Zaginieni bez wieści nigdy nie dają spokoju. Z reguły ich bliscy i przyjaciele, a zazwyczaj władze ojczyste, rzecz jasna w państwach praworządnych, dokładają wszelkich starań, by wyjaśnić ich los. O ile podczas wojny to proza życia, o tyle w warunkach pokojowych to wydarzenia incydentalne – zniknięcie vipa, celebryty, polityka, tudzież urzędnika, zwłaszcza dyplomaty, urasta do rangi sensacji, z czasem obrastającej w mity i teorie spiskowe. W historii przykładów bez liku, a jednym z nich sprawa z zamierzchłej przeszłości – zaginięcie Hansa Anglera, niemieckiego tłumacza w moskiewskim Urzędzie Poselskim za czasów Borysa Godunowa.
W końcu 1595 roku dobiegły końca ponad trzydziestoletnie zmagania Szwecji i Moskwy o historyczne ziemie dzisiejszej Estonii i przylegającej od niej od wschodu Ingrii. W wyniku pokoju w Tiawzinie górę wzięło szwedzkie królestwo, podówczas rządzone jeszcze przez Zygmunta III Wazę, reglamentując Państwu Moskiewskiemu dostęp do Bałtyku. Teoretycznie sytuacja była klarowna, bo choć Moskwa nie zamierzała wzruszać jego postanowień, to nie ratyfikowała traktatu. Co więcej, Borys Godunow i duma bojarska nie uznawali też przejęcia władzy w Szwecji przez Karola IX po detronizacji Zygmunta III przez Rigsdag w 1599. Sytuacja uległa zmianie w 1604 roku, kiedy w Rzeczypospolitej pojawił się uzurpator do tronu moskiewskiego, rzekomy syn Iwana Groźnego – Dymitr Iwanowicz. Godunow wystraszył się nie na żarty. Do Polski wysłał poselstwa, których zadaniem było zdemaskowanie samozwańca, a do Europy Zachodniej gońca Hansa Anglera z misją zbadania stosunku cesarza wobec – jak twierdził – „polskiej prowokacji”.
Cele jego misji kompetentnie wyjaśnili pracujący na dworze Godunowa pod przykrywką praktyki lekarskiej szpiedzy: Szwed Peer Peersson Erlesund i Niderlandczyk Konrad Bussow. „Borys Godunow wyprawił posłów do cesarza rzymskiego i króla duńskiego, bardzo żalił się im przy tym na knowania Polaków z ich Łżedymitrem i na niewierność swoich poddanych, prosząc po przyjacielsku o przysłanie mu do pomocy wojsk cudzoziemskich” – zanotował w pamiętniku Szwed. Bussow z kolei bardziej precyzyjniej: „Borys wysłał tłumacza albo niemieckiego translatora nazywającego się Hans Anglejar do Szwecji, Niemiec i innych państw, aby rozeznał się, co mówią o tym Dymitrze i jakiego są o nim zdania i, w ostateczności, wyszukał jakiegokolwiek księcia, który objąłby dowództwo nad wojskami moskiewskimi. Ale ten Hans Anglejar nie powrócił ze Szwecji, bo mówią, że król Karol wrzucił go do lochu i ukarał śmiercią nie wiadomo za co”. Jak była prawda, o tym za chwilę. Kilka słów o tłumaczu Hansie.
Urodził się około 1570 roku zapewne w Moskwie, w rodzinie niemieckich jeńców, których Iwan Groźny przesiedlił z chwilowo zawojowanych Inflant. Jego ojciec Andreas był kupcem lub rzemieślnikiem w tzw. osadzie niemieckiej w Moskwie. Po raz pierwszy w źródłach Hans pojawia w 1594 roku jako urzędnik niskiego szczebla w moskiewskim Urzędzie Poselskim, a w 1604 roku pełnił już funkcją opiekuna-nadzorcy, tzw. pristawa przy przebywającym w Rosji gońcu cesarskim Baltazarze Merlu.
Wbrew średniemu statusowi w hierarchii służbowej moskiewskiej służby dyplomatycznej Angler cieszył się już dużym zaufaniem moskiewskich władz. Dowodem owa poufna misja do Europy Zachodniej, w którą – rzecz jasna – via Sztokholm wyruszył w grudniu 1604 roku.
Nieznany jest przebieg i rezultat jego pobytu na dworze cesarza Rudolfa II w Pradze lub Wiedniu. Nie wiemy też, czy udało się mu dotrzeć na dwór króla Danii Chrystiana IV. W każdym bądź razie, podczas powrotu do kraju został 27 lipca 1605 roku pod zarzutem szpiegostwa zatrzymany przez Szwedów w okolicach Rewla. Skandynawowie skądinąd mieli powody do podejrzeń, bo nie wiedzieli jak traktować moskiewskiego dyplomatę. Wprawdzie, pół roku wcześniej Angler działał z upoważnienia Borysa Godunowa, jednak od tego czasu w Moskwie zaszły gruntowne zmiany. Wobec zdrady poddanych serce Godunowa nie wytrzymało, a Samozwaniec został z otwartymi rękoma przyjęty w Moskwie.
Wbrew relacji Bussowa, wygląda na to, że Karol IX – skądinąd porywczy i nie stroniący od brutalności – nie zamierzał pastwić się nad Hansem Anglerem bez wyjaśnienia jego stosunku do bieżącej sytuacji geopolitycznej. Moskiewskiego Niemca odprawiono więc do Sztokholmu, gdzie miał oczekiwać na królewską audiencję. Tego, dlaczego do niej nie doszło i co się stało z Anglerem, dotyczy prawdopodobnie relacja Erlesunda. Prawdopodobnie, bo Szwed nie wspomniał o kim mowa, ale czas i miejsce opisywanego zdarzenia, wskazują, że przytoczona przez Erlesunda historia dotyczy Anglera. Zatem spójrzmy. „Wieczorem w jego komnacie postawili przed nim różne napoje, hiszpańskie, reńskie i inne wina. Pił je jednak nikczemnie, wznosząc za swoje zdrowie, a przy tym nadmiernie sięgając po wódkę. I nie zwracał uwagi na upomnienia Szwedów, że ta wódka to owe białe wino, które pędzi się u Rosjan z owsa i wody, i dlatego nie wolno jej pić tak wiele, jak on pije. On jednak nie zwracał na to uwagi i wciąż pił, tak że rano, kiedy miał się stawić przed królem, znaleźli go martwym”.
Dodajmy, że Erlesund przytoczył tę historię, jako jeden z wielu przykładów kultury nadmiernego spożycia napojów procentowych przez ówczesnych Rosjan.
Miała ona również swoją dość osobliwą puentę. W Moskwie panowało przekonanie – przynajmniej wśród tych, którzy interesowali się sprawą zaginięcia Anglera – że goniec Godunowa zmarł w szwedzkim lochu lub został zamordowany z rozkazu Karola IX. Najwyraźniej sprawa dość szybko się wyjaśniła, bo w 1607 roku Karol IX wraz ze swoim gońcem Stefanem Lemne wyprawił do Moskwy sługę Anglera Stiepana Grigoriewa, który zaświadczył o rzeczywistych okolicznościach jego śmierci.
Nie zmienia to faktu, że nie były one chwalebne. Tym chyba należy tłumaczyć trzymanie się przez władze moskiewskie i rodzinę Hansa wersji o jego zgoła bohaterskiej śmierci w szwedzkim lochu. Dowodem suplika jego syna Andrieja z 1616 roku, w której zwrócił się do cara Michaiła Romanowa o zwrot należącego niegdyś do ojca domu na ulicy Rożdiestwienskiej w Kitajgorodzie – targowej dzielnicy Moskwy: „I jak ojciec… mój pojechał z powrotem od cesarza przez ziemię szwedzką do Moskwy, i król Karlus ojca mojego zasadził u siebie w Szwecji, i tam przyszła na niego śmierć w lochu”.
Hans pozostawił żonę, dwóch synów i córkę. Można powiedzieć, że jeden z nich, wspomniany właśnie Andriej, częściowo poszedł w ślady ojca, bo został moskiewskim dyplomatą.
TB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!