Europoseł Robert Biedroń, który został wybrany na przewodniczącego delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw stosunków z Białorusią, może bardzo utrudnić relacje Brukseli z tym wschodnioeuropejskim krajem. Problemem może okazać się homoseksualizm lewicowego polityka, gdyż takich postaw władze Białorusi – a szczególnie Aleksander Łukaszenka – nie tolerują.
Jak zauważa portal Polonia Christiana, zaraz po wyborze na przewodniczącego delegacji PE polityk oświadczył, że najważniejsze dla niego będzie przestrzeganie na Białorusi praw człowieka.
„Obecnie PE nie utrzymuje z Białorusią parlamentarnej współpracy dwustronnej. Jednak w listopadzie odbędą się tam wybory parlamentarne, a za rok prezydenckie. Mam nadzieję, że stworzy to nowe możliwości do poprawy wzajemnych relacji, choć oczywiście przestrzeganie praw człowieka na Białorusi pozostanie dla nas kluczową kwestią” – napisał Biedroń na swoim facebookowym profilu.
Czy aby uda się nowemu przewodniczącemu, lewicowemu politykowi przełamać impas i nawiązać bliższe relacje Mińska i Brukseli? Pojawiają się opinie, że wybór Biedronia na szefa delegacji Unia – Białoruś to prowokacja, obliczona na pogorszenie relacji a nie ich poprawę. Dlaczego?
Niejednokrotnie pisaliśmy na portalu Kresy 24.pl o stanowisku władz Białorusi i samego Aleksandra Łukaszenki wobec homoseksualizmu i ideologii LGBT.
Wystarczy przypomnieć tylko jedną z jego wypowiedzi typu; „Lepiej być dyktatorem niż gejem”, skierowaną do szefa niemieckiego MSZ homoseksualisty Guido Westerwelle w 2010 roku w Mińsku. Później Łukaszenka miał wiele okazji by dyplomatycznie wycofać się ze swojej homofobicznej wypowiedzi, ale nie chciał. Indagowany o to przez rosyjską dziennikarkę oświadczył, że nie rozumie po co miałby to robić, skoro tylko jasno wyraził swój punkt wiedzenia.
A teraz znów Europa stawia na jego drodze homoseksualistę, który ma być twarzą nowego otwarcia w relacjach UE – RB, partnerem dla Aleksandra Łukaszenki??
Trudno to sobie wyobrazić. Białoruski prezydent odczytał raczej nominację Biedronia jako reprezentanta Brukseli w kontaktach z Mińskiem jak policzek wymierzony w jego męskie ego, jak prowokację, a nie chęć nawiązania współpracy. Pytanie tylko kto wpadł na ten makiaweliczny pomysł. Ale ten wybór świadczy o tym, że ktoś tam na europejskich salonach mocno lobbuje, by do tzw. normalizacji na linii Unia Europejska – Białoruś nigdy nie doszło, by relacje były jak najgorsze.
Jaki będzie efekt nieprzemyślanego wyboru? Aleksander Łukaszenka tylko się utwierdzi, że ze „zgniłym Zachodem” jednak mu nie po drodze, za to z bratnią Rosją, zawsze się dogada i może nie ma co odwlekać procesu pogłębiania integracji w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.
Homofobiczny manifest białoruskiego MSW czy jawna prowokacja białoruskich służb?
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!