Od czasu napaści wojsk Putina na Ukrainę, rosyjska propaganda ma duży problem ze swoją primadonną – uwielbianą przez miliony Rosjan i najjaśniej świecącą od czasów ZSRR gwiazdą rosyjskij estrady, 75 – letnią Ałłą Pugaczową.
Zarówno artystka jak i jej mąż Maksim Gałkin potępili inwazję i nie czekając na reperkusje opuścili kraj jesienią 2022 roku.
Choć Pugaczowa nosi tytuł Zasłużony Artysta Federacji Rosyjskiej, do niedzieli propagandyści za wszelką cenę próbowali udawać, że nie istnieje, że nigdy jej nie było. Ałła jednak z wdziękim i ironią rozprawia się z toporną nagonką na siebie i najbliższych. Jej posty w sieciach społecznościowych nie traktują tylko o niej samej, zawierają głębokie przesłanie polityczne. Zresztą o Pugaczowj, która 50 lat była dla Rosjan ikoną, zapomnieć się nie da, bo można im wmówić wszystko, ale nie można odebrać wspomnień.
Wreszcie na Kremlu zrozumiano, że tępym zakazem niczego nie zwojują. Pod koniec ubiegłego tygodnia rosyjska telewizja porzuciła taktykę całkowitego wypierania tematu Ałły Pugaczowej. W wieczornym wydaniu Wiesti Niedeli na kanale Russia 1, Dmitrij Kisielow rzucił wyzwanie artystce.
Propagandysta wezwał do oddzielenia tego, co Pugaczowa robiła w czasach ZSRR, od jej obecnego odrzucenia wojny na Ukrainie. Jest to pierwsza próba wyjaśnienia przez propagandę stosunku rządu do piosenkarki, która stała się głosem późnego ZSRR, i którą rosyjskie władze próbowały skazać na zapomnienie.
Jak zauważa kanał w Telegramie Agencja, w pierwszym zdaniu programu Kisielow tak nakreślił temat swojego felietonu: „Niezauważona rocznica Ałły Pugaczowej. Dlaczego wszystko potoczyło się tak smutno?”.
Prezenter przedstawił Pugaczową jako Artystkę Narodu ZSRR i „niegdyś primadonnę naszej sceny”, przypomniał jej „świetlaną przeszłość” oraz „narodową miłość i wdzięczność za ten lekko nadszarpnięty głos, za jej muzyczne wzloty i nowe, wcześniej nie do pomyślenia słowa o miłości, oddaniu, rozstaniach i najcieplejszej kobiecości”, która „pozostała w ludziach starszego pokolenia do dziś”.
Następnie Kisielow zaczął wyjaśniać, dlaczego władze i kanały federalne zignorowały 75. urodziny piosenkarki:
A teraz, mając za sobą tę rocznicę, wydaje się, że kraj spuścił wzrok. Przecież w tak trudnym dla kraju momencie Ałła z dala od Rosji łaja nas jak niewolników i poddanych, a nawet dodaje, że normalni ludzie, którzy wyjechali, już nie wrócą. Okazuje się więc, że naszą miłość do Ałły zachowujemy jako drogą nam przeszłość, ponieważ dziś ten bardzo ukochany głos z przeszłości działa przeciwko wciąż drogiemu nam wizerunkowi artystycznemu,
– powiedział Kisielow.
Propagandysta zaczepił też męża piosenkarki, uwielbianego w Rosji artystę satyryka, po wybuchu wojny uznango przez Krml za „zagranicznego agenta”:
Ałła Pugaczowa jest zanurzona w świecie wulgarności, który Maxim Galkin rozprzestrzenia wokół siebie. (…) Cały ten bełkot wywołuje współczucie, a nawet przerażenie, a napięta radość, którą Ałła Borisowna próbuje promieniować, nie przekonuje. Sensu w tym wszystkim nie widać – podsumował prezenter.
W dniu 75 urodzin artystki, na przekór rosyjskiej tradycji, nie wspomniano o niej na żadnym z rosyjskich kanałów federalnych.
Państwowe i prorządowe media publikowały negatywne teksty: „Komsomołka” donosiła, że „jubileusz Ałły Pugaczowej okazał się prawdziwą katastrofą”, a „Moskiwskij Komsomolec” informował „z kim Pugaczowa dzieliła łóżko”.
ba za t.me/agentstvonews
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!