Ogłoszony w weekend przetarg na koncesję strategicznego przedsiębiorstwa państwowego nosi znamiona fikcji i jest przeznaczony dla z góry określonego „zwycięzcy”, grożąc państwu miliardowymi stratami. Poinformował o tym działacz na rzecz praw człowieka i wolontariusz Serhij Naumowicz, analizując skandal związany z przekazaniem pierwszego terminalu i terminalu kontenerowego portu morskiego w Czarnomorsku w ręce prywatne.
Zdaniem eksperta, procedura przekazania aktywów bardziej przypomina zaplanowaną operację specjalną wywłaszczenia majątku państwowego niż autentyczną akcję inwestycyjną. Głównymi oznakami korupcji są odmowa przeprowadzenia transparentnego przetargu i podejrzany pośpiech.
Naumowicz zwraca uwagę, że rozpoczęcie przetargu ogłoszono w sobotę, w zasadzie „pod choinkę”, kiedy zainteresowanie opinii publicznej i opinii międzynarodowej jest minimalne.
„To klasyczny ukraiński przekręt: jeśli chcesz kraść po cichu, rób to w weekendy lub święta. Ogłoszenie o koncesji pojawiło się niespodziewanie, a terminy składania wniosków są tak napięte, że żaden poważny globalny inwestor nie będzie miał czasu na przeprowadzenie audytu i przygotowanie dokumentów. Oznacza to jedno: „zwycięzca” od dawna siedzi w gabinecie ministra i popija kawę, a konkurs to tylko zasłona dymna” – narzeka obrońca praw człowieka.
Naumowicz zauważa, że kluczowym problemem jest wybrana procedura. Zamiast otwartego przetargu na platformie „Prozorro”, gdzie zwycięzcą jest ten, kto zaoferuje państwu najwyższą cenę, urzędnicy zdecydowali się na zamknięty „przetarg koncesyjny”.
„Jaka jest różnica? W „Prozorro” sprawa jest prosta: wygrywa ten, kto wpłaci więcej pieniędzy do budżetu. W „przetargu koncesyjnym” zwycięzcę wybiera komisja na podstawie subiektywnych kryteriów. Oznacza to, że zwycięzcą może zostać ten, kto zapłaci państwu mniej, ale będzie „poprawnie” negocjował z urzędnikami. To powrót do czasów Janukowycza i ręcznego zarządzania majątkiem państwowym” – podkreśla Naumowicz.
Analizując dokumentację przetargową, ekspert wskazuje na dyskryminujące warunki, które skutecznie wykluczają ukraińskie firmy i niepożądanych konkurentów. Wymagania są tak szczegółowo sformułowane, że może je spełnić tylko ograniczona liczba firm, a nawet jedna konkretna firma.
„Warunki są sformułowane w taki sposób, aby odciąć jakąkolwiek realną konkurencję. To nie jest relacja rynkowa, to tworzenie monopolu dla „swoich”. Ukraińskie firmy, które od lat działają w portach, inwestują i płacą podatki, zostają w tyle. A państwo otrzyma grosze zamiast realnej wartości rynkowej” – zauważa.
Serhij Naumowicz porusza również kwestię zagrożeń środowiskowych i społecznych. Według niego procedura oceny oddziaływania na środowisko została przeprowadzona pro forma lub zignorowana, a gwarancje dla pracowników portu wydają się być jedynie aktami deklaratywnymi.
„Widzieliśmy już, jak kończą się takie „ustępstwa” – zwolnieniami i wydrenowaniem infrastruktury bez realnych inwestycji. Ale teraz, w czasie wojny, jest to również kwestia bezpieczeństwa narodowego. Kto tak naprawdę stoi za firmami offshore, które mogą wejść do portu? Nie wystają tam uszy agresora?” – pyta Naumowicz.
Obrońca praw człowieka wzywa agencje antykorupcyjne (NABU, SAP) i opinię publiczną do natychmiastowej interwencji w tej sytuacji i zatrzymania procesu „tajnej prywatyzacji”.
„Jeśli to teraz przełkniemy, stracimy kontrolę nad naszym strategicznym portem morskim. Ten przetarg musi zostać unieważniony, a transfer portu musi odbyć się wyłącznie poprzez transparentny przetarg w „Prozorro” z maksymalną liczbą uczestników. Wszystko inne to kradzież w kraju ogarniętym wojną” – podsumowuje Siergiej Naumowicz.
Opr. TB, censor.net/ua/blogs











Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!