W maju przyszłego roku kremlowska trybuna może świecić pustkami. Zaproszenie na moskiewskie obchody 70. zwycięstwa w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” zdecydowanie nie kusi zagranicznych gości.
W Wilnie postanowiono nie bawić się w eleganckie formułki i dyplomatyczne konwenanse. – Zaproszenie zostało odebrane. Brać udziału w przedsięwzięciu pani prezydent nie ma zamiaru – tak lakonicznie wypowiedział się w temacie rzecznik prasowy Dalii Grybauskaite.
W przypadku Litwy nie będzie to zresztą żadna wielka nowość. Prezydenci tego kraju nie brali udziału w uroczystościach poświęconych Dniu Zwycięstwa w Moskwie ani pięć, ani dziesięć lat temu, kiedy przypadały kolejne okrągłe rocznice bezwarunkowej kapitulacji Niemiec w II wojnie światowej.
Do tego tym razem zaproszenia do Moskwy wysłano w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach, gdy kraj zamierzający hucznie obchodzić zwycięstwo w jednej wojnie, właśnie rozpętał kolejną i zaanektował część terytorium sąsiedniego państwa.
Wczoraj o tym, że „w najbliższej przyszłości nie planuje odwiedzić Rosji” również Barack Obama poinformowano w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu. Co prawda niedługo potem treść tego komunikatu złagodzono wyjaśniając, że zaproszenie na 9. maja nie zostało odrzucone, lecz „jest rozpatrywane”. Kiedy Władimir Putin może oczekiwać odpowiedzi, nie poinformowano.
Kresy24.pl/delfi.lt
2 komentarzy
Adam Ichnik
24 grudnia 2014 o 12:43Zdjęcie niefartownie dobrane do artykułu. Działo samobieżne pamiętające Breżniewa jest mimo wszystko znacznie mniej śmieszne niż żmudzinka Grzybowska z szablą po „polskim panie”.
miki
24 grudnia 2014 o 23:01Ale może zaprosić Kima:)