W XIX wieku ściślejsze zespolenie się środowiska wiejskiego i zwiększenie oddziaływania dworu na chłopstwo nastąpiło w wyniku ewolucji stosunków społeczno-gospodarczych, które przyspieszył postęp naukowo-techniczny i uwłaszczenie chłopów. Stopniowa na ziemiach polskich, poczynając od zaboru pruskiego, a kończąc na zaborze rosyjskim przyjmowano nowinki gospodarcze, demokratyzowano stosunki społeczne oraz uwalniano chłopów od poddaństwa i darmowego świadczenia pracy.
Jak podaje Mariusz Mysiakowski („Kulturotwórcza rola ziemiaństwa i dworu polskiego w środowisku wiejskim /1815–1939/”):
„[…] W tym wyścigu z czasem w środowisku wiejskim prym wiodła inteligencja wiejska, zapobiegliwe ziemiaństwo, które, dysponując środkami i fachową wiedzą, przeorganizowało swoje majątki ziemskie w sprawne, samowystarczalne gospodarstwa, przeorganizowało w duchu kapitalistycznym z solidaryzmem, jako motywem sprawczym. […]”.
Wraz z przeobrażeniami w majątkach ziemiańskich zwiększało się zapotrzebowanie na siłę roboczą. A co za tym idzie musiała nastąpić zmiana w sposobie traktowania chłopstwa:
„W okresie poprzedzającym uwłaszczenie służba folwarczna mieszkała w swym miejscu pracy, głównie w stajniach, stodołach, a nawet oborach. Wraz z uwłaszczeniem ta sytuacja życiowa poprawiła się im na lepsze. Nieopodal zabudowań gospodarczych wznoszono bowiem drewniane, parterowe budynki z czterema mieszkaniami i osobnymi wejściami, konstrukcje pokryte strzechą, niestety, niepodpiwniczone, ale za to od frontu bielone i od ilości zamieszkujących w nich rodzin nazywane popularnie czworakami, czasem sześciorakimi, rzadziej ośmiorakami. […]”.
Chłopi z folwarczni zaczęli też otrzymywać małe poletka pod własne zasiewy. Ziemianie starali się poprawiać stan budynków chłopskich, tak że przed I wojna światową zdarzało się iż budynki chłopskie nie miały już strzechy, lecz dachówkę.
Właściciele dworu dzięki organizacji życia społecznego w swoim folwarku, a co za tym idzie i na sąsiednich wsiach, mieli wystarczająco dużo czasu, by móc poświecić się pracy dobroczynnej i edukacyjnej na rzecz miejscowej ludności.
Za „dobry zwyczaj” powszechnie uważano fakt, że dziedziczka w najbliższym sąsiedztwie dworu, na pobliskich wsiach sama doglądała chorych, oraz instruowała lokalne „uczone baby” jak opiekować się potrzebującymi pomocy. Wynikało to też z faktu, iż ludność wiejska bardziej wierzyła właścicielom dworu niż lekarzom, a do ust brali tylko zioła i lekarstwa, które polecała im znachorka lub pani z dworu.
Druga połowa XIX wieku jest okresem, kiedy oddziaływanie ziemian na wieś i wpływ na ich zżycie jest coraz bardziej widoczne. To wówczas w wielu dworach dziedziczki lub krewne dziedzica prowadziły podstawowe nauczanie i tzw. ochronki dające opiekę małym dzieciom chłopów z folwarku i wsi na czas nieobecności zapracowanych rodziców w domu. Ale nie tylko!
„[…] Podczas klęsk żywiołowych, zwłaszcza pożogi wojennej dwór dawał schronienie – azyl półsierotom i sierotom, w tym niejako wyręczając miejskie sierocińce, które właśnie wtedy nie mogły sobie poradzić z nadmiarem potrzebujących. W czasach pokoju dziedziczki organizowały w swym majątku kolonie i półkolonie, gdzie pod opieką własną, ale i pań kolonijnych dzieci hartowały ciało i ducha. Pod swoim dachem jaśnie panie przyjmowały też dorosłe chłopki, które w kole gospodyń wiejskich uczyły się, jak przyrządzać kanapki i smakowite potrawy, jak żyć higienicznie, a zwłaszcza zdrowo, jak obchodzić się z rabatkami, kwietnikami i bukieciarskim układaniem, jak wreszcie śpiewać nie tylko nabożne pieśni. W swym wolnym czasie dziedzic aktywizował na wsi bierne chłopstwo, którym w kółkach rolniczych przekazywał wiedzę o rentowności i technice upraw popularnych roślin okopowych, kiedy indziej mówił o przedsiębiorczości i zrzeszaniu się w zarobkowe, niekoniecznie też od razu rolnicze spółdzielnie produkcyjne i samopomocowe. Często od słów przechodzono wówczas do czynów, a chłopi wkrótce mogli cieszyć się z własnej zaradności. Równie chętnie dziedzice interesowali się zakładaniem elementarnych szkół powszechnych, a w przypadku prywatnych szkół ponadgimnazjalnych pełnieniem w nich roli stałego opiekuna i hojnego, corocznego darczyńcy. […]”
– podaje Mariusz Mysiakowski („Kulturotwórcza rola ziemiaństwa i dworu polskiego w środowisku wiejskim /1815–1939/”).
Dwory kojarzyły się pobliskiej ludności z poczuciem bezpieczeństwa, dostatku i spokojnego azylu. Te spostrzeganie majątków dworskich było tak głęboko ukierunkowane w społeczeństwie i na tyle silnie zakorzenione w zbiorowej świadomości, że:
”[…] w czasie okupacji hitlerowskiej młodzi ludzie mogli o nich wypowiadać się równie żartobliwie jak i prawdziwie:
«– Ja będę rekwirować żywność w okolicznych dworach.
– A jak nie będzie dworu?
– Zawsze jest jakiś dwór…».[…]”
– odnotował Jarosław Sokół („Czas Honoru”).
Kinga Adamczyk na podst.: T. Kiersnowska, R. Kiersnowski, Dwór polski przekaźnikiem tradycji ojczystej, [w:] „Niepodległość i Pamięć”, nr 18, 2002; F. Morawski, Dworzec Mojego Dziadka i Wizyta w sąsiedztwo, opr. S. Zathney, Brody 1905; W. Mich, Związek Ziemian w Warszawie (1916–1926). Organizacja i wpływy, Warszawa 2007; Dziedzictwo. Ziemianie polscy. Praca zbiorowa, red. T. Chrzanowski, Kraków 1995; B. Gałka, Ziemianie i ich organizacje w Polsce lat 1918–1939, Toruń 1997; F. Morawski, Mowa polska, [w:] Pisma zbiorowe wierszem i prozą. (Z przedmową S. Tarnowskiego), T. 1, Poznań 1882; M. Mysiakowski, Kulturotwórcza rola ziemiaństwa i dworu polskiego w środowisku wiejskim (1815–1939), [w:] „Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego”, 2015, nr 7; H. Donimirska-Szymerowa, Był taki świat…, Warszawa 2007; J. Sokół, Czas Honoru, Warszawa 2011; E. Paczoska, Polskość w dobie niewoli, [w:] Przemiany formuły polskości w drugiej połowie XIX wieku, red. J. Maciejewski, Warszawa 1999
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!