Filip Warwick to brytyjski dziennikarz i fotoreporter, którego zdjęcia z brutalnej pacyfikacji pokojowej manifestacji w Mińsku z okazji Dnia Niepodległości obiegły świat. 25 marca br., relacjonując akcję został zatrzymany wraz z setkami jej uczestników przez „siły porządkowe”. Właśnie się dowiedział, że Białoruś go nie wpuści przez najbliższe trzy lata.
Brytyjski dziennikarz specjalizujący się w tematyce wschodniej przebywał na Białorusi 25 marca br. Podczas relacjonowania wydarzeń został zatrzymany w białoruskiej stolicy przez OMON. Na Placu Zwycięstwa został pochwycony przez milicję i siłą zapakowany do więźniarki. Później w materiale napisał, że został skuty kajdankami, przewieziony na komisariat, i tam pobity. Funkcjonariusze nie pozwolili mu skontaktować się z przedstawicielem placówki dyplomatycznej. Przez 6 godzin przekonywał ich, że łamią prawo, wreszcie został zwolniony.
Dzisiaj białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało ambasadę brytyjską w Mińsku, że obywatel Filip Warwick ma trzyletni zakaz wjazdu na terytorium Białorusi, – poinformowało Radio Svaboda.
Filip Warwick jest dziennikarzem radiowym i fotoreporterem. Współpracuje z anglojęzycznym radiem francuskim, Deutche Welle i innymi mediami.
Kresy24.pl
2 komentarzy
SyøTroll
31 maja 2017 o 13:21O co chodzi, to tylko nieco odwrócone „proeuropejsko”-rusińskie standardy, rodem z „Proeuropejskiej” Ukrainy, gdzie pokojowe „prorosyjskie” czyli antyeuropejskie demonstracje można atakować, i nie narusza to prawa, jedynie „proeuropejskich” nie.
ltp
1 czerwca 2017 o 10:18A ten znowu. Dostał premię , opił się za to „bojarszczikiem” i w pijackim widzie dookoła Wojtek. Zauważ tylko kozi samcu, że protestujący białorusini nie nawołują do terytorialnych zmian swojego kraju. Nie przywołują obcej armii i obcej władzy na terytorium swojego państwa, w odróżnieniu od promoskiewskiej tłuszczy złodziei i bandytów na Ukrainie, a także już niestety na Białorusi. Ale ty , pzpr( wg Moczulskiego), jak patefon w kółko , na okrągło ta sama zdarta płyta