Kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski, wysłany przez papieżą Franciszka na Ukrainę, podczas wizyty w poblizu linii frontu na południu Ukrainy, został ostrzelany razem z towarzyszącymi mu osobami podczas transportowania pomocy humanitranej.
Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Kardynał brał udział w odważnej misji humanitarnej razem z innymi biskupami katolickimi oraz wysokimi duchownymi protestanckimi. Ochraniali ich ukraińscy żołnierze. Grupa ta miała dystrybuować pomoc humanitraną w miejscowościach, do których najtrudniej dotrzeć, tak bowiem blisko znajdują się linii frontu.
Podczas jednego z postojów grupa dostała się pod ogień i kardynał Krajewski jak wszyscy musiał uciekać w poszukiwaniu schronienia. – Po raz pierwszy w moim życiu nie wiedziałem gdzie biec, bo ucieczka nie wystarcza, trzeba wiedzieć gdzie uciec – powiedział pochodzący z Polski kardynał podczas późniejszej rozmowy z dziennikarzami w Zaporożu.
Obecnie trwa już czwarta wizyta kardynała Krajewskiego jako przedstawiciela papieża na Ukrainie od początku obecnej pełnoskalowej rosyjskiej zbrodniczej inwazji na Ukrainę. Na przykład w kwietniu kardynał Krajewski odprawił Drogę Krzyżową w Buczy i Irpieniu.
Może to czysty przypadek, ale ostrzelanie papieskiego jałmużnika zbiegło się z niedawną zaskakującą (biorąc pod uwagę jego wcześniejsze wypowiedzi o wojnie) wypowiedzią papieżą Franciszka, który dopuścił zbrojną obronę własnego kraju.
Papież nazwał nazwał „moralnie akceptowanym” dostarczanie broni Ukrainie, która teraz walczy o swoją ziemię w obliczu inwazji rosyjskiej na pełną skalę.
Jak powiedział, obrona jest nie tylko zgodna z prawem, ale także jest wyrazem miłości do kraju. – To jest decyzja polityczna, która może być moralna, moralnie akceptowalna, jeśli zostanie podjęta w warunkach moralności – tak podkreślił Franciszek, który według nieoficjalnych informacji wcześniej zabiegał o to, by przy okazji pielgrzymki do Kazachstanu spotkać się z patriarchą Putina Cyrylem, a podobno nawet samym Putinem (który jest w Uzbekistanie na szczycie tzw. szanghajskiej organizacji współpracy).
Papież Franciszek znów zaskoczył. Tym razem ws. dozbrajania Ukrainy przez Zachód
Jak podawano w niektórych mediach, spotkaniem nie była zainteresowana jednak Moskwa. Papież Franciszek lecąc do Kazachstanu i wracając nie leciał nad Rosją. Tradycyjnie podczas lotu nad danym krajem papież w specjalnej depeszy z pokładu samolotu pozdrawia władze i naród tego kraju. Nie lecąc nad Moskwą, nie było takich pozdrowień.
Oprac. MaH, ukrinform.net
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!