Po zajęciu Warszawy przez Armię Czerwoną, w styczniu 1945 roku do niewielkiej podwarszawskiej miejscowości Żołwin przybyła delegacja oficerów NKWD. Pilnie poszukiwali Ferdynanda Ossendowskiego, który mieszkał tu przez ostatnichkilka lat. Okazało się, że zmarł kilka dni wcześniej i został pochowany na cmentarzu w sąsiednim Milanówku.
O poszukiwaniach prowadzonych przez czekistów opowiedziały później panie Witaczkowa i Krajewska. Zabrano je do samochodów i przywieziono na cmentarz, żeby pokazały miejsce pocówku. NKWDziści wydali grabarzowi rozkaz wykopania trumny z ciałem. Jeden z nich wyciągnął zdjęcie, podniósł do światła i patrząc na ciało w trumnie rzekł: „Wot! Eta on! Sukinsyn!”. Tak, po raz ostatni, osobisty wróg Lenina, Ferdynand Ossendowski 70 lat temu umknął bolszewikom – pisze Jan Matkowski w tekście, który przytaczamy za polskim portalem na Ukrainie wizyt.net:
Powodów do poszukiwania było niemało, na przykład, w 1918 roku Ossendowski przekazał na Zachód materiały potwierdzające, że Lenin był agentem wywiadu niemieckiego, a rewolucja październikowa i stworzenie partii bolszewików zostały sfinansowane przez kajzera Wilhelma II.
W większości artykułów o polskim pisarzu, podróżniku i dziennikarzu, antykomuniście i działaczu politycznym zaznacza się, że urodził się 27 maja 1876 roku w Inflantach polskich w rodzinie lekarza Marcina Ossendowskiego i Wiktorii z Bortkiewiczów. Mało kto podkreśla, że od 1884 roku rodzina mieszkała w Kamieńcu Podolskim i tu mały Ferdynand skończył pierwszą szkołę, a także zdobywał pierwsze doświadczenie jako podróżnik. Szczególnie, penetrując mury zamku i zachwycając się postacią Michała Wołodyjowskiego herbu Korczak. W czasach wakacji chłopak często zatrudniał się na rejsy okrętowe, kursujące w składzie carskiej floty handlowej.
Duch rewolucyjny Ossendowskiego obudził się jeszcze w latach studenckich. W 1899 roku musiał uciekać z Rosji, ścigany za udział w zamieszkach w Petersburgu. Kontynuował naukę we Francji na Sorbonie. Tu poznał Marię Skłodowską-Curie. Po powrocie do Rosji, pracę znalazł aż w dalekiej Syberii na Uniwersytecie Technicznym w Tomsku. Kiedy wybuchał rosyjsko-japońska wojna, Ossendowski w Charbinie zorganizował protest przeciwko rosyjskim represjom. Pojmany, został skazany na karę śmierci, ale po amnestii odsiedział tylko półtora roku. Po więzieniu przyjechał do Kijowa i znalazł sobie pracę na budowie, a później – w redakcji jednej z gazet kijowskich. Dziennikarstwem zarabiał na życie aż do rewolucji październikowej, podróżując między Kijowem a Petersburgiem. W pewnym momencie został nawet redaktorem polskojęzycznej gazety „Dziennik Petersburski”.
W 1918 roku ucieka z Petersburga i na Syberii dołącza do armii Kołczaka. Osoba Ossendowskiego staje się powszechnie znana zarówno środowisku „białych”, jak i bolszewików. Sławę zawdzięczał temu, że stał się bliskim doradcą Kołczaka. W tym okresie w Waszyngtonie opublikowano tzw. dokumenty Sissona, świadczące o powiązaniach bolszewików z niemieckim wywiadem. Dość szybko okazało się, że „dywersję” prowadził Ossendowski, który, prawdopodobnie, sfałszował część dokumentów i sprzedał je za 25 tys. dolarów specjalnemu wysłannikowi amerykańskiego prezydenta Woodrowa Wilsona. Otoczenie Lenina zaczęło histeryzować i szukać Ossendowskiego.
Po upadku Kołczaka Polak zaczyna być ściganym przez CzeKa. Ponieważ nauczył się biegle rozmawiać w językach mongolskim i chińskim, zdołał wydostać się z Rosji i dotarł do stolicy Mongolii Urdze (dzisiaj Ułan Bator). Tu dołączył do barona Romana von Ungern-Sternberga, który organizował do walki z bolszewikami Azjatycka Dywizję Konną. Po skazaniu na śmierć przez bolszewików, Ossendowski ucieka do Japonii, a stąd wyjeżdża do Nowego Jorku.
Będąc w samym centrum wydarzeń, „wędrownik-rewolucjonista” cieszył się ogromnym zainteresowaniem w USA. Na prośbę władz podczas pobytu napisał kilka raportów o bolszewikach, ich strukturze i propagandzie. Do dziś znajdują się one w nowojorskim Instytucie im. Józefa Piłsudskiego.
W tym czasie powstała teza, że Ossendowski wie, gdzie są skarby barona Ungerna. Miała to być skarbnica domu Romanowych, która miała stać się źródłem finansowania wojny z bolszewikami. W tych czasach złoto z diamentami zniknęło, a sam Ossendowski nie chciał się wypowiadać na ten temat.
Na przełomie 1921 i 1922 roku ukazała się w języku angielskim jego książka pt. „Zwierzęta, ludzie, bogowie”. Praca opowiadała o wydarzeniach z życia podróżnika po opuszczeniu Petersburga i do ucieczki z Mongolii. Pisarz natychmiast trafia na listę pięciu najbardziej czytanych autorów światowych, a dzieło jest tłumaczone na dziewiętnaście języków.
W 1922 roku Ossendowski powrócił do Polski. Łącznie napisał ponad 70 tytułów. W 1930 roku ukazała się biografia Lenina jego autorstwa. Pisał także o Kresach. W 1934 roku ujrzało świat „Polesie”, a w 1935 roku opublikowano „W polskiej dżungli” (też o Polesiu). W 1936 roku w Kosowie napisał o Huculszczyźnie. W 1939 roku w Poznaniu autor wydał „Karpaty i Podkarpacie”. Wraz z kresowiakami i znanymi literatami, przedstawicielami „szkoły ukraińskiej” w XX wieku, Kornelem Makuszyńskim, Zofią Kossak-Szczucką i Marią Rodziewiczówna aktywnie działał w „Związku Szlachty Zagrodowej”. Zmarł, uciekając przed bolszewizmem, w 1945 roku. Dwa tygodnie przez wizytą NKWDzistów, polujących na niego od 1918 roku.
Jan Matkowski, wizyt.net
6 komentarzy
Piotr
2 kwietnia 2015 o 15:16tu prawidłowy tytuł (Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów):
https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=przez+kraj+ludzi+zwierz%C4%85t+i+bog%C3%B3w&stick=H4sIAAAAAAAAAGOovnz8BQMDgy4HsxCnfq6-gVl8vEG2Eo9-ur6hUVKupbFFSo6WgGNpSUZ-UUi-U35-tn9eTuXCrRMF_vUwM99v-TDDLbpidvXzqhQA3-whZkoAAAA
Lug
2 kwietnia 2015 o 20:19Ciekawy człowiek. W naszym narodzie nie barak wspaniałych ,ciekawych ludzi, nie brak też zdrajców i oszołomów.
konsiliore
5 kwietnia 2015 o 09:55Tu autor tego felietonu trochę się zagalopował o Ossendowskim i baronie Ungernie , myślę że to brak tematycznej wiedzy na ten temat . W wspomnieniach Ossendowskiego nie ma żadnej wzmianki że brał on w walkch u boku Ungerna ( ostatniego wielkiego Chana Mongolii ,Namaszczonego przez Bobdo Gagena – religinego przywódce Mongolii) był na to miast jego emisariuszem do Chin , Ameryki i Japonii i prowadzili ożywioną korespondencję . Ossendowski był jak by to określić ambasadorem Ungerna i jego sprawy ( uwolnienia Mongolii od Bolszewików ) Natomiast Osoba dużo bardziej ważniejszą był osobisty adiutant powiernik i najbardziej zaufana osoba Barona Ungerna KAMIL GIŻYCKI jemu to on powierzył ukrycie skarbu na parę dni przed buntem i pojmaniem przy pomocy zdrady przez bolszewików
Skarb ten wynosił 20 koni i osłów jucznych diamentów rubinów , pereł, platyny i złota , Jego szacunkowa wartość ( podobno bardzo zaniżona ) to 500 milionów dolarów . Ochronę konwoju zlikwidowano po powrocie oszczędzono tylko Giżyckiego , który był depozytariuszem skarbu barona . Giżycki to postać tak nietuzinkowa że trudna do uwierzenia . Przed II wojną dyplomata ,pisarz , kurier ligi zamorskiej obracający milionami dolarów w Madagaskarze Brazylii i Liberii . Człowiek o takiej wiedzy o aktywach zamorskich Polski że uzyskać paszport nie było dla niego za komuny żadnego problemu Jego ostatnia wyprawa do Brazylii ( 70 lata )to pożegnanie i przekazanie organizacji polonijnej kilkanascie tysięcy akrów dla polskich osadników z ziemi której był osobistym właścicielem . Pod koniec życia rząd Mongolii wysłał do niego specjalna delegację z wszelkimi pełnomonictwami i obietnicą wielkiej nagrody ( 10% znależnego ) jeśli tylko poprowadzi gdzie został schowany skarb Ungera . Giżycki bardzo już chory odmówił i stwierdził że już nie pamięta drogi. Podobno zostawił pewne wskazówki w ksiązkach które pisał . Jedno jest pewne Skarb nie został zakopany a ukryty a jednej z jaskiń w Mongolii ponieważ Buddyzm zabrania kopania i przechowywaniaq czego kolwiek w ziemi jako świętej substancji Boskiej a baron Ungern był zdeklarowanym Buddystą
Jary
10 kwietnia 2015 o 17:22Kamil Giżycki pochowany jest na cmentarzu Św. Wawrzyńca przy ulicy O. Bujwida we Wrocławiu.
Jarema
3 listopada 2016 o 21:26To material na kilka filmow w stylu Bonda.
Piotr Faruga Żabia Wola
12 maja 2019 o 20:50Do tej pory Ferdynand Ossendowski nie jest propagowany w naszym kraju i szeroko na świecie, nie posiada pomnika; w Lucynie /Łotwa/ w miejscu urodzenia pisarza jedynym pomnikiem jest pomnik jednego z wielu generałów carskich /gen. urodził się w Lucynie.