Jeszcze sto lat temu na mapie okolic Grodna można było zobaczyć kilka miejscowości o nazwie Balla. Były to Balla Wielka, centrum gminy i folwark, majątki Balla Sucha i Balla Kownacka, wieś Balla Solna. Ale najważniejszą miejscowością o nazwie Balla była wieś parafialna, do której w XIX wieku dodawano – Cerkiewna, a w pierwszej połowie XX wieku – Kościelna.
W latach walki z religią pozbawiono tę wieś prawdziwego imienia, nadając jej nazwę dość prozaiczną – Zareczanka. Ale na szczęście ocalał kościół, chociaż o jego istnienie, jak również o swoją wiarę, mieszkańcy wsi musieli walczyć. Balla była jedną z najstarszych osad w okolicach Grodna.
Jej nazwa ma pochodzenie bałtyckie i oznacza błoto, miejsce zabłocone. Pierwsza wzmianka o Balli odnosi się do roku 1480 roku, gdy wieś należała do parafii prawosławnej, a mianowicie parafii cerkwi świętych Borysa i Gleba w Grodnie. W 1526 roku w Balli powstała samodzielna parafia prawosławna, a przy cerkwi został zorganizowany szpital dla chorych i starszych ludzi.
Od początku XVII wieku parafia w Balli należała do unitów i oficjalnie była podporządkowana proboszczom pobliskich parafii rzymskokatolickich. Przez 250 lat istnienia unickiej parafii budynek drewnianej cerkwi był kilka razy przebudowywany.
W świątyni modlono się po polsku, w języku cerkiewno-słowiańskim oraz „po prostemu”. Uniccy kapłani golili brody, jak to było przyjęte u duchownych katolickich, nosili szaty zbliżone do rzymskokatolickich, ale korzystali z ksiąg do nabożeństwa, nadrukowanych cyrylicą. Po rozbiorach Rzeczypospolitej okolice Sopoćkiń weszły do składu Królestwa Pruskiego, zaś w 1815 roku – do Królestwa Polskiego, które było państwem autonomicznym w składzie Cesarstwa Rosyjskiego.
W 1875 roku władze carskie zorganizowały „dobrowolne” przyłączanie unitów Królestwa Polskiego do prawosławia. Razem z 200-tysięczną rzeszą unitów podlaskich „pojednano” z prawosławiem również i kilka parafii unickich w powiecie augustowskim.
W Balli, która od tego czasu otrzymała nazwę Balla Cerkiewna, zorganizowano wielkie uroczystości z udziałem urzędników carskich z Grodna, Warszawy, Suwałk i Petersburga. Parafian nikt o zdanie nie pytał. Religia unicka, która prawie od trzystu lat była wiarą ich przodków, po prostu przestała istnieć.
Życie tych, którzy nie chcieli należeć do prawosławia, było bardzo utrudnione, nawet w sprawach codziennych. Ludzie nie chcieli chrzcić dzieci w cerkwi, więc po chatach chodzili popy i chrzcili małe dziatki przymusowo. Unici nie mogli obchodzić świąt religijnych według „nowego” kalendarza.
Carscy żandarmi wchodzili do domu i jeśli widzieli, że ktoś w prawosławny post gotuje mięso – wywracano garnki na podłogę. Ludzie mieli nawet po dwa imienia – „formalne” prawosławne i „prawdziwe” katolickie. Na przykład, Borys i Bronisław. Sytuacja się zmieniła dopiero po roku 1905, gdy car Mikołaj II, zmuszony przez wydarzenia rewolucyjne, podpisał Dekret o tolerancji religijnej.
Teraz każdy mógł otwarcie wyznawać swoją religię. Ponieważ Kościoła unickiego na naszych ziemiach już nie było – ludzie zaczęli licznie przechodzić na katolicyzm, w roku 1914 w całej parafii prawosławnej pozostało jedynie kilkadziesiąt osób. Cerkiew w Balli spłonęła podczas walk o Twierdzę Grodzieńską w czasie I wojny światowej – latem 1915 roku i już jej nie odbudowywano.
W 1927 roku założono w Balli parafię rzymskokatolicką, ale na budowę kościoła lud miejscowy, ogołocony wojną, nie posiadał środków. W miejscu spalonej cerkwi postawiono tymczasowy długi drewniany budynek, w którym jednocześnie mogło się modlić do dwustu osób.
Na początku lat 30. XX wieku przyjechał do Balli Kościelnej ksiądz Antoni Barszczewski. Ojciec Antoni nie był pierwszym proboszczem nowej parafii w Balli Kościelnej, ale właśnie jemu należy się honor wzniesienia murowanej świątyni. Ksiądz Barszczewski był „amerykańcem”, to znaczy przez dość długi czas mieszkał w Stanach Zjednoczonych, zbierając wśród Polonii amerykańskiej środki finansowe na budowę kościołów w Polsce.
Większa część Grodzieńszczyzny wchodziła wtedy do diecezji wileńskiej, ale okolice Sopockiń, w tym i Ballę Kościelną, włączono do diecezji z centrum w Łomży. Projekty nowych świątyń w diecezji łomżyńskiej były zamawiane u warszawskiego architekta Leonarda Karii. Postępowy architekt, zgodnie z duchem czasu, zaprojektował świątynię w stylu modernistycznym, bardzo oryginalną jak na tamte czasy.
Ale projekt chyba nie za bardzo przypadł do gustu władzom kościelnym i nadano mu bardziej tradycyjny wygląd. Dlatego badacze mają teraz problem z ustaleniem stylu świątyni – czy jest to bardziej ascetyczny neogotyk, czy raczej niewyraźny modernizm. W 1937 r. kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny został poświęcony. Sporą kwotę na budowę świątyni wnieśli parafianie. W tym samym czasie wybudowano „bliźniaka” kościoła – w Tryczówce około Białegostoku.
Ksiądz Antoni Barszczewski bardzo się udzielał na rzecz świątyni. Był też znany z innych pasji. Jeździł francuskim automobilem, w tamtych latach chyba jedynym w okolicy Także bardzo lubił pszczoły, uprawiał pasiekę, miał chyba ze trzydzieści uli. W 1939 roku bolszewicy odebrali mu samochód. W czasie niemieckiej okupacji wysiedlono go z plebanii, w której urządzono żandarmerię.
Naziści nawet planowali księdza rozstrzelać, ale został uprzedzony przez tłumacza – uciekł i chował się u parafian. Po paru latach po wojnie ksiądz Barszczewski musiał wyjechać do Polski, mieszkał w Ełku, zmarł w 1993 roku, mając prawie sto lat. Kościół w Balli Kościelnej został bez proboszcza.
Wierni modlili się samodzielnie bez duszpasterza, w święta i niedziele dojeżdżali księża z Adamowicz i Łabna. W 1964 roku nazwę Balla Kościelna zmieniono na Zareczankę. Na mapie Grodzieńszczyzny ze wszystkich miejscowości o nazwie „Balla” pozostała tylko nadniemeńska wieś Balla Solna. We wrześniu 1970 roku Rada ds. Religii przy Radzie Ministrów ZSRR podjęła decyzję o zlikwidowaniu wspólnoty wiernych w Zareczance.
Na początku zaproponowano urządzić w budynku kościoła wiejski klub. Ale było wiadomo, że do takiego „klubu” w świątyni nikt z miejscowych osób chodzić nie będzie. Dlatego decyzję zmieniono – kościół miał być przekształcony na magazyn kołchozowy, a naczynia liturgiczne oraz inne rzeczy ze świątyni trzeba było przewieźć do Adamowicz. Ludzie zdecydowanie odmówili wydania kluczy od kościoła.
Po paru dniach do Zareczanki przyjechali przedstawiciele administracji rejonowej, a także milicjanci. Zamek wyłamano i przewodniczący kołchozu zażądał wysypać na posadzkę kościoła tonę łubinu, który był przeznaczony dla karmienia bydła. Następnego dnia życie w Zareczance zamarło.
Piętnastu traktorzystów, szesnaście dojarek i czterech kierowców ciężarówek nie wyszło do pracy. Kołchoźnicy nie organizowali demonstracji i nie prowadzili agitacji, ale w tamtych totalnie zniewolonych czasach nawet ich cichego strajku starczyło, żeby trafić na ławy oskarżonych.
W Zareczance zaroiło się od pracowników służb specjalnych, a sprawa „buntu” wiernych kościoła w Balli szybko stała się znana na całym świecie. Mówiono o niej w radiu „Wolna Europa”, a najważniejsze w ZSRR podziemne wydanie, poświęcone obronie praw człowieka „Kronika bieżących wydarzeń” napisała wtedy: „Pod koniec października 1970 roku we wsi Zareczanka… zgodnie z rozporządzeniem władz miejscowych zamknięto kościół.
Przekształcono go w magazyn na zboże. Kołchoźnicy powiedzieli, że nie mogą żyć bez kościoła i w ciągu trzech dni nie wychodzili do pracy, a ich dzieci nie chodziły do szkoły. Krowy doiły nauczycielki. Studenci, wysłani do kołchozu, odmówili podjęcia się pracy.
Kierownik obwodowy Mołoczko rozkazał oczyścić kościół od zboża, a winnych zamknięcia kościoła ukarać” . Nie znalazłem świadków, żeby się dowiedzieć, czy naprawdę ktoś został ukarany, ale strajkujący jak na tamte czasy odnieśli prawdziwe zwycięstwo. Kościół został posprzątany, a parafianie powiesili na drzwiach własny zamek, kluczy od którego nie przekazali władzom, mimo że ich wspólnotę religijną formalnie skasowano.
Wierni potajemnie chodzili do świątyni bocznymi drzwiami przez zakrystię. W lutym 1971 roku kołchoz im. Suworowa w Zareczance został zlikwidowany i przyłączony do kołchozu w Łojkach. W drugiej połowie lat 80. dziedziniec kościoła był porośnięty drzewami i krzakami, a budynek świątyni stał obszarpany.
Czasy jednak się zmieniły – był już okres Gorbaczowskiej „pieriestrojki” i parafianie rozważali o odnowieniu świątyni. Stefania Małyszko ze wsi Łojki wspomina: „Poszłyśmy z przyjaciółką do księdza w Sylwanowcach, Aleksandra Szemeta, żeby zapytać u niego rady – czy już naszedł czas na otwarcie kościoła. On powiedział nam tylko tyle, że o tym sami musimy zdecydować, ale jeśli już zdecydujemy – to w żadnym razie nie można rezygnować.
I my się zdecydowali…”. Zamek na drzwiach centralnych został spiłowany przez Zygmunta Małyszkę z Łojek, do wnętrz kościoła wjechał wóz i po kilku dniach świątynię posprzątano ze śmieci, pozostałych po magazynie kołchozowym. Wierni poprzywozili do kościoła obrazy, pochowane po domach w roku 1970, a jeden z mieszkańców wsi przyciągnął nawet bramę z krzyżem z muru kościelnego…
W tym roku mija 490 lat od założenia w Balli pierwszej świątyni chrześcijańskiej, a w następnym – 80 lat od konsekracji pierwszego kościoła. To ważne daty dla miejscowej społeczności, ukazujące jednocześnie skomplikowane dzieje na naszych ziemiach. Mieszkańcy tej niewielkiej wsi zarówno od władzy carskiej, jak i od władzy sowieckiej wiele wycierpieli za swoją wiarę, dzielnie jej broniąc, co z pewnością może być przykładem dla młodszych pokoleń. Dlatego dzieje własnej ziemi należy znać i o nich pamiętać.
Jan Plebanowicz, Magazyn Polski, 2016 r. nr. 5 (125)
11 komentarzy
Irena
15 lipca 2018 o 20:50Nic nie piszecie od dzwonie kościelnym. Moja Babcia, która pochodziła z Łojek opowiadała mi, że dzwon na wieży ufundowała jej rodzina. Pochodziła z Małyszków. Po 1945 wyjechali do Polski.
paweł
25 września 2018 o 20:03hej,jak miała na imię babcia?może będę znał więcej szczegółów?pozdrawiam
Paweł
Mariola
28 października 2018 o 19:46Panie Pawle, Moja Babcia nazywała się Irena Żuk. Jej Mama Anna Małyszko i pochodziła z Bali Kościelnej. Wiem, że jej Ojciec mieszkał w USA jeszcze przed I wojną światową.
Pozdrawiam
Mariola
6 listopada 2020 o 00:35Chyba nikt tu już nie zagląda…..
Ja
20 lutego 2024 o 22:09mój dziadek: Józef Małyszko, babcia Zofia Małyszko z domu Balińskich. Mieszkali w Łojkach, pochodzenie ich, w pamięci kołacze się z nazwami: Balia Kościelna, Sopoćkinie, Bieliczany. Rodzina około 1959 została wysiedlona, najpierw Orłowo, później przenieśli się do Białegostoku. Dziadek 1900-1981, babcia 1910 – 2005.
W Łojkach byłem w 1989. Pamiętam strumyk, budynek szkoły gdzie uczyła się moja mama, kościół w Bali gdzie miała 1. Komunię Św. (i zdjęcie z księdzem bez ręki); ich domostwo, podwórko na którym zawracały samochody z ludźmi wywożonymi dalej na wschód…
Babcia nie chciała mówić o stryjkach, którzy brali udział w obronie Grodna. Nawet gdy pytałem, był wciąż temat tabu. A pytałem się, gdyż znalazłem zdjęcie, w rodzinnych zapasach, osoby stojącej przy haubicy.
Karolina
30 sierpnia 2019 o 21:41Panie Pawle,
pisze z nadzieją i zapytaniem. Gdzie moge znaleźć jakieś informacje na temat mieszkańców Bali Kościelnej z okresu ok. 1850 – 1939. Mój dziadek był ministrantem w tym Kościele ( wiem z opowiadań rodzinnych, że rodzina była zaangażowana w życie Kościoła) nazywał się Aleksander Janczylik ( ur. marcu 1915), miał brata Wiktora. Rodzice Antonina Janczylik ( z d. Matwiejczyk/Matwiejczuk) Antoni Janczylik ( zm. 1919) To wszystko co wiem na temat swoich korzeni… bardzo proszę o jakieś wskazówki, szukam czegokolwiek… z góry dziękuje i przesyłam pozdrowienia.
MaCkBeTh
16 października 2019 o 11:34Hej, Jeśli ktoś wie cos o rodzinie bojsza pochodzącej z Balli Kościelnej, lub wsi Łoik prosze o info
Urszula
6 marca 2020 o 09:32Rodzina Bojszów osiedliła się w Bakałarzewie koło Suwałk.
Maciej
26 października 2022 o 13:30Hmm…. Ciekawe jaka odnoga mojej rodziny, bo ta ktora znam zamieszkała w Reszlu koło Ketrzyna a dwie siostry w Zarach k. Zielonej Góry…o tej miejscowowci nigdy nic nie slyszalem…
Krzysztof Rytelewski
11 lipca 2021 o 19:26Mój prapradziadek Jan Borkowski urodził się w Balli Suchej 1 stycznia 1893 r. Jego rodzicami byli Antoni i Józefa. Niestety nic więcej nie wiem. Orientuje się ktoś może gdzie można znaleźć akta metrykalne z tych okolic?
Piotr
7 listopada 2021 o 11:51Czy poradzi ktoś ć akta gdzie mnożna znaleźć akta urodzenia i ślubu z lat 1810 – 1880
Pozdrawiam Piotr