„Tak oto zwyczajnie i niepozornie rozpoczęła się na Białorusi pierwsza wojna biologiczna” napisał Andrzej Poczobut na swoim Facebooku, komentując „spisek” ujawniony przez szefową Centralnej Komisji Wyborczej Republiki Białoruś Lidię Jermoszyną;
We wtorek 19 maja Centralna Komisja Wyborcza rozpatrywała rejestrację grup inicjatywnych 23 kandydatów na prezydenta Białorusi. Większość stanowili zwolennicy Mikoły Statkiewicza. CKW odrzuciła wszystkie wnioski, nawet samego polityka i jego żony Mariny Adamowicz.
Podczas rozpatrywania wniosków pojawiło się sporo kontrowersji, ale chyba najwięcej, gdy rozpatrywano dokumenty złożone przez Marinę Adamowicz, żonę Statkiewicza. CKW stwierdziła, że listy członków grup inicjatywnych nie zawierają numerów paszportów, w związku z czym komisja nie może ich zweryfikować;
„Przechytrzyłaś sama siebie” – powiedziała Lidia Jermoszyna do żony polityka, sugerując, że numery zostały celowo usunięte, aby uniknąć weryfikacji.
Adamowicz odpowiedziała, że obowiązkiem komisji jest weryfikacja podpisów wyborców, a nie sprawdzanie, czy członkowie grup inicjatywnych mają ochotę na ich zbieranie, ale tę uwagę Jermoszyna puściła mimo uszu. Po chwili Adamowicz zwróciła uwagę przewodniczącej CKW, że mimo pandemii CKW zgromadziła w jednym miejscu masę ludzi. Co więcej, członkowie komisji nie zachowywali żadnych środków bezpieczeństwa, nawet maseczek nie nosili w kontakcie z petentami.
„My tu wszyscy w maseczkach jesteśmy i rękawiczkach, a wy dlaczego bez nich?” — oburzała się Adamowicz. — Zebraliście nas tu, a sami siedzicie, oddychacie na nas i rozprzestrzeniacie koronawirusa”.
I te słowa naprawdę rozsierdziły Jermoszynę.
„To w waszej grupie inicjatywnej jest chory z koronawirusem na kwarantannie” – odparła zaufana Łukaszenki i zaczęła opowieść o tym, jak to zwolennicy Statkiewicza chcieli zainfekować członków CKW koronawirusem.
„W tej grupie podjęli wszelkie możliwe sposoby aby pogrążyć nas w zapaści. Przyszła kobieta, która jest chora na koronawirusa. Żądała, żebym ją osobiście przyjęła. Prawdopodobnie chciała splunąć w mojej kancelarii. A kiedy została poddana kwarantannie, czy wiesz, kogo nazywała kontaktem pierwszego stopnia? Naszego głównego prawnika. Oczywiste jest, że chciała cały aparat wytrącić z rytmu roboczego. Jest to haniebne i podłe”, oburzała się Jermoszyna.
A już po tym, jak komisja odmówiła Marinie Adamowicz, szefowa CKW westchnęła z ulgą: „Nie mogę uwierzyć swojemu szczęściu”, uśmiechnęła się złośliwie patrząc w kierunku opozycjonistki.
„Tak oto zwyczajnie i niepozornie rozpoczęła się na Białorusi pierwsza wojna biologiczna” skomentował Poczobut.
ba na podst. facebook.com/gazetaby.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!