Grupa ukraińskich deputowanych wniosła do Rady Najwyższej projekt uznania przez Ukrainę niepodległości Tatarstanu, który obecnie jest częścią Rosji. Wcześniej Kijów oficjalnie uznał niepodległość Czeczenii, czyli Republiki Iczkerija.
Nowa ukraińska inicjatywa wywołała wściekłość w rosyjskiej Dumie Państwowej. „Ten projekt to podła i gnuśna prowokacja ukraińskich nazistów. Nie uda im się w ten sposób zachwiać jednością między narodami Rosji” – grzmi rosyjski deputowany Michaił Szeremet, cytowany przez Wieczernią Moskwę.
Co ciekawe, oficjalnej reakcji z samego Tatarstanu na razie nie ma. Natomiast nieoficjalne wezwania do secesji poszczególnych narodów z Federacji Rosyjskiej i utworzenia przez nie własnych państw nasilają się w miarę trwania wojny na Ukrainie, szczególnie po ogłoszeniu przez Putina mobilizacji, która najbardziej dotknęła ludność nie-rosyjską. Już na początku wojny poniosła ona największe straty na froncie, co doprowadziło do protestów w Dagestanie, niezadowolenia w Osetii Północnej i Buriacji oraz powstania podziemnego zbrojnego ruchu oporu w Baszkirii.
W tym roku odbyły się już trzy kongresy wolnych narodów post-Rosji – w Warszawie, Pradze i Gdańsku, z udziałem licznych emigracyjnych polityków i działaczy. Rosja rozpadnie się jak domek z kart, zostały jej w tym kształcie najwyżej dwa lata – ocenia ukraiński deputowany Ołeh Dunda, być może nazbyt optymistycznie. Według niego, kiedy tylko regiony z silnymi miejscowymi elitami władzy poczują słabość Moskwy, zaczną ogłaszać secesję. Nie można też wykluczyć, że Rosję czeka „scenariusz jugosłowiański”.
Oprac. BA za Ideal.Realii – Tatarstan
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!