
Żołnierze armii niemieckiej Fernspäher podczas ćwiczeń terenowych w Storkow, Brandenburgia, Niemcy 2020
Foto: Jana Neumann / Bundeswehr
Od kwietnia 2026 roku niemieccy żołnierze trafią do Polski – podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na niemiecki dziennik Bild. Będą pomagać w operacji „Tarcza Wschód”, którą Polska prowadzi na pograniczu Białorusi i obwodu królewieckiego Rosji.
Na wschodnią granicę ma trafić kilkudziesięciu żołnierzy wojsk lądowych oraz jednostek wsparcia technicznego.
Ich obecność będzie miała charakter pomocniczy i nie będzie wymagała zgody Bundestagu, ponieważ — jak uzasadniono w artykule — misja niemieckich żołnierzy nie wiąże się z bezpośrednim zagrożeniem dla ich życia. Nie będą brali udziału w działaniach bojowych ani w patrolach granicznych, a te, jak pamiętamy, mogą skończyć się tragicznie, nawet utratą życia.
Niemieccy żołnierze mają się zająć w Polsce pracami inżynieryjnymi w ramach operacji „Tarcza Wschód”. Chodzi min. o budowę okopów, układanie drutu kolczastego oraz tworzenie zapór przeciwpancernych. Działania te mają wzmocnić fizyczną infrastrukturę na wschodniej flance NATO.
Misja ma potrwać do końca 2027 roku i jest kolejnym sygnałem rosnącej współpracy między Warszawą a Berlinem w obliczu napiętej sytuacji w regionie.
Decyzja wpisuje się w szerszą strategię odstraszania, pokazującą jedność sojuszniczą, gotowość do reagowania, oraz znaczenie inżynieryjnego zaplecza wojskowego w obronie granic NATO.
ba










3 komentarzy
Jagoda
15 grudnia 2025 o 16:00Ze wschodniej strony przeciwnikiem jest ZBiR, czyli Związek Białorusi i Rosji, którego cel, zapowiadany jako integracja gospodarcza i walutowa, przeradza się w zaborczą integrację militarną. Po zachodniej stronie nieprzyjacielem jest niemiecka Rzesza. Tak przynajmniej wynika z orzeczenia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe z dnia 31 lipca 1973 roku (sygnatura akt: 2 BvF 1/73), w którym stwierdzono, że: „Rzesza Niemiecka przetrwała klęskę 1945 roku i nie upadła ani z chwilą kapitulacji, ani wskutek sprawowania w Niemczech obcej władzy państwowej przez sojusznicze mocarstwa okupacyjne, ani później”.
Jagoda
15 grudnia 2025 o 16:01Będę powtarzała do bólu, do Niemiec jako “sojusznika” trzeba mieć daleko idącą rezerwę. Nie wiem nawet czy słowo “sojusznik” jest tutaj uprawnione. Oficjalnie, na papierze Niemcy to sojusznik po tej samej stronie co my. Wiele faktów, o ile nie wszystkie, w ostatnich latach temu przeczy i to nie tylko Nord Stream 2. Jeden z wielu faktów. Ponieważ objęcie władzy przez PIS nie spodobało się Niemcom, władze poufnie zorganizowali szkolenie dla dziennikarzy niemieckich o tym jak mają pisać negatywnie o Polsce, tj. o kraju w który łamie się prawo, nie ma demokracji itp. Razi jednak szczególnie troska Niemiec o “dobre samopoczucie” Rosji z arogancją wobec tego samego samopoczucia wobec Polski. Gdy Rosja organizuje ćwiczenia ataku bronią atomową na Warszawę Berlin milczy, ale gdy Polska organizuje ćwiczenia obronne Berlin twierdzi, że to “prowokacja” . Tak zachowuje się sojusznik ? Nie, Niemcy nie są już sojusznikiem (jeśli kiedykolwiek były). Ryzyko zakupów wojskowych w Niemczech to olbrzymie ryzyko polityczne. W razie zagrożenia po prostu nie sprzedadzą nam części zamiennych i uzbrojenia bo uznają to za “prowokację” wobec Rosji. Obawiam się, że gdyby nie zaangażowanie USA i UK, Rosja mogłaby powtórzyć manewr z zielonymi ludzikami na większą skalę po to aby zająć przesmyk suwalski i odseparować kraje bałtyckie od Europy. Wtedy Scholz i Macron negocjowaliby pokój za cenę zatrzymania zajętych terenów Polski a nam kazałyby siedzieć cicho i “nie prowokować Rosji” protestami.
Jagoda
15 grudnia 2025 o 16:03Sojusz militarny z Niemcami to nieprawdziwe założenie, a nie można swojego bezpieczeństwa opierać na błędnych założeniach. Polityka jest polityką, ale powinniśmy uwzględnić ten fakt w swoich kalkulacjach. Zresztą uważam, że tak się już dzieje. Zresztą Niemcy i Francja (o której mówi się, że doświadcza obecnie wszystkich plag oprócz szarańczy) przez najbliższe lata będą zajęte sobą i rosnącym znaczeniem islamu w życiu publicznym i polityce. Nie pozostaje nam nic innego jak trwale zwiększyć wydatki na armię i jeszcze silniej powiązać się politycznie i militarnie z USA, jednocześnie intensyfikując kontakty polityczne i/lub militarne ze Skandynawią, krajami Europy Wschodniej i Centralnej. Obecnie jakiekolwiek wzmocnienie Ukrainy to osłabienie Rosji i kłopotliwy bufor do bezpośrednich działań wobec m.in. Polski. Poza tym spotykam w Polsce wielu Ukraińców, Białorusinów, którzy w pocie czoła pracują na utrzymanie swoje i swoich rodzin, całkiem odwrotnie niż “uchodźcy” w Niemczech czy Francji.