Gwałtowna wymiana ognia wzdłuż całej linii frontu w Donbasie. Czasem pociski trafiają także we własne pozycje. Doszło do tego m.in. w rejonie Debalcewa, gdzie rosyjska armia przez pomyłkę otworzyła ogień do własnych snajperów, zabijając kilku z nich.
Rozwścieczony dowódca snajperów sierżant Siergiej Dejna przybiegł do dowództwa 7 Brygady i zagroził szefowi sztabu, że pozabija odpowiedzialnych za to oficerów. Za te groźby został aresztowany i zostanie przewieziony do Rosji – donosi wywiad ukraiński.
Do kolejnych dwóch aktów niesubordynacji w szeregach separatystów doszło w Gorłowce i pod Szyrokino. Czytaj dalej i zobacz nagranie spod Debalcewa na Reporters.pl
Kresy24.pl
11 komentarzy
observer48
3 lipca 2016 o 13:30Szczury zaczynają się wzajemnie zagryzać.
Creo
3 lipca 2016 o 22:57Szacunek dla człowieka.
Tak się traktuje bohaterów.
Wojna to dziwka.
Barnaba
4 lipca 2016 o 01:13Przepraszam, czy komuś się odpala to przerażające nagranie?
dezinformacja
4 lipca 2016 o 01:38A pod filmem komentarze, że to z Syrii z 2013r.
Demon
4 lipca 2016 o 02:22Na pohybel czerwonej zarazie !
Na pohybel Mordorowi i putlerowcom !!!
SyøTroll
4 lipca 2016 o 07:56Od dłuższego czasy, i po obu stronach frontu tej wojny domowej.
pol
4 lipca 2016 o 12:37Od dawna trwająca rosyjska agresia spotyka sie z oporem Ukraińskiej społeczności , kremlowskie bękarty wojny wdupczą jak nic im dlużej tym będą wieksze straty w rosyjskiej armi .
greg
4 lipca 2016 o 13:40to nie wojna domowa głupi ruski trollu , tylko napad ruskiego bydła na suwerenny kraj !
Spartakus
5 lipca 2016 o 11:55Upaina to prowincja…..żaden suweren…szuchewycz….
SyøTroll
5 lipca 2016 o 13:15@greg, pol
Atak sił rządowych na zbuntowanych obywateli ukraińskich (analogicznie jak w Syrii), to dla was „rosyjska agresja”.
W takim razie Ukraińcy mają rację że w latach czterdziestych XX wieku, na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej walczyli z polską agresją, bo przecież walczyli z polską armia podziemną – AK (a więc „separatystami” próbującymi oderwać część „Ukrainy”) a później z Wojskiem Polskim.
Winę za tą wojnę domową ponosi „rząd” który po „ucieczce” Janukowicza przejął władzę (do pewnego stopnia także Janukowicz przez swoją „ucieczkę”), na której przejęcie nie był przygotowany, zaczął wprowadzać różne ustawy ze strachu przed majdaniarzami za oknem,zupełnie nie przejmując się reakcjami poza Kijowem. No przecież Ukraina=Kijów. Radykałowie majdaniarscy okazali się antyrosyjscy, nie tyle w stosunku do Rosji, ile w stosunku do Rosjan, również ukraińskich. UE i NATO zapewniły legitymizację nowego „rządu” za przykładem polskiej dyplomacji, i polska dyplomacja aktywnie nawoływała do radykalnego rozprawienia się z separatystami. Ta sama dyplomacja która uważała by „radykalne rozprawienie” się z majdaniarzami przez Janukowicza za zbrodnię. Rosja nie uznała nowego „rządu”, w związku z tym przeprowadziła interwencję. „misję stabilizacyjną” na Krymie. Błąd Putina polegał na ekspresowym tempie przyłączania Krymu do Rosji.
Miejmy nadzieję, że nikt nie będzie pamiętał polskiego udziału w podgrzaniu nastrojów na Ukrainie i poparcia udzielonego przez nią ukraińskim szowinistom, a w konsekwencji działaniom ukraińskim (SBU, ATO) wymierzonym w prorosyjskich obywateli Ukrainy, bo znaczenie Polski w UE, radykalnie i na długo się zmniejszy. Jeżeli ktoś uważa, że niejaki Donald Kieł został „prezydentem Europy” za jakieś szczególne zasługi, to się myli. Zostało się jeszcze jedno miejsce gdzie coś Polska może ugrać – NATO. Cele Unii i Rosji do pogodzenia, UE chodziło jedynie rozszerzenie (jeśli się uda wyparcie) wpływów na Ukrainie kosztem FR, ale przede wszystkim POKOJOWO. Rozwiązanie siłowe jest zarówno dla FR , jak i UE niekorzystne.
Nie jest dobrze, gdy stosujemy, na bądź co bądź polski forum, tą dziwną kłamliwą autocenzurę, nazywając chęć rozszerzenia wpływów przez UE i przeciwdziałanie temu rozszerzeniu przez FR, „rosyjską agresją”. W Syrii i na Ukrainie mamy dokładnie to samo, – w Syrii UE wspiera „demokratyczna” zbrojną opozycję przeciw nie proeuropejskiemu rządowi, a na Ukrainie analogiczny, tyle że „proeuropejski” w deklaracjach rząd przeciw zbrojnej opozycji „nie proeuropejskiej”.
I tak na to patrzy świat. W obu konfliktach jest wspólny mianownik – chęć rozszerzenia wpływów przez UE lub/i NATO.
greg
4 lipca 2016 o 13:41bardzo dobre info , niech się ruskie bydło wytłucze samo !