w zeszłym miesiącu, gdy Władimir Putin zapewnił sobie kolejną kadencję na Kremlu i Trump mu gratulował.
McMastera zastąpi uchodzący za jeszcze większego „jastrzębia” John Bolton, ambasador USA w ONZ w czasach prezydentury George’a W. Busha.
Oprac. MaH, rferl.org, theguardian.com
fot. Elisabeth Fraser, dvidshub.net, Wikimedia Commons, CC
1 komentarz
observer48
5 kwietnia 2018 o 22:29Amerykanie grają na osłabienie tak szkopów, jak kacapów, ale bez zbankrutowania kacapii nie będzie możliwe dokręcenie śruby szkopom. Również zamrożenie i konfiskata nielegalnych aktywów kremlowskiej kleptokracji przez Wielką Brytanię może stać się kolejnym ciosem w kacapię i uderzeniem rykoszetem w Niemcy. Dominujące Europę Niemcy trzymające się pod stołem za ręce z kacapską swołoczą nie są w interesie USA, Wielkiej Brytanii, państw skandynawskich i byłego obszaru sowieckiej strefy wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej.