6 września premierzy Białorusi i Rosji Siergiej Rumas i Dmitrij Miedwiediew parafowali w Moskwie program integracji obu krajów. Opinia publiczna, szczególnie na Białorusi z niecierpliwością wyczekuje, spekulując co zapisano w dokumencie.
Pewnie łatwiej powiedzieć, czego w nim nie zapisano. Według niektórych ekspertów, prawdopodobnie nie będzie tam sformułowań stricte politycznych (czego niektórzy tak bardzo się boją i na co inni potajemnie liczą) Przypuszczalnie (wynika to z licznych oświadczeń urzędników i logiki samego procesu integracji), jeśli w programie wspomniane są w jakiś sposób organy ponadnarodowe, to w bardzo niejasnym i uproszczonym sformułowaniu.
I tak na przykład, w oparciu o który kodeks wyborczy będą przeprowadzane wybory do parlamentu związkowego – kodeksu rosyjskiego czy białoruskiego? Bo jak dotąd wspólnego nie ma, a wybory – choć to żałosna farsa reżimów – wciąż są. To samo dotyczy zasad funkcjonowania banku centralnego, rządu państwa związkowego, sądów itp.
Należy podkreślić, że nie tylko białoruska, ale także rosyjska klasa polityczna przekonuje, że nie jest zainteresowana rozczłonkowywaniem i przenoszeniem własnych pełnomocnictw gdzie indziej. Z tej „bezinteresowności” Kremla wynika częściowo logika aneksji, inkorporacji lub połknięcia Białorusi..
Ale według ekspertów projektu „Nasza opinia”, w dokumencie integracyjnym pojawią się zapisy, które raczej będą świadczyć na korzyść konwencji o nieprzemocowej współpracy. Zauważają oni, że w rzeczywistości opisany program integracji jest odwróconą wersją traktatu o Państwie Związkowym Rosji i Białorusi z 1999 r., a wszystkie zaangażowane strony jednogłośnie powtarzają, że jego zasady pozostają nienaruszalne (dotyczy to przede wszystkim zasady równości głosów obu krajów w procesie decyzyjnym).
Jeśli jednak Traktat ustanawia ogólne zasady, to program integracyjny wdrażany jest „od podstaw” – od kwestii szczegółowych do ogólnych. Innymi słowy: najpierw rozwiązywane będą te problemy, gdzie opór grup lobbystycznych jest najmniejszy. Dlatego zamiast jednej dużej szybkiej integracji w ramach Państwa Związkowego, będzie powolna i sukcesywna (wiele małych i bardzo progresywnych działań).
W jej początkowej fazie strony uzgadniały plan przygotowania tzw. „map drogowych”, czyli planów ustanawiających normy w różnych sektorach (ustawodawstwo celne, elementy polityki podatkowej, elementy polityki finansowej i regulacji bankowych itp.).
Prace nad mapami drogowymi trwają od kilku miesięcy: w maju była mowa o kilkunastu takich mapach, a do tej pory ich liczba osiągnęła 31, i to prawdopodobnie jeszcze nie wszystko. Entuzjazm stron jest wielki, a stenogramy przemówień ze spotkań grup roboczych (powołanych przez premierów pod koniec 2018 roku ws. uregulowania procesu integracyjnego – red.) są pełne wzajemnej czułości i szacunku.
Tylko Aleksandrowi Łukaszence nie udzieliła się ta euforia. To zrozumiałe, bo najważniejsze dla niego kwestie – ceny zasobów energetycznych – pozostają na marginesie.
Do 8 grudnia tego roku prawdopodobnie zostaną przedstawione jakieś mapy drogowe. Ale, jak wyjaśnił szef rosyjskiego rządu Dmitrij Miedwiediew, te mapy drogowe (tj. nazwy przyszłych aktów prawnych) powinny zostać wypełnione konkretną treścią w 2020 r.
Ile dokumentów regulacyjnych zostanie opracowanych, dziś naprawdę trudno przewidzieć. Jest wielce prawdopodobne, że gdy tylko strona białoruska uzyska nowe porozumienia w sprawie ropy i gazu, na jakiś czas porzuci prace. Pójdzie na swego rodzaju urlop akademicki.
oprac. ba za „Nasza opinia”
1 komentarz
tagore
10 września 2019 o 10:31Baćka jeszcze z dwa trzy lata będzie podrygiwał na haczyku ni go zjedzą.