
Grafika: Kanal 13 / YouTube
Rosja nie była na taki cios przygotowana.
Cena eksportowanej przez Rosję ropy Urals spadła poniżej 50 dolarów za baryłkę. To niemal najniższa cena od początku wojny na Ukrainie. Tymczasem rosyjski budżet na ten rok zakłada dochody ze sprzedaży ropy po 70 USD za baryłkę, czyli o ok. 28 proc. drożej.
Decyzja OPEC+ o znacznym zwiększeniu wydobycia ropy, zniżki wprowadzone przez Arabię Saudyjską i rozpętana przez Donalda Trumpa wojna handlowa z całym światem i widmo globalnej recesji mocno uderzyły w światowe ceny tego surowca. Ropa Brent kosztowała w poniedziałek ok. 63 USD – podaje Bloomberg, ale Rosjanie muszą sprzedawać swoją Urals o 13-14 USD taniej.
W marcu wiceminister finansów Rosji Władimir Kołyczew przyznał, że założonej w rosyjskim budżecie średniorocznej ceny 70 USD nie da się raczej osiągnąć i być może będzie to ok. 60 USD. Oznacza to, że deficyt budżetowy wyniesie co najmniej 1% PKB, a nie 0,5%, jak planował Kreml.
Tymczasem Urals „zjechała” właśnie poniżej 50 USD. Jeśli ceny na takim poziomie utrzymają się dłuższy czas lub będą dalej spadać, może się okazać, że do rosyjskiego budżetu nie wpłynie w tym roku co trzeci, a może nawet co drugi dolar z eksportu ropy. Już w pierwszych trzech miesiącach tego roku rosyjski budżet nie doliczył się 15% dochodów z tego tytułu, teraz spadek przyspiesza.
W lutym tego roku Bank Rosji ostrzegał, że świat może ponownie stanąć w obliczu wieloletniego spadku cen ropy, jak miało to miejsce w okresie 1985-2003, co poważnie przyczyniło się do upadku ZSRR i wielkiego kryzysu w Rosji w latach 90-ch.
Zobacz także: Szarpnięcie pod Popowką! „Porzucili pozycje i uciekli”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!