„To wspaniała wiadomość dla Ukrainy”, tymi słowy zareagował rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy Jurij Ignat na doniesienia o wysadzeniu w powietrze (26.02) rosyjskiego samolotu wczesnego reagowania na białoruskim lotnisku wojskowym w Maczuliszczach pod Mińskiem.
„To wspaniała wiadomość dla Ukrainy, dla Sił Powietrznych. Ten samolot jest zawsze w powietrzu, zawsze przeprowadza rozpoznanie radarowe naszego terytorium, skanuje naszą obronę przeciwlotniczą i odnajduje ich lokalizację, śledzi kierunki lotu naszych samolotów. Zawsze towarzyszy atakom rakietowym” – powiedział Jurij Ignat na antenie ukraińskiej telewizji 27 lutego.
Jak informowaiśmy, rosyjski samolot do wykrywania radarów dalekiego zasięgu A-50, wart 330 milionów dolarów, został zaatakowany dronami, w wyniku dwóch eksplozji uszkodzeniu uległa przednia i środkowa część samolotu, awionika i antena radaru.
Organizację tego ataku wzięła na siebie organizacja byłych białoruskich sił bezpieczeństwa ByPol. Reżim Aleksandra Łukaszenki na razie nie skomentował incydentu, choć rankiem 27 lutego Łukaszenka zwołał pilne spotkanie z siłami bezpieczeństwa.
Dlaczego akurat ten samolot był celem? Jak można było przeprowadzić taką operację i dlaczego propaganda na Białorusi i w Rosji o tym milczy?
„Lotnisko w Maczuliszcze jest jednym z najlepiej strzeżonych, ponieważ stacjonuje tam rosyjskie lotnictwo. To uderza w Łukaszenkę z dwóch stron. Nie był w stanie zagwarantować bezpieczeństwa tak ważnego samolotu” – mówi w rozmowie z portalem Svoboda Premium ekspert Ukraińskiego Centrum Badań Wojskowych, Konwersji i Rozbrojenia Mychajło Samus.
„Takie samoloty zabezpieczają uderzenia rakietowe na terytorium Ukrainy. I z morza, z powietrza i z systemów naziemnych. Dla Łukaszenki to szok. Oznacza to, że system ochrony ważnych obiektów jest nieskuteczny. Po drugie, przygotowuje się do ważnej podróży do Chin. Tam ma negocjować alternatywny kierunek stosunków po klęsce Rosji na Ukrainie” – mówi Samus.
Zdaniem ukraińskiego eksperta taka operacja nie mogła zostać przeprowadzona bez udziału ludzi z ochrony obiektu, personelu lotniska. Jest przekonany, że ktoś z personelu zapewnił powodzenie operacji.
Po wybuchu na podmińskim lotnisku wojskowym, straż graniczna nasila kontrole osób wyjeżdżających z Białorusi. Obrońcy praw człowieka donoszą o zatrzymaniach w Maczuliszczach i Fanipolu.
oprac. ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!