W USA (i nie tylko w USA) nie milkną echa przemówienia wygłoszonego w czwartek na Placu Krasińskich w Warszawie przez prezydenta USA. Konserwatywny magazyn „National Review” porównał je nawet do przemówień amerykańskich prezydentów w Berlinie Zachodnim w czasach Zimnej Wojny.
Ten najbardziej chyba entuzjastyczny w swoich porównaniach tekst Deroya Murdocka warto odnotować także z tego powodu, że „National Review” jak dotąd, nie darzyło sympatią Donalda Trumpa. Magazyn wspiera i reprezentuje bowiem raczej mainstream Partii Republikańskiej, a jak wiadomo, Trump zdobył prezydenturę wbrew „twardemu jądru” swojej partii.
W artykule pod wymownym tytułem „W Europie Wschodniej prezydent Trump wzmacnia zachodnią cywilizację” już na samym początku mamy porównanie przemówienia w Warszawie z przemówieniem prezydenta Johna F. Kennedy’ego w Berlinie Zachodnim (1963, pamiętne „jestem Berlińczykiem” wypowiedziane w okresie jednego z największych kryzysów i prób sił między USA i ich sojusznikami a ZSRS i blokiem sowieckim) i prezydenta Ronalda Reagana w tym samym miejscu, pod Bramą Brandemburską i Murem Berlińskim (równie pamiętne słowa „Panie Gorbaczow, proszę zburzyć ten mur!”). „Poruszające słowa Trumpa to była największa od dekad, wypowiedzianą na głos obroną zachodniej cywilizacji przez amerykańskiego prezydenta” – pisze Murdock.
„[Trump] Zarysował mocny kontast między kreatywnością, człowieczeństwem i miłosierdziem Zachodu a barbarzyństwem troglodytów, prymitywów, ścinających głowy dzikusów, z którymi Ameryka walczy w wojnie przeciwko „państwu islamskiemu”, al-Kaidzie, talibom i innym akwizytorom wojującego islamu. Prezydent Trump jednocześnie w dramatycznych słowach wezwał Zachodnią Europę, by wzmocniła swoją wiarę w siebie samą, tak aby mogła bronić się przed islamistycznymi terrorystami i mniej brutalnymi, ale bardzo niebezpiecznymi agentami szariatu, a nawet tymi uchodźcami, którzy degradują kobiety, często używając przemocy” – wyjaśnił publicysta
Szwedzki socjolog Göran Adamson stwierdził natomiast, że kłopoty Szwecji spowodowane są przez „konia trojańskiego zwanego multikulturalizmem”. – Dlatego właśnie przemówienie Trumpa do Polaków było takie ważne. Multikulturalizm to rodzaj cywilizacyjnego napastowania siebie samego. Nawet w otwartym i tolerancyjnym społeczeństwie są jakieś wartości, i nadszedł czas. by wreszcie zacząć ich bronić przed tymi, którzy nie respektują zasad panujących w domu – powiedział.
„National Review” przypomina też słowa Charlesa Krauthammera z telewizji Fox News, który nazwał przemówienie Trumpa „najbardziej antyrosyjskim od czasów Ronalda Reagana”. Jak podkreśla autor tekstu, Trump wybił z ręki argumenty tym wszystkim swoim krytykom, którzy uważają go za marionetkę Putina. Nie tylko słowami, ale też np. decyzją o sprzedaży Polsce zestawów obrony przeciwrakietowej Patriot, podczas gdy, według autora tekstu, Obama odmówił Polakom dostępu do tej technologii.
5 komentarzy
Kazimierz S
10 lipca 2017 o 17:59Przypominam wszystkim, że pycha to pierwszy z grzechów głównych.
🙂
observer48
10 lipca 2017 o 20:32Jednym z autorów przemówienia Trumpa był amerykański historyk polskiego pochodzenia prof. Marek Chodakiewicz.
Japa
11 lipca 2017 o 00:19Ano tak. Amerykańscy prezydenci nie są, zazwyczaj, zawodowymi dyplomatami. Tyle, ze z pokorą i krytycyzmem podchodzą do swej wiedzy, a często i niewiedzy. Za to korzystają ze sprawnego aparatu doradczego w tym służb.
Tak jest i w przypadku Trumpa i chwała Bogu.
Druga sprawa to, że mimo odwoływania się do Boga nie pozostają zakładnikami jednej, a nawet żadnej religii. Żaden kraj , który „kolaboruje” z takim czy innym kościołem, czy wyznaniem, nie osiąga sukcesów ekonomicznych, a na arenie międzynarodowej jest marginalizowany.
Polskim „zagraniem” Trump uwiarygodnił się we wschodniej Europie. Dotyczy to Polski, Węgier, Litwy tudzież Chorwacji. Bo w tych krajach religia ma znaczenie w bycie narodowym.
Jak go odebrali czescy ateiści? Sądzę, że tak sobie – pragmatycznie.
To przemówienie było do Polaków, ale miało być słyszalne w USA. Prezydent Stanów zawsze „gra” na rynek wewnetrzny.
Co do zachowania Polaków na tym „festynie” , to w ocenie Polonusów , mi znanych i z którymi rozmawiałem, zostało ocenione jako bliskie reakcji „zautomatyzowanego” społeczeństwa Płn. Korei.
Co z tego wszystkiego wynika dla Polski? NIC. Żadnych konkretów. Ugrał zbyt na gaz i uzbrojenie.
Cwany biznesmen.
jpt
11 lipca 2017 o 15:38a ja sie z Toba Japa nie zgodze bo akurat udowodniono na przykładzie stanów gdzie jest ogromna swoboda religijna, ze nacje które są wierzące cieszą się lepszym statusem materialnym niz te nacje gdzie jest pustka w tej materii.
jubus
11 lipca 2017 o 09:08Konserwatyzm dzisiaj, to jak liberalizm. Tylko Nacjonalizm i szeroko pojęta skrajna prawica, jest dzisiaj powstrzymać degrengoladę jaka nas otacza.