Nieostrożne wypowiedzi prezydenta podczas czwartkowej konferencji prasowej o restrukturyzacji zadłużenia, wywołały panikę na giełdzie, co w konsekwencji doprowadziło do spadku białoruskich obligacji.
Panikę na białoruskiej giełdzie wywołały słowa Aleksandra Łukaszenki, który podczas konferencji prasowej przeprowadzonej w czwartek w Mińsku oświadczył, że wprawdzie nie chciałby zaciąagać nowego długu, ale będzie dążyć do restrukturyzacji zadłużenia, ze względu na fakt, że na 2015 rok przypada szczyt płatności kredytów zagranicznych – 4 mld USD.
Łukaszenka stwierdził, że oczekuje na kolejną transzę z funduszu antykryzysowego Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, oraz otrzymał obietnicę od prezydenta Rosji, że gdyby sytuacja stała się bardzo trudna, ten wyciągnie do niego rękę.
Posiadacze obligacji zinterpretowali słowa Łukszenki jako sygnał, że Białoruś znalazła się na skraju niewypłacalności, i dolarowe obligacje Białorusi poleciały mocno w dół.
W rezultacie notowania białoruskich obligacji spadły o 20-30 procent w ciągu godziny. Cena papierów z terminem spłaty w sierpniu spadła o 22 centy do 75 centów za dolara. Obligacje z terminem wykupu w 2018 roku staniały o 21 centów do 70 centów za dolara.
W trakcie trwającej prawie siedem godzin konferencji, Aleksander Łukaszenka otrzymał informację o panice na rynku finansowym, i wrócił do tematu zadłużenia tłumacząc, że nie chodziło mu o restrukturyzację, ale o refinansowanie, a Białoruś będzie uczciwie spłacać swoje długi.
Kresy24.pl/nn.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!