Trafili go 16 razy i nic. Jak już wkroczy na pole boju, nie ma na niego sposobu. Zrobi swoje i wraca.
Najnowsze dziecko ukraińskiej zbrojeniówki żołnierze nazywają Wieprzem, choć może bardziej godnie brzmi: Dzik. Nie nazwa jest tu najważniejsza, ale to co potrafi ten naziemny, silnie opancerzony dron-robot, mimo swoich niewielkich rozmiarów – informuje ArmyInform.
Nie jest to może „game changer” tej wojny, ale robi wystarczająco dużo, by skutecznie chronić żołnierzy przed najbardziej ryzykownymi misjami. Ewakuuje rannych i sprzęt z pola boju, może je – w zależności od potrzeb – zaminować lub rozminować, bezpiecznie dostarcza zaopatrzenie i amunicję pod ostrzałem.
Może uciągnąć nawet tonę ładunku, w co trudno uwierzyć, patrząc na jego skromne gabaryty, bez problemu wyjedzie z najbardziej stromego leju i w zasadzie nie da się go przewrócić. Wieprzem może zdalnie sterować nawet dziecko, prostym urządzeniem przypominającym PlayStation.
Jednak największy atut tego pancernego robota to fakt, że jest praktycznie niezniszczalny przez drony, a uderzenie lekkiego pocisku to dla niego jak ugryzienie komara. Może zaszkodziłoby mu trafienie z ciężkiego działa, ale na razie nikt nie trafił, bo Wieprz jest mały i z daleka słabo go widać.
Ukraiński pododdział Honor pracuje z Wieprzem dopiero od 3-ch miesięcy, ale już teraz żołnierze nie wyobrażają sobie, że mogłoby go zabraknąć, gdyż odwala za nich najgorszą robotę. Wcześniej testowali na polu boju podobne sprzęty: Termita, Muła i Rysia, ale żaden z nich mu nie dorównuje.
Dodatkowo każdemu Wieprzowi towarzyszy dron powietrzny, wskazując najlepszą drogę. Komunikują się na częstotliwościach, które na razie są poza zasięgiem rosyjskiego zakłócania. Jedno ładowanie baterii starcza Wieprzowi na pokonanie 6 km, ale w warunkach bliskiego boju nie było dotychczas potrzeby wysyłania go w aż tak długą trasę.
„Niedawno wysłaliśmy go po ciężko rannego, a Rosjanie zaczęli walić w naszego Wieprza dronami. Trafili go 16 razy, raz po raz, a on i tak jechał dalej. Potem zrobił swoje, zabrał człowieka i wrócił” – opowiada Wadim ps. „Ara” z pododdziału Honor.
Innym razem Wieprz przez dwa tygodnie non-stop dowoził amunicję, wodę i żywność dla oddziału, mimo że droga była pod ciągłym rosyjskim ostrzałem. „Rosjanie nie mogli zrozumieć, dlaczego ciągle mamy zapasy, skoro nie widzieli żadnych dostaw” – opowiada żołnierz.
Teraz trwają prace nad wdrożeniem Wieprzy do bardziej bojowych misji. Pojawią się na nich wieże z karabinami maszynowymi, co pozwoli zdalnie podjeżdżać tymi pojazdami do rosyjskich pozycji i razić je ogniem z bliskiej odległości.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!