W Europie trwają ożywione dyskusje na temat możliwych form wysłania sił pokojowych na Ukrainę po zakończeniu działań wojennych. Moskwa jednak nie rozumie, dlaczego siły pokojowe są potrzebne w kraju, który Rosja próbuje zniszczyć.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow wyraził całkowity brak zrozumienia idei sił pokojowych po spotkaniu z sekretarzem generalnym OBWE.
„Siły pokojowe – o tym teraz wszyscy mówią. Już mówią o 10 tysiącach – ale czy to wystarczy? Może 50, może 100? Ale nasze pytanie jest proste: czego będą strzec – siły pokojowe? Pozostałości po kijowskim reżimie nazistowskim?” – zapytał.
Jednocześnie skarżył się na „eksterminację” rosyjskiej kultury, języka rosyjskiego i rosyjskich mediów na Ukrainie. Szef rosyjskiego MSZ zauważył, że konieczne jest „położenie kresu tym rasistowskim praktykom”, najwyraźniej sugerując, że Rosjanie są niezależną rasą, odrębną od Ukraińców.
Przypomnijmy, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa, oświadczyła, że Zachód musi poradzić sobie z „szaleństwem potwora, którego wyhodował”. Tak rosyjska dyplomacja odpowiedziała na atak dronów na Moskwę po trzech latach wojny na szeroką skalę, którą zainicjowała sama Rosja.
Wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow wygłosił groźby pod adresem krajów europejskich, które obiecały zwiększyć pomoc wojskową dla Ukrainy w związku z wstrzymaniem dostaw broni przez USA. Według niego pomoc dla broniącej się Ukrainy rzekomo utrudnia zaprowadzenie pokoju.
Opr. TB, t.me/smotri_media
2 komentarzy
validator
11 marca 2025 o 19:21Dawno temu myślałem, że to polityk z klasą. Okazało się, że to zwykły pajac.
Krzysztof
11 marca 2025 o 19:59Ukraino nie daj się sprzedać za parę kamyczków, ruSSki = nazizm