Prezydent Rosji uważa, że po wyborach prezydenckich na Białorusi ma miejsce bezprecedensowa presja na władze tego kraju.
„Teraz, biorąc pod uwagę trudną sytuację, w jakiej znajduje się Republika Białorusi, w tym w warunkach bezprecedensowej presji zewnętrznej po wyborach prezydenckich, chciałbym jeszcze raz powtórzyć: stosunki między Rosją a Białorusią nie podlegają ani czasowi, ani koniunkturze, mają solidne podstawy, bo nasze państwa łączą silne więzi kulturowe i duchowe zakorzenione w stuleciach, rozległe więzi pokrewieństwa i rodziny, wspólna historia” – powiedział Władimir Putin podczas wideokonferencji do uczestników odbywającego się w Mińsku Forum Regionów.
Putin przypomniał, że kraje te „celowo wdrażają Traktat o utworzeniu Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi) i aktywnie uczestniczą w pracach Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej”.
Przypomniał też o wspólnych projektach, inwestycjach w białoruskiej gospodarce, współpracy w walce z pandemią i wznowieniu połączeń komunikacyjnych przerwanych kwarantanną.
29 września agencja TASS podała, że ambasador Białorusi w Rosji Władimir Siemaszko ujawnił, że Moskwa i Mińsk wznowiły rozmowy ws. tzw. „map drogowych”, czyli zacieśnienia integracji obu państw.
W tej sprawie wicepremier RB Nikołaj Snopkow spotkał się w ubiegłym tygodniu w Moskwie z rosyjskim wicepremierem Owerczukiem.
Według Siemaszki, „na 30 kart uzgodniono 28,5”. O „mapie 31” dotyczącej utworzenia instytucji ponadnarodowych nie wspomniał.
Według TASS, nie jest ona obecnie omawiana.
„Były też trudne kwestie dotyczące cen gazu i rosyjskiej kompensaty za manewr podatkowy Federacji Rosyjskiej, co wymaga dodatkowych rozmów. Resztę uzgodniono. Wszystko trochę się opóźni” – przyznał.
Białoruski ambasador w Rosji zapowiedział, że od 1 stycznia 2021 r. nastąpi „jakiś krok” w kwestii obniżki ceny rosyjskiego gazu dla Białorusi, a od 1 stycznia 2022 r. „można już stworzyć wspólny rynek Państwa Związkowego”.
oprac. ba na podst. nashniva.by/tass.ru
7 komentarzy
Borys
29 września 2020 o 13:41Cóż, co do setek lat historii to bym nie przesadzał, chyba, że a nami i Litwą a nie z Rosją i jej pochodnymi. Jedyne obecne więzi to interesy dwóch reżimów o postsowieckim i prawie już totalitarnym charakterze działające wbrew własnemu narodowi. Rosja dodatkowo ma tu silne „więzi” geopolityczne. Powoli widać jaka jest dla gubernatora Łukaszenki cena za wsparcie Moskwy. Ja bym na jego miejscu nie był pewien czy nie skończy się to dla niego gdzieś pod jakimś zapomnianym drzewkiem. Mając takiego przyjaciela wroga już nie potrzeba.
Włodzimierz Iszczuk
29 września 2020 o 13:50ROSJA WCHŁONIE BIAŁORUŚ, BY UCZYNIĆ JĄ TRAMPOLINĄ DO INWAZJI NA POLSKĘ I PAŃSTWA BAŁTYCKIE
Po klęsce w zimnej wojnie Kreml nie chciał pogodzić się z utratą kontroli nad krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Od 20 lat Moskwa przygotowywała się do rewanżu. W 2007 r. w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Putin po raz pierwszy publicznie ogłosił swoje szalone plany neoimperialne. W sierpniu 2008 r. Rosja przeprowadziła bezpośrednią agresję wojskową przeciwko Gruzji. Zaraz po tym Kreml skupił się na ukrytej wojnie przeciwko Ukrainie, zainstalował na kluczowe stanowiska w tym państwie swoich agentów, a podczas rewolucji godności w 2014 r. zdecydował się na bezpośrednią inwazję, zaanektował Krym i południowo-wschodnią cześć Donbasu. Po Gruzji i Ukrainie nadszedł czas na Białoruś…
Dla Putina Białoruś jest kluczowym obszarem strategicznym i jest kluczem do Europy Środkowo-Wschodniej – przypomniał Konstantyn Maszowiec, ukraiński ekspert wojskowy i koordynator grupy „Sprzeciw Informacyjny”.
„Mówiąc prościej, zgodnie z teorią sztuki wojennej, jest to Schwerpunkt [główny punkt ciężkości] kierunek głównego ciosu wobec całej Europy Wschodniej” – zaznaczył ekspert w swoim wpisie na Facebooku.
Warto przypomnieć, że Schwerpunkt to kierunek głównego ciosu w strategii wojskowej. Główny cios jest wymierzony w kierunku, który ma na celu całkowite pokonanie oddziałów wroga. Białoruś jest idealnym przyczółkiem do uderzenia w Polskę, Litwę (kraje bałtyckie) oraz Ukrainę. Innymi słowy Białoruś jest kluczowym bastionem w wojnie Kremla przeciwko państwom byłej I Rzeczpospolitej czyli pomostu bałtycko-czarnomorskiego zwanego dziś Międzymorzem.
Moskwa boi się powstania Międzymorza. Kreml usiłuje za wszelką cenę uniemożliwić stworzenie sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej, zdolnego do powstrzymania rosyjskiej ekspansji na Zachód. Stworzenie regionalnego sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej oznaczałoby kres marzeń o odbudowie Imperium Rosyjskiego.
Po upadku muru berlińskiego i rozpadzie ZSRS Rosja podłożyła szereg geopolitycznych „bomb zegarowych” w regionie bałtycko-czarnomorskim. Są wśród nich: obwód kaliningradzki nad Bałtykiem, oderwane od Mołdawii Naddniestrze, anektowany ukraiński Krym na Morzu Czarnym oraz okupowana część Donbasu na południowym wschodzie Ukrainy. Oprócz tego Rosja oplotła siecią swoich agentów Białoruś i wciągnęła Mińsk do własnego bloku militarno-politycznego. W rezultacie Polska i kraje bałtyckie stały się najbardziej zagrożonymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej.
W 2017 r. Rosja i Białoruś przeprowadziły manewry wojskowe na wielką skalę pod kryptonimem Zapad-2017. W grudniu tegoż roku niemiecka gazeta „Bild”, powołując się na analityków wojskowych, ujawniła, że wojska rosyjskie i podległe im siły białoruskie podczas manewrów Zapad-2017 ćwiczyły zmasowany atak na Europę. Według scenariusza inwazja „rozpoczęła się” od zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego i odcięcia krajów bałtyckich od reszty NATO. Następnym krokiem była „neutralizacja” z powietrza bądź zajęcie baz wojskowych na terytorium Polski i innych częściach „wschodniej flanki” NATO. Z artykułu wynika, że scenariusz zakładał zajęcie krajów bałtyckich.
Prywatna agencja wywiadu Stratfor, nazywana „cieniem CIA”, opublikowała raport, w którym zwraca uwagę na to, że:
„Kraje bałtyckie i Polska są otwarte dla Rosji. […] Kraje te nie są bezpieczne, w dużym stopniu z powodu siły wojskowej Rosji, o czym świadczy historia rosyjskiej okupacji trwającej od XVIII do XX wieku”.
Stratfor, prognozuje, że manewry „Zapad-2017” są preludium większego konfliktu z NATO. Według poprzednich szacunków ekspertów, tworzone rosyjskie ugrupowanie do 2020 roku będzie całkiem przezbrojone i gotowe do zmasowanej inwazji na sąsiadujące kraje. Sądząc po składzie zjednoczeń wojskowych i tworzonej dla nich infrastrukturze, planowana głębokość inwazji w granicach 500 km.
Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził:
„Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”.
Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie:
„Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.
„Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.
Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy.
Putin zachowuje się jak Hitler na kilka lat przed II wojną światową. Dlatego warto przypomnieć słowa Winstona Churchilla, który powiedział w House of Commons, gdy kraje europejskie zawarły z Hitlerem układ monachijski w 1938 roku:
„Mieliście wybór między wojną i hańbą. Wybraliście hańbę, teraz dostaniecie wojnę”.
I miał rację. Niecały rok później Hitler napadł na Polskę, a Wielka Brytania musiała wypowiedzieć Niemcom wojnę. Zaczęła się II wojna światowa…
Teraz Europa i świat stoi przed tym samym wyborem…
03.01.2019
Borys
29 września 2020 o 17:16Niestety dla Rosji wszystkie te przyczółki są bardzo kosztowne. Dołożenie Białorusi do tego, jeszcze w większym stopniu niż jest teraz, będzie zabójcze dla finansów Wielkiego Brata. Ekonomicznie już jest źle a będzie jeszcze gorzej. Rosji teraz nie stać za bardzo na konflikt zbrojny z Zachodem. Może i początkowo wygrywała by z nami ale ten impet szybko by się skończył. Putin to wie. Wie też, że jego otoczenie też woli robić interesy a nie prowadzić wojnę i walczyć z coraz surowszymi sankcjami. Broń atomowa też jest najwięcej warta jako straszak. Użycie jej będzie końcem wszystkiego i spowoduje, że stanie się ona bezwartościowa. Tak czy inaczej zobaczymy. Jak na razie Rosja chce zabezpieczyć dla siebie Białoruś tak na przyszłość i raczej chyba nie będzie starała się zaogniać obecnie sytuacji z UE. Z Nawalnym chyba się trochę przeliczyli i teraz muszą być bardziej ostrożni.
Czytelnik
29 września 2020 o 13:59Łukaszenka lizus ,skarżypyta ze wszystkim do Putina .
Stary Olsa
29 września 2020 o 14:11ta kołchozowa szuja sprzeda Białoruś Rosjanom, Boże i Ty na to patrzysz,ostatni słowiański kraj znów będzie zniewolony przez półazjatyckich dzikusów ze wschodu
Borys
29 września 2020 o 16:54Nie sprzeda tylko już sprzedał.
WRON
29 września 2020 o 15:16Putin jest murem nie za Łukaszenką, lecz za wdrażaniem aktu Anschlussu.