Na Białorusi rośnie irytacja w związku z zapowiedzią prezydenta Łukaszenki o wznowieniu prac nad owianym złą sławą dekretem nr 3, znanym również jako „podatek od pasożytnictwa”.
Białoruski dyktator nie rezygnuje z pomysłu opodatkowania ludzi określanych przez władzę mianem darmozjadów, tzn. niepracujących. Oliwy do ognia dolała minister pracy i opieki społecznej Irina Kacewicz, zapowiadając zmiany w projekcie, co od razu zrodziło podejrzenia, że będą to zmiany na (jeszcze) gorsze.
Obok potwierdzenia proponowanej już wcześniej zasady, którą na potrzeby niniejszej notatki można streścić słowami: „nie pracujesz – płacisz za świadczenia”, madame ministre stwierdziła, że „opieka społeczna jest finansowana z budżetu państwa, a jej kształt zostanie określony przez rząd”. Komunikat ten wywołało to obawy, że koszyk świadczeń ulegnie dalszej redukcji.
Na reakcje nie trzeba było czekać. Wolnościowy serwis Charter97 aż huczy od pomstowań na nieludzkie/złodziejskie zapędy dyktatorskiej władzy. Redakcja portalu Charter97 postanowiła opublikować najcelniejsze z internetowych wpisów. Niektóre są naprawdę dobre:
- „To [Łukaszenka] jest clown. Lepiej zajmij się rosyjskimi manewrami. Inaczej nie dotrwasz do jesieni”.
- „Państwo jest zobligowane, by tworzyć warunki dla biznesu i inwestycji – wtedy powstaną dobrze płatne miejsca prace. W tym względzie (w innych podobnie) władza działa kompletnie nieudolnie. Potrafi natomiast zastraszać i prezentować broń. Białorusini pozbawienie są podstawowych praw, przyzwoitej pracy, a nawet emerytur…
- „Jakim trzeba być idiotą, żeby wymyślić coś takiego?! Jak osoba bez pracy może płacić więcej większą stawkę niż osoba zatrudniona?”
Nam jednak najbardziej dramatyczny wydał się komentarz, który publikujemy poniżej:
„Proszę mi powiedzieć, czym jest ta rzekoma „opieka społeczna”? Bezpłatna służba zdrowia jest kompletnym kłamstwem. Co mam zrobić, jeśli nikt nie chce mnie zatrudnić (mam 54 lata)? Jak mam zapłacić? Nie boicie się, że będąc głodny zamorduję kogoś pod mostem? Podzielicie się ze mną pensją? Ten dzięcioł z akordeonem [aluzja do faktu, że Łukaszenka „przygrywa” na tym instrumencie – przyp. red] skończy marnie”.
Oprac. Telesfor
1 komentarz
Japa
9 sierpnia 2017 o 17:01„Nałog od tuniejadcew”. To już i w Polsce było za stanu wojennego. Kolegia karały niezatrudnionych. Mój znajomy poprosił nawet o najwyższy wymiar kary.
Każdy medal ma dwie strony. Ilu to Polaków robiło, na czarno w Niemczech, a brało kuroniówki? Może Batko potrafi uczyć się na cudzych błędach? Niezadowolonych zawsze będzie tylu ilu, to dotyka. Tak czy inaczej coś jest na rzeczy. To ich kraj i niech się boksują z rzeczywistością. Tak czy inaczej, cwani, tuniejadcy (nieroby) nie mogą żerować na pracy reszty. Nie przemierzając jak baby-500+. Zaraz opluje mnie ta, dziadowska, część Polaków, do której śp. Lech mówił: spieprzaj dziadu. Podaj dziadowi rękę, to ci worem przywali. Taki los podatnika, w chorym kaczyźmie. Robić na dziady. Gdyby zagnać polskich tuniejadcew do roboty, to Ukraińcy by pod mostami żyli. W Białorusi brakuje rąk do pracy w rolnictwie i albo zagna ich Batko do roboty, albo kraj straci szansę wyprodukowania dóbr exportowych i tymsamym straci wpływy na rozwój. W obszarze postsowieckim praca w rolnictwie jest dopustem Bożym. Dobrym słowem tego się nie zmieni. Czas pokaże czy metoda jest skuteczna? Ja Bulbaszy nie chcę sądzić, czy pouczać. Jeżeli zachód nie będzie im we łbach buraczyć, to w spokoju osiągną, rozsądne rozwiązanie.