Pancerne drapieżniki mają już swoje lata i pewnie dlatego docierają na Ukrainę z Niemiec w ślimaczym tempie. Ale dobrze, że w ogóle jadą.
Dotychczas ukraińska armia dostała 100 czołgów Leopard 1, a do końca tego roku będzie ich miała 135. Wszystkie wyremontowane i zmodernizowane – informuje Wirtschafts Woche, powołując się na źródła w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Z Niemiec przyjechało dotychczas ok. 60 tych maszyn, a Dania przekazała 30. Do końca czerwca przybędzie kolejnych 20, a do końca lata – łącznie 45.
Większość wysyłanych czołgów została zdjęta z wyposażenia zachodnich państw jeszcze w latach 1980-ch. Często stały niezabezpieczone pod gołym niebem i były w bardzo złym stanie. To właśnie czasochłonne remonty powodują największe opóźnienia – przyznaje odpowiedzialny za ich modernizację koncern FFG.
W przypadku „duńskich” Leopardów sytuacja była jeszcze gorsza – Niemcy przekazały je Danii w 1974 roku, niektóre mają po 50-60 lat. Nie było żadnej dokumentacji potwierdzającej, że czołgów tych można jeszcze bezpiecznie używać. Inna rzecz, że formalne trzymanie się dokumentacji w sytuacji, gdy czołgi są pilnie potrzebne na wojnie nie jest może najlepszym pomysłem.
Kolejne opóźnienia są spowodowane koniecznością dodatkowych szkoleń ukraińskich czołgistów i personelu technicznego. Kijów planuje, że wyremontowane Leopardy 1 wraz z niemieckimi BWP Marder będą stanowić trzon pancernych pododdziałów ukraińskich wojsk desantowo-szturmowych, głównie 25 Brygady.
Przy okazji warto pamiętać, że to nie Niemcy, a Polska przekazała Ukrainie najwięcej czołgów. Dokładne liczby nie są znane, ale według otwartych źródeł było to co najmniej 325 maszyn. Ponadto zrobiliśmy to o wiele szybciej, mimo że w zdecydowanej większości również nie były to nowe pojazdy i wymagały serwisu, głównie PT-91 Twardy i T-72, ale także kilkanaście nowszych Leopard 2, nadal stanowiących podstawę uzbrojenia pancernego polskiej armii.
MAB
1 komentarz
Jarek
11 lipca 2024 o 20:58Ten portal każdym newsem przegania się głupota 😂😂😂😂😂