Jak donosi „La Repubblica”, trudności prawne związane z wykorzystaniem zamrożonych rosyjskich aktywów na pożyczkę reparacyjną w wysokości 140 miliardów euro są obecnie potęgowane przez podejrzenia co do sposobu wykorzystania tych pieniędzy. Swoje zrobił w tej skandal dotyczący kradzieży ponad 100 mln dolarów z publicznych funduszy energetycznych. Rządy europejskie są zaniepokojone sytuacją na Ukrainie.
Podczas wczorajszego spotkania Eurogrupy , podczas którego ponownie omawiano instrumenty finansowania obrony Ukrainy przed rosyjską agresją zbrojną w ciągu najbliższych dwóch lat, kilku ministrów finansów wielokrotnie wspominało o sprawie korupcyjnej „Midas”.
Co więcej, skandal korupcyjny na Ukrainie wybuchł w kontekście przedstawionego w ubiegłym tygodniu raportu Komisji Europejskiej na temat krajów kandydujących do UE. Zawiera on jasną ocenę, że „na Ukrainie poczyniono ograniczone postępy w walce z korupcją”.
W raporcie wspomniano również o tymczasowym zawieszeniu w lipcu niezależności agencji antykorupcyjnych – Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP) – które obecnie prowadzą dochodzenie w sprawie kradzieży 100 mln dolarów z funduszy publicznych. Instytucje te, jak zauważono w raporcie, „odnotowują rosnącą presję ze strony agencji rządowych”. W raporcie stwierdzono również, że w walce z korupcją na Ukrainie „panuje tendencja do stagnacji”.
„La Repubblica” porównuje aferę korupcyjną na Ukrainie do szeroko zakrojonego włoskiego śledztwa „Mani Pulite” (Czyste Ręce) z początku lat 90., które ujawniło silne powiązania korupcyjne między polityką a biznesem.
Przypomnijmy, w poniedziałek NABU i SAP ujawniły część dokumentów związanych z zakrojoną na szeroką skalę sprawą korupcyjną w sektorze energetycznym. Według doniesień sprawa dotyczyła defraudacji środków publicznych z koncernu „Enerhoatom”.
Minister energii Switłana Hrynczuk i obecny minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenko, który wcześniej piastował stanowisko ministra energii, są rzekomo zamieszani w zakrojoną na szeroką skalę defraudację w państwowym przedsiębiorstwie. Prezydent Zełenski odpowiedział na te informacje, stwierdzając, że nie mogą oni pozostać na swoich stanowiskach.
Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, była pierwszą urzędniczką UE, która skomentowała skandal korupcyjny na Ukrainie. Zauważyła, że skorumpowani urzędnicy przywłaszczali publiczne fundusze, które powinny zostać przekazane na pierwszą linię frontu.
Opr. TB, repubblica.it










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!