Nie ma rady, skoro kołchozowy führer rozkazał: marschieren, to trzeba marschieren.
Mimo potężnej ulewy, porywistego wiatru i faktu, że nikt tego nie podziwia. Nawet największy dureń nie będzie przecież moknął, żeby patrzeć na to żałosne widowisko, oprócz garstki notabli i propagandzistów pod zadaszeniem, którzy musieli tam siedzieć z obowiązku.
W ramach repetycji defilady z okazji łukaszenkowskiego „dnia niepodległości” ulicami Mińska w strugach ulewnego deszczu paradowały krokiem marszowym wojskowe pododdziały kobiet. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby poczekać z tym aż przestanie padać. Najwyraźniej przekracza to możliwości umysłowe białoruskiego dowództwa.
Białoruscy internauci piszą, że ich kraj ostatecznie pogrąża się w odmętach militarnego zidiocenia, a część zastanawia się, ile z tych przemokniętych pań w mundurach będzie teraz musiało odchorować ten kaprys dyktatora.
Zobacz też inną, jeszcze bardziej absurdalną odsłonę tej samej bajki: To się dzieje naprawdę! Pracownicy Belarusbank defilują, śpiewając pieśń na cześć… (WIDEO)
KAS
1 komentarz
Kocur
3 lipca 2024 o 07:54… że nie wspomnę o ubraniach, które zapewne się skurczą 😉 Ale co tam, czego się nie robi dla idei.