
Collage / za fot: Regnum
Ukraiński prezydent musiałby być samobójcą, by przyjąć zaproszenie od Putina do Moskwy.
Władimir Putin nieoczekiwanie ogłosił w środę, że może spotkać się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Moskwie. “Niech Zełenski przyjedzie do Moskwy, wtedy spotkam się z nim. Jeśli spotkanie będzie przygotowane, jestem gotów spotkać się z Zełenskim, nigdy nie wykluczałem takiej możliwości” – oświadczył rosyjski dyktator.
W tym kontekście agencja Reutera przypomina, że już w maju 2024 roku rosyjskie MSW umieściło ukraińskiego prezydenta na liście ściganych przestępców, rosyjscy ministrowie i deputowani otwarcie nazywają go “zbrodniarzem wojennym”, a od początku wojny rosyjskie służby wiele razy próbowały go zabić.
Część komentatorów uważa, że Putin celowo składa taką absurdalną propozycję, żeby Ukrainą ją odrzuciła, a wtedy Putin będzie mógł powiedzieć Trumpowi: “Przecież chciałem się spotkać z Zełenskim, ale on nie chciał”. Inni z kolei zwracają uwagę, że przybycie Zełenskiego do Moskwy rosyjska propaganda przedstawiłaby jako “kapitulację Ukrainy”.
W tej sytuacji głos zabrał rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, który zapewnił, że Putin nie chce kapitulacji Ukrainy, a pragnie tylko pogadać. “Zapraszamy Zełenskiego do Moskwy nie po to, by przyjąć jego kapitulację, tylko żeby porozmawiać” – twierdzi rzecznik rosyjskiego dyktatora.
Nie potrafił jednak wyjaśnić, czemu Putin tak nagle zapragnął widzieć się z Zełenskim właśnie w Moskwie, a nie w jakimkolwiek innym kraju, choć jeszcze niedawno kategorycznie wykluczał takie bezpośrednie spotkanie. “Po prostu taka jest propozycja naszego prezydenta” – mówi Pieskow.
Ukraińscy komentatorzy nie mają żadnych wątpliwości, że jeśli Zełenski pojedzie do Moskwy, to żywy już stamtąd nie wróci, a już na pewno nie zdrowy i nawet towarzystwo Trumpa absolutnie przed niczym go nie uchroni.
Rosja zawsze łamie bowiem swoje obietnice. Dziś może obiecać, że zapewni Zełenskiemu nietykalność, a gdy już będzie go miała na swoim terenie ogłosi, że musi go zatrzymać, żeby zakończyć wojnę, a ponadto jest on przestępcą wojennym i zostanie osądzony. Na zasadzie: “Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”
A czym innym było chociażby “zapraszanie na rozmowy” przez NKWD kierownictwa polskiej Armii Krajowej w latach 1944-45 w Wilnie, Lwowie, czy w Pruszkowie, by je potem aresztować i skazać na łagry, m. in. w słynnym pokazowym Procesie Szesnastu w Moskwie.
Ponadto rosyjskie służby wiele razy udowodniły, że są mistrzami najbardziej podstępnych sposobów skrytego trucia lub napromieniowywania swoich wrogów. Więc nawet gdyby mimo wszystko Zełenskiego nie aresztowano, to wkrótce po powrocie mogłoby się nagle okazać, że jest poważnie chory i długo by już nie pożył, o ile samolot z nim nie spadłby już po drodze “z powodu błędu pilota lub awarii”.
A Donald Trump może sobie potem na Rosję co najwyżej nakrzyczeć, tupać nogami, obrazić się lub nawet nałożyć jakieś niezbyt dotkliwe sankcje. Tylko jaka z tego korzyść?
Zobacz także: Nagły kopniak z Kaukazu! Na złość Putinowi dali im całą flotę myśliwców.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!