Grupa Białorusinów zorganizowała we wtorek pikietę przed siedzibą MSZ w Warszawie. Apelowali o nieuznawanie wyborów na Białorusi, bo, jak przekonywali, zostały one sfałszowane. W środę złożą w ministerstwie petycję.
Jak informuje Polskie Radio, akcję przygotowali działacze białoruskiego ”Ruchu Solidarności Razem”. Zgromadzeni apelowali, by nie uznawać wyborów, gdyż Aleksander Łukaszenka w ich ocenie zagraża niezależności Białorusi. Przynieśli karty z hasłami, np. o treści: ”Legitymizacja Łukaszenki jest zagrożeniem dla niepodległości Białorusi i pokoju w Europie”.
Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog, również obecny na pikiecie, zauważył, że wynik wyborczy ponad 80 procent sam w sobie jest podejrzany. Podkreślił, że w krajach na wschodzie Polska jest postrzegana jako brama do Europy i Unii Europejskiej, i że kraje tego regionu powinny się nawzajem wspierać. – Polska powinna dawać przykład, zachęcać inne państwa Europy Zachodniej, NATO, OBWE, by tych wyborów nie uznać – zaznaczył.
Vitaut Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem odczytał petycję do polskiego ministra spraw zagranicznych. Opozycjoniści wezwali w niej, by nie legitymizować nieuczciwych wyborów, a uznanie władzy Łukaszenki zagraża niezależności Białorusi i pokojowi we wschodniej Europie. Opozycjoniści obawiają się, że Łukaszenka jako prezydent uznany przez społeczność międzynarodową może podjąć decyzje, która zagrażają istnieniu Białorusi jako państwa. – I Białorusi już nie będzie – wyrazili obawę.
Przypomnijmy, w niedzielę 11 października Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, że wybory prezydenckie na Białorusi wygrał Alaksander Łukaszenka i nadal będzie sprawował najwyższy urząd w państwie. Jak poinformowała nad ranem Centralna Komisja Wyborcza, zdobył on 83,49 proc. głosów.
1 komentarz
grzela
14 października 2015 o 17:1180 % czy 51 %, co za różnica. Skoro następny kandydat miał 4 %. Wybory były demokratyczne. Należy wspierać demokrację. Są państwa gdzie władze przejmują generałowie lub oligarchowie dokonując zamachu stanu. To jest niebezpieczne.