
Fot: @modmilby
Choć propaganda już zaciera ręce i szykuje tytuły o „zagrożeniu” z Zachodu, rzeczywistość jest znacznie mniej widowiskowa niż kremlowskie sny o nowym blitzkriegu. Ćwiczenia „Zapad-2025” mogą co najwyżej poruszyć powietrze – nie granice.
31 sierpnia rozpoczęły się w Białorusi manewry Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) – „Wzajemodiejstwije-2025”, „Poisk-2025” i „Eszelon-2025”. Brzmi groźnie? Spokojnie – wzięło w nich udział całe 2000 żołnierzy z Białorusi, Rosji, Kazachstanu, Kirgistanu i Tadżykistanu, wspieranych przez 450 sztuk sprzętu. Jak zauważa ekspert grupy „Informacyjny opór” Aleksander Kowalenko, jest to mniej więcej tyle, ile potrzeba, by wyreżyserować propagandowy materiał dla rosyjskiej telewizji – nie realne zagrożenie dla Ukrainy.
Pierwsza faza zakończy się 6 września. A już od 12 września wystartują wspólne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia „Zapad-2025”, których oficjalnym celem jest „odparcie agresji” i „zapewnienie bezpieczeństwa”. Ale – i tu ważne zastrzeżenie – nie mają one ani skali, ani zasobów, by przerodzić się w jakiekolwiek poważne działania ofensywne.
Zdaniem Kowalenki, snucie wizji o powtórce z 24 lutego 2022 roku są w tej chwili czystą fikcją. Dlaczego? Bo nie istnieje żadna uderzeniowa grupa wojskowa na terytorium Białorusi, która mogłaby realnie zagrozić Kijowowi, Warszawie czy Lublinowi. A żeby ją stworzyć – potrzeba miesięcy przygotowań, a nie 12 dni manewrów.
Tymczasem obecność rosyjskich wojsk w Białorusi jest symboliczna — zauważa Kowalenko.
- 1450 Rosjan stacjonuje w Baranowiczach i Wilejce (radary i łączność);
- 530 w bazach lotniczych (Baranowicze, Ziabrouka, Mozyrz);
- 20 osób – prokuratura i śledczy 313. Wojskowej Prokuratury Garnizonu i 484. Wojskowego Wydziału Śledczego;
- 20 Rosjan stacjonuje w 1405. bazie amunicyjnej artylerii (jednostka wojskowa 42707, wieś Wielka Goroż, rejon osipowicki).
Trudno z tego sklecić „kolumnę na Kijów czy Warszawę”.
Układ sił na południu Białorusi pozostaje niezmienny. Obecnie:
- około 3000 żołnierzy wzdłuż całej granicy z Ukrainą (z 14-tysięcznej armii Republiki Białoruś);
- 165 jednostek opancerzonych (w tym ~30 czołgów);
- 70 jednostek artylerii, w tym zaledwie 10 wyrzutni rakietowych.
To mikroskopijna siła, która mogłaby co najwyżej „zaniepokoić” patrol graniczny – a nie przebić się przez warstwy ukraińskiej obrony.
Zdaniem Kowalenki, Kreml dmucha w balon, który zaraz pęknie. Wskazuje, że Rosji nie tylko brakuje ludzi, sprzętu i logistyki – ale także elementu zaskoczenia, który w 2022 roku jeszcze działał.
Ekspert radzi: zanim znów zaczniemy bić w bębny „zagrożenia z Białorusi” – warto spojrzeć na suche dane. A te mówią jasno: nie ma kto, nie ma czym i nie ma jak iść na Kijów. Ani na Warszawę. Ani nigdzie indziej.
ba/t.me/zloyodessit
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!