Na pierwszy ogień, dosłownie i w przenośni, idą złodzieje. Zabójcy muszą na razie poczekać, a mordercy – recydywiści na wojnę nie pójdą.
Pierwsi skazani – ochotnicy, którzy są gotowi walczyć w armii ukraińskiej w zamian za darowanie wyroku, zaczęli warunkowo wychodzić z więzień na mocy uchwalonej właśnie specjalnej ustawy.
Mobilizację więźniów „zainaugurował” 21 maja sąd w Chmielnickim (d. Płoskirów), który zwolnił dwóch mężczyzn w wieku 24 i 43 lata skazanych w końcu 2023 roku za kradzieże. Wcześniej przeszli oni kwalifikację zdrowotną i zawodowo – psychologiczną. Trafią do pododdziału Gwardii Narodowej, a nadzór nad nimi powierzono dowódcom.
22 maja sądy rozpatrywały już 50 kolejnych podobnych decyzji. Ministerstwo Sprawiedliwości w Kijowie szacuje, że w ten sposób uda się zebrać 4,5 tys. dodatkowych żołnierzy. Formalne zgłoszenie złożyło już 3 tys.
Uda się z nich skompletować równowartość dodatkowej brygady, bo raczej nie dywizji. Obecnie w ukraińskich więzieniach odbywa wyroki 27.471 osób, ale 1.538 to kobiety, a 51 – nieletni. Ponadto nie każdy skazany będzie miał taką możliwość. Z mobilizacji wyłączono skazanych za najcięższe zbrodnie, np. zabójstwa z premedytacją, czy zdradę kraju.
W porównaniu do Rosji, gdzie są setki tysięcy więźniów, a reżim Putina wciela do wojska kogo się da, w tym morderców – recydywistów, „więzienna” baza werbunkowa na Ukrainie jest więc dość skromna, choć można mieć nadzieję, że będzie za to „lepszej jakości”.
W sytuacji, gdy deficyt żołnierzy staje się dla Ukrainy coraz większym problemem, każdy dodatkowy „zastrzyk ludzki” jest cenny.
MAB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!