
Działacze Europejskiej Białorusi podczas procesu: Jewgienij Afnagel i Paweł Juchniewicz. Fot: printscreen/wimeo/Svaboda.org
Były więzień polityczny i koordynator obywatelskiej kampanii „Europejska Białoruś” z Mińska, Jewgienij Afnagel, ujawnił na antenie „Euroradia” szczegóły dotyczące wydarzeń z 2020 roku, określanych jako białoruska rewolucja. Opowiedział również, dlaczego proces sądowy przeciwko niemu i jego kolegom odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Portal Charter97.org opublikował fragmenty rozmowy.
— Śmieszą mnie dziś wypowiedzi ekspertów, politologów, a nawet dziennikarzy, którzy w 2020 roku nie przewidzieli, że te wybory zakończą się eksplozją społecznego gniewu. Nie przewidzieli masowego protestu. To nie była „rewolucja” w klasycznym sensie, ale coś znacznie większego niż pojedyncze demonstracje — mówi Afnagel.
Przypomniał protesty z 2017 roku przeciwko dekretowi o „pasożytach” (przewidującego, że osoby niezatrudnione miały wnosić opłaty do budżetu państwa), kiedy na ulice wyszli nie tylko opozycjoniści, ale także robotnicy, studenci i zwykli obywatele – ludzie, którzy wcześniej nie interesowali się polityką. Kluczową rolę odegrali niezależni blogerzy, którzy pokazali, że problemy są wspólne dla całego społeczeństwa.
Afnagel twierdzi, że szefostwo jego organizacji wiedziało już na początku 2020 roku, że dojdzie do erupcji społecznego sprzeciwu.
— Rewolucja się rozpoczęła. I chociaż nie została jeszcze zakończona, to ona nadal trwa — powiedział opozycjonista.
Wspomniał też o działalności „Europejskiej Białorusi” podczas kampanii parlamentarnej w 2019 roku, która miała być testem nastrojów społecznych.
— Spotykaliśmy się z ludźmi, którzy nie chodzą na protesty, nie znają opozycji, ale są rozczarowani reżimem. I zobaczyliśmy, że jest ich bardzo wielu.
Zapytany, czy pokojowy charakter oporu nie był od początku strategią skazaną na porażkę, Afnagel wskazał, że zabrakło jednego elementu;
— Nie mylcie pokojowego oporu z biernością. Pokojowy opór to również strajki. Pokojowy opór obejmuje również okupowanie budynków. Pamiętacie, jak w 2001 roku, kiedy „Zubr” (działająca w latach 2001–2006 opozycyjna, młodzieżowa organizacja na Białorusi) jeszcze istniał, zajęliśmy budynek w centrum Mińska? Na placu Październikowym było wtedy prawdopodobnie około 10 000 osób, całkiem sporo w porównaniu z 2020 rokiem, ale zajęliśmy budynek. To był akt pokojowego oporu.
Afnagel przyznaje, że w 2020 roku niestety wiele się nie udało. Strajki się nie powiodły. Ale podczas jego procesu, w materiałach sądowych znalazł się tajny dokument, przygotowany przez Komitet Śledczy na podstawie danych z Ministerstwa Podatków i Opłat. Zawierał on dane o stratach ponad 100 zakładów po dniach 9–12 sierpnia 2020 r., kiedy w niektórych z nich rozpoczęły się protesty pracownicze.
Wśród wymienionych zakładów były m.in. MZKT, MAZ, MTZ, BiełAZ, BMZ i wiele innych.
— Zawierał dwie kolumny danych: całkowite straty poniesione przez każdą firmę w tych dniach i kwotę strat dla budżetu państwa. Rozumiem, że te liczby mogły być zawyżone, ale były bardzo duże. Później omówiliśmy i przeanalizowaliśmy te dane na miejscu, w sądzie, i zdaliśmy sobie sprawę, że gdyby strajk trwał miesiąc, sytuacja w kraju wyglądałaby inaczej. Machina państwowa nie wytrzymałaby tego, bo straty byłyby zbyt wielkie.
Afnagel podkreśla, że najważniejszy element pokojowego oporu – strajk generalny i odmowa współpracy z reżimem – nie został zastosowany. Wskazuje winnych.
— Rozmawialiśmy o strajkach ze sztabami Wiktara Babaryki i Swiatłany Cichanouskiej jeszcze przed wyborami. Mówili: „Nie trzeba. Zrobimy wszystko zgodnie z prawem. Pójdziemy do sądu, poczekamy na wybory”. Tylko Siergiej Cichanouski był zwolennikiem zdecydowanych działań — wspomina Afnagel.
Tymczasem ludzie wychodzili na ulice w niedzielę, „a od poniedziałku… szliśmy do pracy, płaciliśmy podatki. Nadal wiele osób protestowało w dzielnicach, zbierało się pod telewizją, na placu Niepodległości. Ludzie byli gotowi do poświęceń, ale zabrakło jasnego sygnału”.
Według Afnagela, to nie hasła uliczne, a właśnie dokument opisujący realne straty finansowe reżimu wywołał największy niepokój służb.
— Oni bali się, że te liczby wyciekną. Bo one pokazują, jak naprawdę wygląda słabość systemu. Wystarczyło trochę więcej determinacji i państwo by tego nie udźwignęło — podsumował.
ba za charter97.org/euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!