Były premier Białorusi Siergiej Rumas przebywa poza granicami kraju – ujawnił portal TUT.by, obalając tezę o jego zatrzymaniu przez białoruskie KGB.
Ze zdawkowych wypowiedzi żony byłego premiera, pytanej 3 lutego przez dziennikarzy o miejsce jego pobytu wynikało jasno, że polityk ma kłopoty. Nie chciała jednak ujawnić gdzie jest. KGB z kolei zwyczajowo odpowiedziało: „Nie możemy potwierdzić, nie możemy zaprzeczyć”.
Po kilku godzinach pojawiła się wersja o jego wyjeździe do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka syn państwa Rumasów.
Pojawienie się informacji o kłopotach Rumasa zbiegło się w czasie z doniesieniami o jego rzekomym zamieszaniu w jakąś sprawę korupcyjną. Media pisały, że „w związku z korupcją” zatrzymano grupę byłych i obecnych bankierów, m.in. Grigorija Sysojewa z Biełagroprombanku, którym Rumas kierował przez 6 lat. Ale Komitet Śledczy twierdzi, że nic nie wie o aresztowaniu.
Po odejściu ze stanowiska premiera w czerwca 2020 roku, w sierpniu 2020, już po wyborach prezydenckich, Rumas potępił przemoc wobec uczestników masowych protestów powyborczych.
„Obserwuję sytuację w Mińsku i innych miastach Republiki Białoruś, składam wyrazy współczucia wszystkim ofiarom i ich rodzinom. To, co dzieje się w Mińsku, jest nie do przyjęcia w stosunku do obywateli Republiki Białoruś. Przemocy w XXI wieku nie można usprawiedliwiać, wszyscy odpowiedzialni za nią muszą zostać ukarani. Zachowanie organów ścigania, milicji, OMON-u jest niedopuszczalne, masowe zatrzymania demonstrantów to pogwałcenie ich praw i wolności ”- napisał Rumas na Instagramie.
Białoruski politolog Igor Tyszkiewicz jest przekonany, że Rumas może być postrzegany na Kremlu jako wygodny kandydat na przejęcie sterów na Białorusi po Łukaszence.
— Po pierwsze, jeśli spojrzeć na zadania, które trzeba wykonać w okresie przejściowym, to jest to stabilizacja stosunków w polityce zagranicznej. I aby zakończyć z nastrojami protestacyjnymi, a będzie to trzeba zrobić, nawet w warunkach zmiany władzy, bo inaczej nową władzę zdepczą tak samo, jak starają się zdeptać starą. W związku z tym potrzebny jest człowiek, który w takim czy innym stopniu ostrożnie, nie wdając się w walkę ze starymi elitami, przemawia i próbuje przeprowadzić reformy gospodarcze, powiedział w programie „Nastojaszczije wremia”.
Tyszkiewicz przypomniał sytuację z 2011 roku, kiedy Rumas wraz z ówczesnym premierem Michaiłem Miasnikowiczem zaproponowali plan wyjścia z kryzysu politycznego (po rozpędzeniu protestów w grudniu 2010), który notabene skrytykował Łukaszenka. Zdaniem Tyszkiewicza, z punktu widzenia białoruskich elit a nawet jądra protestujących, był on do przyjęcia ze względu na retorykę.
Zdaniem białorusiego politologa, ktoś taki jak Rumas będzie do zaakceptowania w Moskwie i może stanąć na czele rządu po odejściu Łukaszenki.
— Nie powiedziałbym, że Kreml na niego stawia, ale nie wykluczam, że jest rozważany. I nie wykluczam, że mogłyby dojść do pewnych spotkań z rosyjskimi analitykami czy politykami. A gdyby do takich spotkań doszło, to mogłyby stać się przyczyną problemów otoczenia Siergieja Rumasa (aresztowani bankierzy). Bo w białoruskich realiach, wszyscy ci białoruscy politycy czy ekonomiści, którzy próbowali współpracować z Moskwą z pominięciem Łukaszenki, w celu rozpoczęcia jakichś procesów integracyjnych – skończyli relatywnie słabo.
oprac. ba na podst. currenttime.tv
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!