Na Zachodzie chyba nie rozumieli, co oznacza ukraiński problem dla rosyjskich władz. Nie pojęli, że to już nawet nie czerwona linia, ale podwójna nieprzerwana. Kiedy powstało niebezpieczeństwo, że przy aktywnym udziale Europy i USA, przy rosyjskiej granicy powstanie kraj zbudowany na zupełnie innych zasadach, Moskwa przestała zwracać uwagę na koszty jakie może zapłacić zrywając z Zachodem. (…)
Klęska ukraińskiej polityki Rosji, jeżeli do niej dojdzie, będzie dla Moskwy wstrząsem o trudnych do ocenienie konsekwencjach. Krymski precedens może odbić się jak bumerang. Rosja sądzi jednak, że najważniejsze jest osiągnięcie celu, a prawne usprawiedliwienie nie jest do tego wcale konieczne. Praktyka potwierdza słuszność tej zasady i tym bardziej zachęca do użycia siły. Moskwa rozpoczęła wielką grę. Ryzyko jest ogromne, ale i ewentualne zyski są niemałe. Stary światowy porządek się kończy, trzeba stworzyć nowy. Michaiłowi Gorbaczowowi, który pierwszy w 1986 roku zaczął mówić o konieczności stworzenia nowego światowego porządku, nie wyszło. Władimir Putin zawraca, by spróbować jeszcze raz.
Cały komentarz Fiodora Łukianowa
Łukianow jest redaktorem naczelnym pisma „Rosja w Globalnej Polityce” i przewodniczącym Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej.
Kresy4.pl/Studio Wschót TVP, gazeta.ru
1 komentarz
ROZ
17 marca 2014 o 10:49Mam nadzieję, że to jest ostatni cmentarny marsz psychopaty i zbrodniarza putinka – psiego synka i jego bolszewickiej sfory!