Straty, które spowodowała agresja rosyjska na Donbas wynoszą 350 mld USD – wyliczył ukraiński minister rozwoju gospodarczego Aleksandr Borowik i domaga się aby Rosja zapłaciła reparacje wojenne.
Wcześniej również ukraiński premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że „Rosja zniszczyła gospodarkę Donbasu i powinna ponieść za to odpowiedzialność”.
Żądanie Kijowa wywołało oburzenie w rosyjskiej Dumie. Szef komitetu ds. międzynarodowych Aleksej Puszkow napisał na Twitterze, że domaganie się pieniędzy przez stronę ukraińską wydaje mu się dziwne, gdyż „to Ukraina sama wszystko zbombardowała”. Również inni politycy rosyjscy zapewniają, że żądanie władz w Kijowie jest „bezpodstawne i bezperspektywiczne”.
Cóż, „bezpodstawne” pewnie nie jest. W końcu to nie krasnoludki zdobyły Debalcewo, urządziły kocioł pod Iłowajskiem. Śmiercionośne pociski i czołgi nie przyjechały dla separatystów z Grenlandii tylko z kraju Putina. Tam też trafiły maszyny i mienie ze zdemontowanych przez separatystów i Rosjan fabryk Donbasu.
Ale co do tego, że jest to żądanie „bezperspektywiczne” – nie ma żadnych wątpliwości. Po pierwsze, złodziejska mentalność polityków rosyjskich od zawsze nastawiona jest na grabież cudzego, a nie oddawanie komukolwiek czegokolwiek.
Po drugie zaś nawet gdyby nawet jakimś cudem Rosja chciała wypłacić takie odszkodowanie to nie byłaby w stanie – musiałaby bowiem oddać Ukraińcom wszystkie pieniądze, które jej jeszcze zostały.
Kresy24.pl
4 komentarzy
El Presidente
12 maja 2015 o 09:52Złodzieje i bandyci, nic dobrego nigdy nie spotkało sąsiadów, wot kacapskij mir
John
12 maja 2015 o 12:25Rosjanie mają po roku walk ponad 7 000 zabitych żołnierzy ich regularnej armii. To jest prawie połowa strat jakie mieli przez 9 lat w Afganistanie. Większość ściąganych do Donbasu jednostek rosyjskich ma tak ciężkie straty, że ich uzupełnienie staje się coraz trudniejsze, muszą sięgać już do jednostek zlokalizowanych na Dalekim Wschodzie. To się nie uda, to nie ma sensu, to szaleństwo musi się skończyć. W Afganistanie Rosjanmie nie dali rady z niemal 600 tysięczną armią, tutaj są w stanie utrzymać w Dobasie maks 100 tys. armię, daliby sobie spokój. Ukraińcy po szkoleniach przez Amerykanów i Brytyjczyków będą się bronić coraz bardziej z głową. Do tego trzeba dodać działającą na terenach okupowanych przez Rosjan partyzantkę.
juzia
12 maja 2015 o 17:45Z tego co wiadomo to Merkel zadeklarowała 500 mld euro na odbudowanie Donbasu a raczej na rozwalenie resztki i zbudowanie całkiem coś innego. Firmy niemieckie już przebierają nóżkami.
Ale nie dla Ukrainy tylko dla nowych republik. To za aprobatą Putina
Barnaba
14 maja 2015 o 16:28Nie zgodzę się że Ukraińcy nie mają w zrujnowaniu Donbasu swojego udziału i nie mam tu na myśli wystrzelenia tysięcy ton amunicji. Nie kto inny tylko Ukraina ma podpisany z Rosją kontrakt na serwis czołgów i dzięki temu po dziś dzień serwisuje czołgi separatystom wycofane z frontu jako rosyjskie. Zakłady Motor Sicz prawdopodobnie po dziś dzień wysyłają do Rosji silniki rakietowe do systemów GRAD, które potem niosą rakiety wystrzelone przez separatystów itd. W ukraińskiej telewizji oglądałem reportaż o kupowaniu przez Ukrainę antracytu od republik, których formalnie nie uznają a ci za pieniądze z Ukrainy karmią swoją armię. Ukraina jak wiemy jest potentatem na skalę światową w produkcji uzbrojenia i tylko w samym 2012 roku wyeksportowała broń do 102 krajów świata, czyli ponad połowa świata używa ukraińskiej broni. Broń z Ukrainy zasila armię ukraińską, rosyjską i armię separatystów i dopóki czegoś z tym nie zrobią będą współodpowiedzialni za ruinę Donbasu.