
Collage za fot: defence-ua
Ukraińcy są pod wrażeniem skuteczności polskiego uzbrojenia.
Dostarczone Ukrainie przez Polskę przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun, wraz z innymi środkami obrony powietrznej odgrywają kluczową rolę w odpieraniu rosyjskich nalotów. Liczba strąconych z tej broni samolotów, śmigłowców i dronów bojowych wroga robi wrażenie – informuje ukraiński Portal Militarny.
Ten naprowadzany na podczerwień sprzęt produkowany na bazie zmodernizowanych dawnych wyrzutni Grom przez zakłady Mesko z Polskiej Grupy Zbrojeniowej jest przeznaczony do zwalczania celów powietrznych na małych wysokościach. Ma zasięg rażenia do 6,5 km i do pułapu 4 km. Dla porównania: słynny amerykański Stinger ma zasięg 4,8 km i pułap do 3,8 km.
Swój debiut Pioruny miały jeszcze w 2015 roku i nazywały się wtedy Grom-M, ale prawdziwy chrzest bojowy przeszły dopiero na Ukrainie. Pierwsze dostawy dla armii ukraińskiej nastąpiły wkrótce po wybuchu wojny, już w lutym 2022 roku. Liczby dostarczonego sprzętu nigdy nie ujawniono, ale już wkrótce Rosjanie poczuli jego skuteczność na własnej skórze.
W marcu 2022 roku Ukraińcy strącili z Pioruna nad Charkowem rosyjski bombowiec Su-34, w maju 2022 – śmigłowiec bojowy Ka-52 Aligator nad Iziumem, w marcu 2023 – szturmowiec Su-25 pod Berestowem w rejonie Bachmutu.
Od tamtej pory takich “piorunujących” trafień było znacznie więcej, ale trudno szczegółowo potwierdzić każdy przypadek. A ile rosyjskich dronów, zwiadowczych i Shahedów, strącono Piorunami – tego już chyba nikt nie liczy.
Nic więc dziwnego, że w licznych publikacjach ukraińskie media nie mogą się nachwalić tych polskich wyrzutni i raz po raz robią o nich kolejne reportaże.
Zobacz także: Druga armia świata potrzebuje twojej lodówki. Oddawaj!
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!