Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wystąpił do parlamentu o dymisję Wałentyna Naływajczenki. Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy sam postanowił zrezygnować z kierowania bezpieką i „zostać politykiem”.
„Nie ma w tym żadnych intryg osobistych, ani politycznych. Prezydent uważa po prostu, że w obecnej sytuacji półzamrożonej wojny z Rosją, która przyjęła taktykę destabilizacji Ukrainy od środka, zwalczaniem terrorystów i dywersantów powinien zająć profesjonalista, a nie dyplomata, czy polityk” – tłumaczy szef Bloku Poroszenki – Jurij Łucenko.
Tyle, że i Naływajczence trudno odmówić miana „profesjonalisty”. Jako ukraiński dyplomata pracował w Finlandii, Danii, Norwegii, Waszyngtonie i Mińsku. Był wiceministrem spraw zagranicznych, a kierownicze stanowiska w SBU sprawował od 9 lat, w tym w latach 2006-2010 kierował już raz tą instytucją. Był także szefem Centrum Antyterrorystycznego.
Po Majdanie i obaleniu prezydenta Wiktora Janukowycza w końcu lutego 2014 r. Naływajczenko odziedziczył służby specjalne w stanie kompletnego chaosu, zdrady i penetracji przez wywiad rosyjski, skorumpowane i kompletnie nieprzygotowane do wojny z Rosją.
Mimo to wykazał się sporą skutecznością. „Wyczyścił” resort z dawnych ludzi Janukowycza, wykrył i wsadził wielu szpiegów, a liczba rozbitych przez SBU rosyjskich grup dywersyjnych jest imponująca. Udało mu się także nie zaplątać w żadne polityczne, ani korupcyjne skandale, co w warunkach ukraińskich i na takim stanowisku jest przecież pewnym wynikiem.
Naływajczenko nie uniknął jednak i błędów, do których można zaliczyć zbyt mało zdecydowane działania SBU wiosną ubiegłego roku, kiedy rebelia w Donbasie dopiero się rozkręcała i można ją było jeszcze sparaliżować w zarodku.
Przypomnijmy, że wysłana w kwietniu ub. roku przez SBU do Doniecka grupa komandosów z oddziału „Alfa”, która miała schwytać i dostarczyć do Kijowa ówczesnego szefa separatystów Igora Girkina, w wyniku zdrady w kierownictwie SBU wpadła w ręce separatystów.
(Czytaj: Zdrada w ukraińskiej bezpiece przesądziła o losach wojny! Chcieli porwać Striełkowa, sami wpadli)
Wielu ukraińskich deputowanych nie jest zadowolonych z dymisji Naływajczenki. Prezydent Poroszenko namawiał go do objęcia któregoś z innych kluczowych resortów, na przykład wywiadu zagranicznego, ale odchodzący szef SBU zdecydowanie woli przejść do „polityki”.
Nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia odpierania rosyjskiej agresji szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy to dzisiaj główne stanowisko w państwie. W obecnej sytuacji jest ono ważniejsze nawet od ministra obrony, czy szefa Sztabu Generalnego.
Dla sytuacji na Ukrainie kluczowe znaczenie ma więc to, kto obejmie ukraińskie służby po Naływajczence. Mówi się, że może to być jego dotychczasowy zastępca – 48-letni generał Wasilij Gricak, z wykształcenia historyk, który ma 25-letnie doświadczenie pracy w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy. Od lipca ub. roku kieruje on ukraińskim Centrum Antyterrorystycznym przy SBU.
Kresy24.pl
3 komentarzy
Sorento
18 czerwca 2015 o 11:28To prawda. Rosja w każdym z okupowanych przez siebie państw w tym w Polsce, pozostawiła wielu szpiegów, sabotażystów. Ta piata kolumna Sowietów jest tyle niebezpieczna, że świetnie rozlokowana po urzędach, władzach danych państw i wspaniale władająca miejscowym językiem, udająca autochtonów. Im szybciej dane państwo oczyści się z tego czerwonego g.. tym bezpieczniej dla jego obywateli. W Polsce nie brak tego typu ludzi. Na przykład generał (usun. – możliwość zniesławienia), czyli ludzie z WSI (powiązani z Moskwą) mają bezpośredni dostęp do największych tajemnic państwowych !!! Mam nadzieję, że nadchodzące zmiany, jeśli nie rozliczą to przynajmniej wymiotą z kraju te zgniłki i pozwolą na normalny rozwój naszego państwa.
1andrzej
18 czerwca 2015 o 12:58To jeszcze niestety trochę potrwa.
tagore
18 czerwca 2015 o 14:51Jego neobanderowskie sympatie przeważyły.