27 lipca do Brześcia przybył szef samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Denys Puszylin. Naoczni świadkowie informują, że w Mińsku wywieszane są rosyjskie flagi państwowe. Możliwe, że jutro Puszylin spotka się z Aleksandrem Łukaszenką. Ta wizyta może oznaczać, że reżim został jednak zmuszony do uznania samozwańczych republik Donbasu.
W Brześciu wraz z sekretarzem Rady Naczelnej partii Jedna Rosja Andriejem Turczakiem, ambasadorem Rosji na Białorusi Borysem Gryzłowem i innymi członkami pseudorepublikańskiej delegacji Puszylin odwiedził pomnik Twierdzy Brzeskiej. Złożyli kwiaty pod Wiecznym Płomieniem.
W swoim oświadczeniu Denis Puszylin nazwał Brześć miastem, które stało się „wzorem odwagi i oporu rosyjskiego żołnierza”. Pytanie, dlaczego tylko rosyjskiego? Przecież Twierdzy Brzeskiej bronili przedstawiciele różnych narodów ZSRR. Puszylin akcentował tylko na „rosyjskiego żołnierza”. Czy to przypadek? Czy może „rosyjski żołnierz” oznacza rosyjskie imperium?
Agencja RIA Novosti, relacjonując wizytę Puszylina, podaje, że po złożeniu kwiatów powiedział: „dziś znów nadszedł czas wyzwolenia rosyjskich miast założonych przez rosyjski naród: Kijowa, Czernihowa, Połtawy, Odessy, Dniepropietrowska, Charkowa, Zaporoża, Łucka”. Czy Puszylin uważa Brześć, który stał się wzorem rosyjskiej odwagi, za rosyjski? Czy to oznacza, że ambitne plany Rosji rozchodzą się tak daleko? Czy w ogóle odpowiednie są takie wypowiedzi w obcym kraju?
Przed tą wizytą władze białoruskie powstrzymały się od oficjalnej komunikacji z przedstawicielami DRL i LNR, z wyjątkiem współdziałania z trójstronną grupą kontaktową. Białoruski deputowany do Izby Reprezentantów Oleg Hajdukiewicz wraz z delegacją odwiedził Donbas. Aresztowany podczas uprowadzenia samolotu Ryanair w Mińsku Roman Protasiewicz, potwierdził, że był przesłuchiwany przez śledczych z tzw. LNR. Łukaszenka mówił o tym również w sierpniu 2021 roku. To wszystko. Jeśli były jakieś kontakty, to władze wolały się z nimi nie afiszować.
Kilka dni temu w wywiadzie dla AFP Łukaszenka powiedział, że nie widzi potrzeby ani sensu uznawania okupowanych obwodów donieckiego i ługańskiego na Ukrainie za niepodległe państwa, a także okupowanego przez Rosję Krymu.
„Jeśli Krym, Ługańsk, Donieck potrzebują żywności, cegieł, cementu, odbudowy i tak dalej, to my im pomożemy. Jeśli będzie to konieczne, przyznamy się do tego. Jeśli to ma sens. Ale dziś, czy przyznam to publicznie, czy nie, jaki to ma sens?”.
Czy od tego czasu sytuacja się zmieniła? Czy już teraz ma to sens?
Istnieje taka możliwość. Kreml mógłby wywrzeć presję na Łukaszenkę, domagając się wypełnienia zobowiązań wynikających z umowy związkowej. Całkiem możliwe, że Moskwa zmęczyła się niekończącymi się unikami oficjalnego Mińska i uznała, że nadszedł czas na uznanie. Z praktycznego punktu widzenia nie ma to dla Rosji większego sensu. To tylko jeszcze bardziej związałoby ręce Łukaszence, bo uznanie separatystycznych regionów Ukrainy za niezależne podmioty tylko skomplikowałoby stosunki Białorusi z Ukrainą i jej sojusznikami.
Ponadto zmuszenie Mińska do przyjęcia Puszylina jest dla Moskwy dobrym sposobem na pokazanie sojusznikowi jego miejsca.
Możliwa jest jednak także inna opcja. Nie będzie oficjalnego uznania DRL i LNR. Bo Kreml przygotowuje „referenda” w sprawie włączenia separatystycznych podmiotów do Federacji Rosyjskiej. Dlatego nie ma potrzeby uznawania DNR i LNR. Zostanie ogłoszone, że w ramach obiecanej przez Białoruś pomocy w postaci cementu i żywności przedstawiciele DRL przyjechali na Białoruś, aby sformułować swoje potrzeby.
Ale nawet jeśli tak, to będzie tylko odroczenie. Bo wtedy nieuchronnie pojawi się kwestia uznania „referendów” przeprowadzonych przez Moskwę. Kreml tak czy inaczej będzie wykręcał ręce swojemu sojusznikowi. Oficjalny Mińsk po prostu nie ma dobrych opcji. Pozostaje tylko liczyć na zwycięstwo Ukrainy, która uniemożliwi te „referenda”.
Albo poddać się i zrobić to, o co prosi Moskwa. Zasiąść w fotelu wskazanym przez Kreml. Przecież sam fakt wizyty przedstawicieli DRL stawia Białoruś na równi z tą pseudorepubliką. Można się zasłaniać różnymi argumentami „de iure” i „de facto” ile się chce, próbując tłumaczyć światu, że nikogo nie uznaliśmy, a jedynie pomagamy potrzebującym. Ale nikogo nie oszukują. Wielka polityka skończyła się dla Łukaszenki. Wcześniej do Mińska przyjechali kanclerz Niemiec, prezydent Francji i sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych. Dziś przyjeżdża tylko Puszylin. I to właśnie ta wizyta decyduje o obecnej pozycji Białorusi w scenariuszu politycznym Kremla.
I tak DRL szarogęsi się w Brześciu, Puszylin składa dwuznaczne oświadczenia. Białoruś jest zmuszona przyjąć człowieka, który ma w nosie nie tylko Ukraińców, ale i niepodległość Białorusi. Który z pewnością uważa Brześć za „rosyjskie miasto”, jak Odessa czy Połtawa. Którego Moskwa używa jako taranu do zajęcia terytorium sąsiedniego państwa, do „wyzwolenia” miast „założonych przez Rosjan”. Dzwon bije, bije na trwogę….
Czy dojdzie do spotkania Puszylina z Łukaszenką? Naoczni świadkowie donoszą, że w Mińsku wywieszane są rosyjskie flagi. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo nie będzie można ich nawet zdjąć.
Autor: Igor Lenkiewicz
ba za reform.by
1 komentarz
bromek
29 lipca 2022 o 09:30Ów puszilin to zwyczajny gangster i bandyta i nic nie jest w stanie tego zmienić.