Jak informowaliśmy, w ubiegłym tygodniu wandale zniszczyli kilkadziesiąt nagrobków na starym cmentarzu katolickim w Lidzie. Tamtejsza milicja oskarża o to dwójkę dzieci— 10- letniego chłopca i jego 7 – letnią siostrę. Jednak wolontariusze pracujący przy renowacji cmentarza i rodzice podejrzanych nie wierzą, że dzieci byłyby w stanie dokonań tak ogromnych zniszczeń.
Restaurację tego cmentarza, znajdującego się w pobliżu lidzkiego zamku, już drugi rok prowadzą wolontariusze z Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej i Białoruskiego Towarzystwa Marynarzy Wojskowych.
Ci ostatni zajmują się cmentarzem, ponieważ leży tam generał Józef Zarzecki, który nadzorował w Petersburgu budowę fortyfikacji od strony morza (Kronsztadt).
Środki przekazali min. byli mieszkańcy Lidy, obecnie mieszkający w Gdańsku.
Przez całe lato wolontariusze pracowali na cmentarzu prawie codziennie, podnosili powalone nagrobki, sklejali połamane płyty, odświeżali napisy i prowadzili inwentaryzację zachowanych płyt. Dlatego z dużą precyzją są w stanie określić, kiedy do aktu wandalizmu na lidzkim cmentarzu doszło: w nocy 14 sierpnia i 16 sierpnia.
Jak powiedzieli Naszej Niwie, 13 sierpnia rozeszli się do domów o zmierzchu, około 21.00, a kiedy wrócili tam następnego dnia rano stwierdzili, że cmentarz wygląda jak po przejściu trąby powietrznej, nagrobki były zniszczone, w tym również te odnowione.
Lokalny działacz Jurij Deszuk przyjechał na cmentarz tego samego dnia i zobaczył skalę zniszczenia. Powalone nagrobki zwalone były tylko w jednym rogu. Mężczyzna szacuje, że niektóre granitowe pomniki mogą ważyć nawet kilkadziesiąt kilogramów. Nie przekonuje go wersja milicji o rzekomym sprawstwie dzieci.
„Widziałem metalowy krzyż, który został wyciągnięty i rzucony na bok. To, że dziecko młotkiem rozbija to jedna sprawa, ale dlaczego miałoby wyciągać krzyż. Niektóre płyty są rozbite w taki sposób, że nie małe dziecko, ale zdrowy dorosły chłop musiał się przyłożyć”, mówi Deszuk.
Wolontariusz zauważył, że wandalizm miał miejsce wkrótce po ogłoszeniu, że Lida wejdzie do strefy bezwizowej. Cmentarz z 220-letnią historią, z grobami żołnierzy polskich i niemieckich, może stać się atrakcją turystyczną.
Działacz opowiada, że jeszcze 3-4 lata temu cmentarz był w strasznym stanie; zaniedbany, porośnięty krzewami, z przewróconymi porośniętym trawą nagrobkami.
„Wyglądało to przerażająco. W 1983 r. zostały celowo zniszczony przez aktywistów Komsomołu”, powiedział Deszuk.
Przewodniczący Białoruskiego Towarzystwa Marynarzy Wojskowych w powiecie lidzkim Władimir Kasperowicz jest zaangażowany w renowację cmentarza. Jak powiedział Naszej Niwie, nagłośnie nie sprawy spowodowało, że w naprawianie szkód zaangażowało się więcej ludzi, dzięki czemu udało się już postawić wszystkie powalone nagrobki. Pozostaje jeszcze żmudna praca klejenia rozbitych płyt. O samym incydencie mówi, że jest on obrzydliwy i w ogóle okropny.
Kasperowicz również stoi na stanowisku, że dzieci nie byłyby w stanie dokonać takich zniszczeń. Jego zdaniem, za wandalizmem na nekropolii stoi kilku dorosłych mężczyzn.
Matka podejrzanych dzieci Weronika opowiedziała swoją wersję wydarzeń. Nie zaprzecza, że dzieci chodziły na cmentarz, jednak kobieta jest oburzona faktem, że milicja próbuje zrzucić winę na dzieci.
„Czytam w Internecie, jestem zszokowana. Czytając to posiwiałam. Horror! Wyobraźcie sobie dziecko ważące ponad 20 kg. Poszliśmy z mężem, oglądaliśmy. Zniszczenie tych zabytków przez dziecko jest nierealne!”. Kobieta mówi, że nawet osoba dorosła mogłaby sobie nie poradzić.
Według Weroniki dzieci bawiły się na stadionie w pobliżu cmentarza. Oboje z mężem dowiedzieli się o sprawie od milicji.
Kobieta wierzy w to co usłyszał od dziecka. 10-latek powiedział jej, że rzeczywiście dwa razy był na cmentarz ze swoją siostrą. Za pierwszym razem uderzał plastikowym wiaderkiem w pniaki na cmentarzu, ale jakaś kobieta widząc niestosowne zachowanie przepędziła dzieci. Inaczej było za drugim razem. Dzieci znalazły młotek, i chłopiec uderzał nim w krzyże, dość mocno, bo kilka przewrócił. Szybko jednak zauważył ich mężczyzna pracujący przy restauracji nagrobków, zabrał młotek, skarcił i odesłał dzieci do domu.
Zapytany, dlaczego to zrobił, chłopiec odpowiedział, że się nudził, nie miał nic ciekawego do roboty. Córka, według matki, niczego nie zniszczyła, tylko obserwowała.
Konsul Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Grodnie Jarosław Książek odwiedził cmentarz w zeszłym tygodniu, zaraz po incydencie. W rozmowie z dziennikarzami zauważył, że ważne jest, aby wandalizm nie zakłócał dalszej odbudowy starego cmentarza katolickiego. Dodał, że jest w kontakcie z władzami w tej sprawie i będzie monitorował śledztwo.
„Ten piękny historyczny cmentarz należy doprowadzić do takiego stanu, aby można było godnie uczcić zmarłych mieszkańców Lidy. Jest tam wiele znanych nazwisk” – powiedział Książek.
Tymczasem przedstawicielka Komitetu Śledczego Białorusi Julia Gonczarowa poinformowała, że po ustaleniu, iż nagrobki zostały zniszczone przez dzieci, lidzka prokuratura unieważniła decyzję o wszczęciu postępowania karnego. Wprawdzie prowadzone jest śledztwo, ale chyba niemrawe. Przesłuchano świadków. Eksperci mają oszacować szkody wyrządzone przez wandali i ustalić, czy w bandytyzm zaangażowane są inne osoby.
Stary cmentarz w Lidzie powstał w tym samym czasie co słynna Wileńska Rosa i Łyczaków we Lwowie (koniec XVIII wieku). Wówczas znajdowało się poza miastem. W 1805 r. w centralnej części nekropolii zbudowano kaplicę św. Barbary, ale spłonęła ona dokładnie sto lat później – w 1905 r. W 1930 r. na miejscu drewnianej konstrukcji zbudowano murowaną kaplicę, która przetrwała do dziś.
W 1845 r. ksiądz Jozafat Wajszwiłła ze środków pochodzących od wiernych, zbudował przy cmentarzu drewniany przytułek, w którym w 1856 r. przebywało 12 kalek i nędzarzy.
Do 1860 r. był to cmentarz miejski, grzebano na nim katolików, prawosławnych, ewangelistów. Spoczywa na nim np. ewangelik, właściciel Dokudowa, chorąży okręgu lidzkiego Ksawery Estka, luteranin, pułkownik Fryderyk Nejmen, ewangelista Baron Ernest Medem, syn hrabiego Aleksandra Iwanowicza Medemy, rosyjskiego ambasadora w Persji i Brazylii. Ale przede wszystkim są tam groby katolickie. Zostali pochowani na tej nekropolii znani mieszczanie i szlachta z okolicznych miejscowości .
Toteż cmentarz znany jest w Lidzie jako katolicki, od drugiej połowy XIX wieku miasto wyznaczyło inne miejsce na pochówki prawosławne.
Na cmentarzu katolickim w Lidzie są też kwatery wojskowe. Dwa lata temu zaczęto odnawiać stare groby. Inicjatorem było publiczne stowarzyszenie przyjaciół ziemi lidzkiej z Gdańska, przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury.
oprac ba za nn.by/racyja.com
1 komentarz
Wojciech
11 lipca 2021 o 20:41Kto stoi za zniszczenia w Lidzie na cmentarzu ! ? Dlaczego okresla się terminem znieważającym naród Wandalów ! robicie z siebie łajdaków !!