Szefowa rosyjskiej spółki „Atomstrojeksport”, generalnego wykonawcy przy budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie oświadczyła, że nie doszło do żadnego incydentu, w którym miałby zostać uszkodzony korpus reaktora jądrowego.
Według Niny Demencowej, „W białoruskiej elektrowni miała miejsce zwykła standardowa sytuacja, taka jakie zdarzają się na budowach. Ot po prostu farba się starła” – cytuje słowa Niny Demencowej Radio Svaboda.
„Napisaliśmy już, i zawarte to było w oficjalnym piśmie przekazanym stronie białoruskiej, że starła się farba podczas operacji przenoszenia korpusu reaktora do pozycji montażowej. To przecież budowa. To zwykła, standardowa sytuacja. Przecież nie bywa tak, że na budowie nic się nie dzieje. To nie awaria, tylko incydent”, – powiedział, dodając, że korpus reaktora znajduje się przecież na zewnątrz reaktora.
„Uwierzcie mi, siedzę w mieście – bohaterze, w Moskwie. Pracami kieruje się stąd, a czy wy widzicie tu jakąś nerowość?, Nie, jest spokojnie. Przecież wiecie, że gdyby coś zaszło, wszyscy zaraz stanęliby na głowie, panowałaby panika, wszyscy musieliby być tam. A u nas – widzicie, wszyscy na swoich miejscach. Nie na Białorusi, ale w Moskwie i w Niżnim Nowgorodie, wykonujemy swoje rutynowe prace” – mało przekonywająco uspokajała dziennikarzy Svaboda pani dyrektor.
Nina Demencowa zapewniła, że „Atomstrojprojekt” nie ma nic do ukrycia przed opinią publiczną, a temat został sztucznie nakręcony przez tych, którzy źle życzą rosyjsko – białoruskiemu projektowi. Te krzykliwe nagłówki w mediach, to polityka” –stwierdziła.
Przypomnijmy, według niezależnych mediów, 10 lipca na budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie, ważący ponad 330 ton reaktor osunął się z wysokości 4 metrów. Następnego dnia zaplanowano ceremonię instalacji reaktora w świetle kamer, ale w ostatniej chwili odwołano ją. Białoruskie resort energetyki zapewnia, że „trwa analiza sytuacji”, a odpowiednie decyzje zostaną powzięte po dokładnym zbadaniu informacji przekazanej przez Atomstrojeksport.
„Nawet dla takiego laika w sprawach budowy jądrowej, jak ja, oczywiste jest, że reaktor powinien trafić na złom – powiedział portalowi BNS koordynator inicjatywy „Elektrownia w Ostrowcu to przestępstwo” – Nikołaj Ułasiewicz. – A najlepiej byłoby, gdyby obiekt został zamknięty” dodał Ulasiewicz -opozycyjny kandydat na deputowanego Izby Reprezentantów Zgromadzenia Narodowego, który sam mieszka w pobliżu budowanej elektrowni.
Kresy24.pl
3 komentarzy
hmm
28 lipca 2016 o 21:37Z 4 metrów 300ton na beton? Wątpię, drugi czarnobyl będziemy mieli w sumie to białoruś sama sie unicestwi ilitwę przy okazji
Kocur
29 lipca 2016 o 00:55Ruski świat, czy białoruski, jedna cholera. Tu i tam wciska się ciemnotę na porządku dziennym. Mnie nic nie jest już w stanie zaskoczyć.
Polak1
30 lipca 2016 o 01:45O co tyle krzyku przecież tylko farba się starła , a w Czarnobylu tylko jakiś zawór się nie domknoł .I zaraz trzeba podnosić alarm ?.