Kradzione nie tuczy.
Przekonał się o tym rosyjski żołnierz, który zakradł się we wsi Nowoje pod Łymanem do chałupy miejscowej babci i zabrał jej torbę z jedzeniem. Kiedy zobaczył nad sobą drona, zaczął uciekać, ale o tyle głupio, że w stronę kryjówki własnego pododdziału. W ten sposób naprowadził ukraińskie drony także na swoich kolegów.
Bezzałogowce batalionu MARA z 66 Brygady nie miały większego problemu z ich wykończeniem. Rosyjski pododdział przestał istnieć. A wszystko z powodu jakiegoś bochenka chleba i ze dwóch kilogramów ziemniaków, bo cóż więcej mogła tam mieć biedna emerytka.
Zobacz także: Strącili Rosjan metodą “na patriota”! Zwabili ich jak muchy do miodu (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!