Decyzja Putina o powołaniu do wojska 300 tys. rezerwistów prawdopodobnie przedłuży wojnę na Ukrainie, ale nie zmieni jej wyniku. Tej kwestii poświęciła uwagę agencja Bloomberg.
Bardzo możliwe, że przedłużenie wojny jest na rękę Putinowi i kremlowskim jastrzębiom: dzięki temu mogą oni zaostrzyć kryzys energetyczny w Europie i formułować groźby ataku nuklearnego na bliżej nieokreślone cele. A wszystko to celem osłabienia zachodniego wsparcia dla Ukrainy.
Nie wiadomo, w jaki sposób i jak szybko rosyjskie kierownictwo przeprowadzi mobilizację, czy w jej zakres wejdą masowe ćwiczenia itp.
Ale najprawdopodobniej program częściowej mobilizacji będzie bardziej skoncentrowany na przywróceniu zdolności bojowych i rotacji wyczerpanych jednostek bojowych niż na dostarczaniu nowych sił zdolnych przejąć inicjatywę w wojnie przeciwko Ukrainie.
Według Ihora Lewczenki, kierownika działu modelowania strategicznego w kijowskim think tanku Nowa Geopolityka, jednym z nielicznych strategicznych sukcesów Rosji jest spowolnienie dostaw broni z USA i innych państw zachodnich na Ukrainę poprzez groźbę eskalacji.
Jednocześnie Ukraina może w ciągu kilku tygodni odzyskać utracone terytorium, jeśli Zachód przekaże ukraińskim siłom zbrojnym pociski dalekiego zasięgu ATACMS do wyrzutni HIMARS, a także samoloty i czołgi Abrams.
Wzmocnienie przez Rosję gróźb nuklearnych może ponownie spowolnić dostawy ciężkiej broni. „To bardzo zła historia dla Ukrainy” – ocenił Lewczenko.
Opr. TB, https://www.bloomberg.com/
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!