Referendum to nie tylko instrument demokracji bezpośredniej, ale także instrument manipulacji. Efekt zależy od brzmienia pytania, kontekstu jego przebiegu oraz obecności lufy broni palnej na skroni. Bezprawność rosyjskich pseudoreferendów na okupowanych terytoriach Ukrainy jest oczywista. Jego powody przypomniała prawniczka Daria Klimowicz.
Po pierwsze te pseudoreferenda są sprzeczne z normami jakiegokolwiek ustawodawstwa.
„Niezależnie od tego, jak bardzo chcieliby złodzieje, okupowane obwody należą do Ukrainy. Dlatego należy stosować ustawodawstwo Ukrainy, a mianowicie Konstytucję i Ustawę Ukrainy „O referendum ogólnoukraińskim” (zwaną dalej Ustawą). W szczególności punkt Konwencji Haskiej o prawach i obyczajach wojny na lądzie z 1907 roku, który postanawia, że państwo okupacyjne musi w całości przestrzegać prawodawstwo państwa okupowanego. Jednak, co oczywiste, referenda zostały przeprowadzone sprzecznie z normami jakiegokolwiek ustawodawstwa” – podkreśliła.
Wyjaśniła też, że referenda na czasowo okupowanych terytoriach Ukrainy naruszają art. 73 Konstytucji Ukrainy, który mówi, że referendum wyłącznie ogólnoukraińskie (czyli obejmujące cały kraj) rozstrzyga kwestie zmiany terytorium Ukrainy.
„Jak może się odbyć referendum w obwodzie zaporoskim, kiedy centrum regionalne jest pod kontrolą Ukrainy? Nie mówiąc już o wykonywaniu prawa do głosowania na obcych terenach, które jest obowiązkowe!” – powiedziała.
Bezprawny jest również status organizatorów pseudoreferendów. To samozwańcze, a więc nielegalne struktury. Nikt ich nie wybrał, nie posiadają więc uprawnień do sprawowania władzy.
Zgodnie z częścią 2 art. 15 Ustawy ogólnoukraińskie referendum w sprawie zmiany terytorium Ukrainy może zarządzić tylko Rada Najwyższa Ukrainy zgodnie z Konstytucją Ukrainy.
„Czy ktoś widział, aby Rada Najwyższa ogłosiła referendum? Nikt, ja równie” – dodała.
Ustawa określa zasady przeprowadzenia ogólnoukraińskiego referendum, w tym zasady otwartości i jawności (art. 14).
„Chodzi o publikowanych listach wyborców, o składach komisji, o pracy mediów, o publikacji wyników na oficjalnych stronach internetowych organów państwowych i zagranicznych lokalach wyborczych. Oczywiście nic z tej listy nie jest możliwe w danych warunkach na terytoriach okupowanych” – powiedziała.
Jej zdaniem, doszło również do naruszenia art. 47 IV Konwencji Genewskiej o nienaruszalności praw ludności terytoriów okupowanych.
„Nie mówiąc już o naruszeniu Karty Narodów Zjednoczonych w zakresie zasady nienaruszalności granic i suwerenności państw. Bardziej uczciwe byłoby wypowiedzenie wojny zaborczej i po prostu wyznaczenie swojej władzy na terytoriach okupowanych, jak w zamierzchłych czasach. Tym bardziej, że Rosjanie otwarcie przyznają się do metod dalekich od nowoczesności i wartości demokratycznych. Po co grać w instytucje demokratyczne? Jakie wnioski? Podsumowując, referenda nie mają skutku prawnego. Jednak sytuacja z Krymem już pokazała, co warte jest prawo międzynarodowe i naciski społeczności międzynarodowej w takich sprawach. W związku z tym z niecierpliwością czekamy na faktyczne wyzwolenie naszego narodu i ziem” – podkreśliła.
Przypomnijmy, 21 września, wraz z zapowiedzią częściowej mobilizacji w Rosji, Putin ogłosił także przeprowadzenie „referendów” na okupowanych (m.in. po 24 lutego) terytoriach Ukrainy.
W odpowiedzi społeczność światowa potępiła działania Kremla i zagroziła Moskwie nowymi sankcjami.
Zachodni analitycy są pewni, że Federacja Rosyjska może próbować „zaanektować” opanowane tereny w celu przymusowej mobilizacji ukraińskich mężczyzn.
Kwestia ta była już omawiana w Kancelarii prezydenta Ukrainy. „Zmuszanie obywateli do wojny w okupowanych regionach to nic innego jak próba masowego oczyszczenia terytorium z nielojalnej ludności przez Moskwę” – powiedział Michaił Podolak, doradca w Kancelarii prezydenta Ukrainy.
Opr. TB, https://www.instagram.com/p/CjAtbi3treu/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!