Amerykanie szukają pieniędzy na atom w Polsce. Trójmorze szuka pieniędzy na różne projekty, w tym energetyczne. Koronawirus nie ułatwia tych starań – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Umowa międzyrządowa Polski i USA w sprawie współpracy przy Programie Polskiej Energetyki Jądrowej ujrzała światło dzienne. Opiewa na trzydzieści lat szerokiej współpracy w sektorze cywilnej energetyki jądrowej z budową kadr włącznie. „W ciągu 18 miesięcy Polska i USA przygotują wspólnie raport zawierający rezultaty prac przygotowawczych i projektowych wykonanych przez czołowe amerykańskie firmy sektora cywilnej energetyki jądrowej oraz propozycję struktury finansowania programu. Raport będzie podstawą dla długofalowego zaangażowania USA, a dla rządu Polski do podjęcia decyzji o wyborze partnera przy realizacji Polskiego Programu Energetyki Jądrowej” – czytamy w informacji prasowej Departamentu Energii USA. Będzie to ostateczna oferta Amerykanów na budowę elektrowni jądrowej w Polsce. Nie wyklucza ona udziału innych partnerów: z Francji, Japonii lub Korei, czego dowodzi analogiczna współpraca USA z Rumunią, która zyskała dofinansowanie rozbudowy Elektrowni Cernavodă. Oznacza to, że poznamy propozycję modelu finansowego złożoną przez nieokreślone firmy amerykańskie około połowy 2022 roku. Będzie wówczas mało czasu na decyzję, bo budowa pierwszego reaktora szacowana na dekadę musiałaby się skończyć w 2033 roku, aby był gotowy zgodnie z założeniami PPEJ oraz Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Jest to możliwe, ale terminarz jest ułożony „na styk”. Warto także nadmienić, że sygnał o poparciu współpracy z Amerykanami może osłabić szanse skorzystania z pomocy innych partnerów zagranicznych, więc powinien zostać wsparty określonymi zobowiązaniami USA, które zrekompensują taką stratę. Być może zapadły już nieoficjalne ustalenia w tej sprawie, a oficjalne dokumenty i komunikaty jedynie przygotowują opinię publiczną na ich przedstawienie we właściwym czasie.
Fundusz Trójmorza na głowie Polaków
Umowa o atomie została przedstawiona w czasie szczytu Trójmorza, czyli inicjatywy Polski i Chorwacji, która jest kontynuowana pomimo nowych wyzwań na horyzoncie. Szczyt online, którego gospodarzem była Estonia, został poświęcony idei smart connectivity i rozwojem połączeń cyfrowych zmniejszających koszty integracji gospodarczej krajów tej organizacji. Estończycy także liczą na budowę atomu z pomocą Amerykanów, ale estońska Fermi Energia wraz z polskim Synthosem stawiają na technologie małych reaktorów modułowych, którą promowały w przeddzień szczytu w Tallinie. Warto zastrzec, że nie jest to alternatywa dla Polski, bo oficjele Białego Domu przyznają w The Washington Examiner, że rozmowy polsko-amerykańskie są skupione na atomie wielkoskalowym. Fundusz Trójmorza mógłby posłużyć jako jeden z pasów transmisyjnych pieniędzy z USA na energetykę, w tym jądrową. Póki co jednak to Polska jest głównym akcjonariuszem tego układu, a szczyt pod wodzą Estonii był okazją do powiększenia wkładu Banku Gospodarstwa Krajowego. Fundusz jest już wart prawie miliard euro, więc w porównaniu ze środkami europejskimi liczonymi w dziesiątkach miliardów może zostać uznany za pomocniczy względem tradycyjnych funduszy europejskich. Mogłoby to zmienić zaangażowanie Amerykanów, którzy obiecali wsparcie kwotą miliarda dolarów, ale do tej pory za tą deklaracją nie poszły dalsze działania.
(…)
Cały artykuł tutaj.
fot. Three Seas / Arno Mikkor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!