„Nie widzę kraju, z którego chciałbym być dumny, tylko tłum niezadowolonych i rozdrażnionych twarzy i obcych sobie ludzi lękających się siebie nawzajem”. Znany rosyjski reżyser filmowy Andriej Konczałowski komentuje wstrząsające statystyki i fakty.
Rosja w oparciu o szereg wskaźników nie znajduje się w Europie i nawet nie w Azji – pisze w artykule opublikowanym przez AdMe.ru. Korupcja, średnia długość życia, poziom wydatków inwestycyjnych na naukę sytuują Rosję w Afryce! – uważa Konczałowski i dodaje: „Powiem więcej. To nie my powinniśmy się obrazić za podobne porównanie, a Afrykanie. Im łatwiej wytłumaczyć przyczyny zacofania”.
„Przez cztery stulecia bezwzględnie eksploatowali ich najeźdźcy – rasiści i kolonizatorzy. Kto nas gnębił na przestrzeni minionych czterech wieków, poza nami samymi? – pyta reżyser i prezentuje porażające statystyki oraz swoje nad nimi refleksjie (redakcja tekstu na podstawie przekładu opublikowanego w styczniu 2014 na portalu media-w-rosji.blogspot.com):
Śmiertelność w Rosji
W ciągu minionych 20 lat umarło ponad 7 milionów Rosjan. Ten wskaźnik jest wyższy, niż w Brazylii i Turcji o 50%, a w porównaniu z Europą kilkakrotnie wyższy.
Co roku Rosja traci tyle ludności, ile mieszka dziś w Obwodzie Pskowskim, lub w dużym mieście o takich rozmiarach, jak Krasnodar.
Liczbę zarejestrowanych w Rosji samobójstw, otruć, morderstw i nieszczęśliwych wypadków można porównać z poziomem śmiertelności w Angoli, lub Burundi.
Pod względem średniej długości życia Rosja zajmuje 160 miejsce na świecie (za Bangladeszem).
Pod względem tempa spadku ludności Rosja zajmuje dziś niekwestionowane pierwsze miejsce na świecie.
Według prognoz ONZ do 2025 roku ludność Rosji zmniejszy się ze 143 milionów do 121-136 milionów.
Kryzys Rodziny
Ośmioro z dziesięciorga ludzi w podeszłym wieku zamieszkałych w domach starców posiadają krewnych i bliskich zdolnych do ich utrzymania. Mimo to ludzie ci wysyłani są do przytułków. Bliscy się od nich odwrócili.
W kraju jest od 2 do5 milionów bezdomnych dzieci (po wojnie było ich 700 tysięcy). W Chinach, z liczbą ludności 1 miliard 400 milionów, bezdomnych jest ok. 200 tys. To znaczy 100 razy mniej, niż w Rosji. Oto czym dla Chińczyków są dzieci. Okazywanie troski osobom w podeszłym wieku i dzieciom, to podstawa dobrobytu każdego narodu – komentuje Konczałowski.
80% spośród 370 tysięcy dzieci znajdujących się obecnie w domach dziecka ma żywych rodziców.
Te dzieci utrzymuje państwa (w ocenie Konczałowskiego to przestępstwo).
Rosja zajmuje 1 miejsce na świecie pod względem liczby dzieci porzuconych przez własnych rodziców.
Te cyfry to najlepsze świadectwo postępującej w Rosji erozji moralnej, czy toczącego nas rozpadu wartości rodzinnych – pisze reżyser.
Przestępstwa przeciw dzieciom
Według danych Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej w 2010 roku ofiarą przestępstw padło 100 tysięcy dzieci. Spośród nich 1700 zgwałcono i zamordowano (rosyjskie wskaźniki są wyższe, niż w Afryce Południowej). To oznacza, że każdego dnia zabijanych jest w Rosji 4-5 dzieci.
W 2010 popełniono w Rosji 9500 przestępstw o charakterze seksualnym na niepełnoletnich. Spośród nich 2600 to gwałty. 3600 to stosunki seksualne pozbawione przemocy (w ciągu ośmiu lat ilość przestępstw o charakterze seksualnym wzrosła w Rosji ośmiokrotnie.)
W tej dziedzinie przestępczości wyprzedza Rosję tylko Afryka Południowa.
Narkomania i alkoholizm
Co roku 30 tys. obywateli Rosji traci życie w wyniku przedawkowania narkotyków (ludność niewielkiego miasteczka).
Rocznie 70 tys. ludzi traci życie z powodu alkoholizmu (podczas wojny w Afganistanie zginęło 14 tysięcy rosyjskich żołnierzy).
Według danych Międzynarodowej Organizacji Zdrowia dotyczących spożycia alkoholu, na jednego obywatela Federacji Rosyjskiej przypada 15 litrów czystego spirytusu rocznie. Jeśli spożycie wynosi 8 litrów, oznacza to śmiertelne zagrożenie dla dowolnego narodu.
Korupcja
Rozmiary łapówkarstwa uległy w Rosji zdziesięciokrotnieniu. Procesy sądowe pomiędzy oligarchami w Londynie zrobiły z nas pośmiewisko w oczach międzynarodowego świata biznesu – pisał Konczałowski.
Bezkarność w odniesieniu do naruszających prawo doprowadziła do tego, że zainicjowano śledztwo skierowane przeciw Siergiejowi Magnickiemu, prawnikowi, pozbawionemu życia w areszcie więziennym. Postanowiono sądzić nieżyjącego człowieka, który rzecz jasna nie może stanąć we własnej obronie. W Europie podobny incydent wydarzył się po raz ostatni w XVII wieku, gdy z grobu wykopano Cromwella i powieszono go na szubienicy – tak wyglądała praworządność nadrabiająca „zaległości”.
W świetle przytoczonych liczb można śmiało mówić o rozkładzie kondycji moralnej narodu. Reżyser nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność za to zjawisko ponoszą władze.
To przeraża rosyjskiego twórcę, czy wy też jesteście tym porażeni?
Czy wiedzą państwo, że w ciągu minionych 10 lat na Syberii zniknęło z powierzchni ziemi 11 tys. wiosek i 290 miast, że średnia gęstość zaludnienia Syberii i Dalekiego Wschodu wynosi 2 osoby na kilometr kwadratowy, a środkowej części Rosji – 46 osób na kilometr kwadratowy? – pyta Konczałowski i zestawia dla porównania dane Chin i Japonii: średnia gęstość zaludnienia Chin – 140 osób na kilometr kwadratowy, Japonii – 338 osób na kilometr kwadratowy.
„Dla kogo podbiliśmy i rozwijaliśmy Syberią i Kuryle? Dla Chińczyków, dla Japończyków – na to wygląda! To wstyd, by w kraju dysponującym taką obfitością surowców naturalnych i zapasów wody połowa ludności żyła w biedzie. Te cyfry budzą we mnie przerażenie. Mam nadzieję, że wy też jesteście przerażeni. Jestem pewien – stwierdza Konczałowski – że Putin zna wszystkie dane, ciekawe, co sam myśli na ten temat”.
„Tragedia polega na tym, że jak mi się wydaje, to jeszcze nie jest najgorsze, co nas czeka – uważa filmowiec. Jeszcze nie spadliśmy na dno, społeczeństwo jeszcze nie doszło do takiego punktu, by poczuć prawdziwą trwogę, by na koniec znaleźć w sobie odwagę i zadać pytanie, „gdzie my żyjemy?”
I rysuje taki obraz: „Żyjemy zamroczeni fetorem toalet i klatek schodowych. Przyzwyczailiśmy się, że nas zabijają. Przyzwyczailiśmy się, że mieszkańcy naszych miast i wsi walczą o przeżycie”. (…) Kreml jedynie udaje, iż walczy z korupcją, zwalniając ze stanowisk dziesiątki generałów MSW, urzędników średniego szczebla, gubernatorów.
Wielkodusznie kara śmierci przez rozstrzelanie zostaje zamieniona im na „zasłużony wypoczynek” w Dubaju i na Lazurowym Wybrzeżu. Czy na prawdę władzy wydaje się, że w ten sposób zwalczy korupcję? Ale z drugiej strony, to wy, w całym kraju wybieracie do władz lokalnych kandydatów, u których na czole bez trudu można dostrzec napis:”Jestem złodziejem”. A potem dziwicie się, że mamy skorumpowane władze”.
Tego nie da się zakwestionować
„Czy naprawdę połowa narodu powinna wymrzeć, a terytorium skurczyć się do Uralu, byśmy się obudzili (całe społeczeństwo, a nie znikoma ilość ludzi myślących) i zażądali od władzy, by zaprzestano karmić nas uspokajającymi, przyjemnymi informacjami i kolejnymi obietnicami, by władza przyznała w jakie wpadliśmy bagno?” – zastanawia się Konczałowski i przypomina:
„W 1941 nastąpiła katastrofa. Za nią odpowiadał Stalin. W 1956 roku bolszewicy poczuli, ża grozi im rozrachunek za dziesięciolecia terroru. Do działania historia zmusiła Chruszczowa. Dziś Rosja znalazła się w obliczu demograficznej i moralnej katastrofy o nieznanych dotychczas rozmiarach” – alarmuje reżyser.
„Ta sytuacja uwarunkowana jest wieloma okolicznościami. Najważniejszą z nich była nieodpowiedzialna polityka gospodarcza lat dziewięćdziesiątych. Tamte decyzje spadły na ludzi ze świadomością feudalną, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z własnością prywatną i nie wiedzieli, co to kapitalizm. W ciągu minionych 70 lat, ci ludzi utracili, dopiero co kiełkującego ducha przedsiębiorczości” – ocenia Konczałowski i przywołuje opinię dziennikarza Michaiła Berga, który pisze w swoim blogu: „Mieszkamy w jednym kraju, ale jesteśmy podzieleni na dwa różne narody. Mikroskopijna grupka ludzi myślących, im potrzebna jest wolność oraz uczciwe wybory. Obok nich żyją gigantyczne masy pogrążonych we śnie obywateli. Między nimi istnieje ogromna przepaść zbudowana ze strachu, potężnego i niebezpiecznego strachu i braku społecznego zaufania. Można walczyć z „partią żulików i złodziei”, można potępiać tak powszechnie obecny w Rosji pierwiastek urzędniczy sprzyjający procesom gnilnym w całej naszej historii. Nie da się jednak zakwestionować tego, iż podstawowe parametry charakteryzujące ludność Rosji nie zmieniają się już od wielu od stuleci…”
Ciemiężcy są wśród nas
Jakby bardzo nie byłoby to przygnębiające, muszę się z nim zgodzić – stwierdza reżyser i dodaje od siebie: „Nasi ciemiężcy rodzą się wśród nas. Dlatego nie wiem co robić, z wyjątkiem być może jednego, należałoby wami potrząsnąć i zmusić byście i wy odczuli przerażenie. (…) Wydaje, że można w człowieku rozbudzić motywację, pod warunkiem jednak, że zachowuje on świadomość i szuka ratunku. Nie da się, jeśli utracił przytomność, lub pozostaje w degradującym go śnie. Bywa, iż lekarz starając się wybudzić człowieka z omdlenia, bije go po twarzy. (…) Jestem przekonany, że Rosja potrzebuję przywódcy odważnego na miarę Piotra Wielkiego. Zdolnego do sformułowania pod adresem ludzi słowa, jakich dawno już nie słyszeli. Będzie to gorzka prawda, trudno przecież przyznać się przed samym sobą, iż Rosja nie jest w stanie ruszyć do przodu, przede wszystkim dlatego, iż nie chce uświadomić sobie, jak bardzo pod względem rozwoju cywilizacyjnego pozostała w tyle za Europą”.
„Jestem Rosjaninem. Tęsknię za swoją ojczyzną. Ale ja jej „nie widzę”. Nie widzę kraju, z którego chciałbym być dumny. Spostrzegam tylko tłum niezadowolonych i rozdrażnionych twarzy i obcych sobie ludzi lękających się siebie nawzajem. Chciałbym być dumny ze swojej ojczyzny, ale teraz jest mi za nią wstyd. Kiedy byłem dumny ze swojej ojczyzny po raz ostatni, już nie pamiętam. Ale wiem na pewno, że słowa prawdy o tym, w jakim stanie znajduje się dziś nasz naród, słowa wypowiedziane głośno na cały świat napełniłyby mnie (i nie tylko mnie) większą dumą, niż największe zwycięstwo naszych hokeistów na Olimpiadzie – puentuje Konczałowski.
Andriej Konczałowski (1937), wybitny rosyjski reżyser filmowy i scenarzysta. Reżyserował w Rosji i w Ameryce, dokąd wyemigrował i skąd powrócił po upadku Związku Sowieckiego. Od lat publikuje artykuły i eseje analizujące kondycję współczesnej Rosji.
Cały tekst przeczytasz tu: „Andriej Konczałowski: Co raz bliżej dna!”
Kresy24.pl/media-w-rosji.blogspot.com
3 komentarzy
tomek
29 września 2014 o 22:11Ten człowiek zauważa że Rosja jest chorym krajem, ale nie wie dlaczego. To właśnie przez takich ludzi jak Piotr I który zbudował miasto na trupach, tam nigdy nie było normalnych władców. Przyczyna leży w ruskim mongolizmie i tak już tak tam zostało od setek lat. Tam nic się nie buduje tylko napada na sąsiadów.
miki
30 września 2014 o 14:33Tam Tomku święte słowa! To cywilizacja rabunku, napaści na sąsiada, mordowania obcych i współbraci, nie ma żadnych świętości…….jak na czymś takim można budować? Oni byli wręcz rozdrażnieni że nikt ich się nie boi i czuli się z tym jakoś nieswojo……dopóki nie zajęli kawałka Gruzji i Ukrainy-teraz nastroje się im wyraźnie polepszyły, no i kraj który ma największe terytorium na Świecie i nie potrafi go należycie zagospodarować ma jeszcze większe 🙂
racja
30 września 2014 o 17:46niedawno był program w tv o Rosji, wypowiadał się rosyjski przedsiębiorca, który mówił, że mają w Rosji takie powiedzenie: „jak kochasz, to bijesz”. to by wiele tłumaczyło. Ukraińcy są ponoć bratnim narodem dla Rosjan, co nie przeszkadza Rosjanom tłuc Ukraińców na wojnie.