
Collage / TSN.ua
Ustępstwo, czy chytry wybieg?
Wołodymyr Zełenski faktycznie zgodził się na ograniczenie liczebności ukraińskiej armii, co jest jednym z rosyjskich warunków przewidzianych w forsowanym przez Donalda Trumpa “porozumieniu pokojowym” mającym zakończyć wojnę na Ukrainie. Jednak w wersji ukraińskiego prezydenta, “realna liczebność armii zostanie zachowana”.
Na spotkaniu z mediami 11 bm. Zełenski potwierdził, że ten punkt porozumienia został już uzgodniony, a armia ukraińska ma liczyć 800 tys. żołnierzy, czyli – według niego – tyle, ile obecnie – podaje RBK-Ukraina.
Jednak zdaniem części ekspertów, obecna liczebność armii ukraińskiej jest większa – do miliona żołnierzy. Faktycznie byłoby to więc zmniejszenie, choć nie aż takie, jakiego żądali wcześniej Putin i Trump, czyli 600 tys.
Jednocześnie Zełenski przypomniał, że w rozmowach na początku wojny w 2022 roku Rosjanie żądali zmniejszenia armii ukraińskiej do wręcz mikroskopijnych rozmiarów – 40-50 tys. żołnierzy, co oczywiście dziś można już uznać tylko za żart.
Według nieoficjalnych informacji ZN.ua, projekt porozumienia pokojowego ma już tylko 20 punktów (w początkowej wersji było ich 28). Zniknął m. in. punkt o amnestii “dla wszystkich uczestników działań wojennych”, co oznaczałoby wypuszczenie z ukraińskich więzień rosyjskich zbrodniarzy mordujących cywilów i rozstrzeliwujących jeńców.
Zniknął też punkt, zgodnie z którym Ukraina miała zapisać w swojej Konstytucji, że nigdy nie wejdzie do NATO. Podobny zapis miał się też znaleźć w dokumentach Sojuszu. Nowa wersja porozumienia zawiera też “gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy podobne do Artykułu 5 NATO”. Mają je podpisać USA, Sojusz i kraje Europy.
Pojawił się również zapis, że Ukraina ma zostać przyjęta do UE do 1 stycznia 2027 roku. Jednak w tej sprawie nie wypowiedziała się jeszcze nawet sama Unia Europejska.
Z kolei strefa buforowa w obwodzie donieckim nie będzie uznawana za terytorium Federacji Rosyjskiej, jak zakładała pierwotna wersja. Teraz ma to być “neutralna, zdemilitaryzowana strefa buforowa”. Wojska obu stron będą mogły stacjonować tylko “za granicą administracyjną”, tyle że nadal nie określono gdzie ma ona przebiegać.
Z kolei w obwodzie chersońskim i zaporoskim linia rozgraniczenia ma zostać “zamrożona” zgodnie z obecnym przebiegiem frontu – w tym zakresie nic się nie zmieniło. Nadal natomiast nie wiadomo, co dalej z formalnym statusem Krymu.
Kijów odrzuca też żądanie Rosji, by Ukraina oddała jej 10% terytorium Donbasu, które jeszcze kontroluje. Zełenski kategorycznie wykluczył “jakikolwiek handel terytoriami Ukrainy”.
Eksperci zwracają uwagę, że te zrujnowane tereny nie mają już żadnego znaczenia gospodarczego i prawie nie ma tam cywilów, więc Rosja nie ma tam już kogo “wyzwalać”. Żąda jednak tych 10% Donbasu, gdyż to właśnie tam są ważne ukraińskie umocnienia obronne. Jeśli Ukraina je odda, Rosjanie będą mogli stamtąd przeprowadzić ofensywę za Dniepr i na Kijów.
Skoro jednak Rosja deklaruje zamiary pokojowe, to czemu tak bardzo przeszkadzają jej ukraińskie linie obrony i dlaczego domaga się redukcji ukraińskiej armii? Czyżby obawiała się, że to Ukraińcy pierwsi ruszą na Moskwę?
Odpowiedź jest prosta: Rosja żąda tych ustępstw bo zamierza w przyszłości wznowić wojnę, a jej “pokojowe deklaracje” są psu na budę, jak wszystkie tego typu dokumenty, które ZSRR i Rosja podpisywały w przeszłości, a potem łamały bez mrugnięcia okiem.
Zobacz także: Bitwa o miasto: czyszczą ich do zera! “Nowa, zaskakująca taktyka”.
KAS









Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!