Początki polskiej papirologii to pierwsza połowa lat 30. XX wieku. Ówczesny dr hab. Jerzy Manteuffel był inicjatorem powstania Zakładu Papirologii przy Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Uniwersytet Warszawski w 1932 roku zakupił zbiór czterdziestu dziewięciu papirusów i czterech ostrakonów, a dwa lata później kolekcję ostrakonów Gustawa Adolfa Deissmanna – dzięki staraniom Manteuffla. Po wojnie również doszło do powiększenia polskich zbiorów.
Kolejne uzupełnienie zbiorów miało miejsce po egipskiej wyprawie archeologicznej Polacy prowadzili w latach 1936-1939 wspólnie z Francuzami wykopaliska w Edfou (górny Egipt), współkierowane przez Kazimierza Michałowskiego. Brał w nich udział Jerzy Manteuffel, wówczas jeszcze podpisujący swe artykuły i prace naukowe jako Georg von Manteuffel (spokrewniony z niemieckimi von Manteuffelami). Tam znaleziono ogromną liczbę dokumentów na skorupkach ceramicznych. Zabytki z tych wykopalisk były dzielone między stronę francuską i polską.
Część przypadła Polsce dotarła w ostatnich dniach sierpnia 1939 r., przez Gdynię, do Warszawy. Kolekcja z Edfou nie została rozpakowana przed 1 września i w zasadzie przetrwała wojnę nienaruszona dzięki prof. Stanisławowi Lorentzowi. Zaś środki finansowe Ministerstwa Wychowania i Oświecenia Publicznego pozwoliły Jerzemu Manteuffelowi na doprowadzenie do zakupu kolekcji wybitnego niemieckiego filologa i historyka, Adolfa Daißmanna – ona wraz z tzw. „kolekcją warszawską” trafiła na UW.
Zbiory papirusów i ostratonów na szczęście przetrwały II wojnę światową poza tym co znalazło się i spłonęło jeszcze w 1939 r. w budynku poseminaryjnym [obecnie siedziba IH UW] na terenie campusu uniwersyteckiego. Niemcy nie interesowali się papirusami, tylko obrazami. Tymczasem sytuacja po wojnie wyglądała bardziej złożoną. Po pierwsze, po wojnie nikt nie prowadził działalności, mającej na celu systematyczne zbudowanie od podstaw kolekcji papirusów. Zaś kiedy wróciliśmy w 1958 r. do Egiptu na wykopaliska, były zupełnie inne czasy i nie wolno było wywozić z Egiptu prawie nic, a na pewno dokumentów pisanych. Po drugie, Polska nigdy nie miała dość środków, żeby metodami mniej lub bardziej legalnymi kupować u antykwariuszy papirusy do kolekcji prywatnych (czy państwowych), co się działo latach 60.-80. XX wieku.
Wcześniej okazało się, że papirusy greckie „występują” w Polsce wzdłuż linii kolejowej Toruń-Brodnica-Olsztyn, a szerzej na trasie Berlin-Königsberg [Królewiec/Kaliningrad]. Starożytne dokumenty pochodziły z berlińskiego Muzeum Królewskiego i były przewożone do Związku Sowieckiego jako zdobycz. Niezależnie od działań sowieckich w Toruniu organizował się w 1945 r. uniwersytet z wileńskiego środowiska akademickiego. Tam też znalazł się wybitny filolog klasyczny, prof. Stefan Srebrny, który zaobserwował Sowietów, przewożących trofiejne antyki do swego kraju. Poinformował dobrze znanego mu Jerzego Manteuffela – a ten natychmiast przyjechał do Torunia.
Jeden i drugi wiedzieli, co to są papirusy, ale nie byli świadomi skali dewastacji niemieckich miast przez czerwonoarmistów. Wspomniani polscy profesorowie, poznali już „sowiecki raj” za pierwszej okupacji Lwowa i Wilna. Nie wiemy czy uważali, że jak coś zostało zabrane z Berlina, to już to po prostu zniknie na Wschodzie. Obaj panowie poszli na dworzec kolejowy i tam od Rosjan odkupywali antyczne dokumenty. Z tego powstała cała obecna kolekcja papirusów – kilkadziesiąt znajduje się na uniwersytecie, a jeszcze więcej jest ich w warszawskim Muzeum Narodowym. To są tzw. „berlińskie” papirusy. UW posiada kilka kart kodeksu, zawierającego tekst reformatora religijnego Kefalaja Maniego, który był konkurencją dla chrześcijaństwa. Jest to naprawdę cenny tekst dla historyków manicheizmu.
Inne papirusy „wyszły” w Brodnicy, gdzie swego czasu było muzeum. Jego kierownikowi Józefowi Dudzie, światłemu człowiekowi ludzie przynosili starożytną „drobnicę”. To on dodzwonił się do prof. Anny Świderkówny, która wysłała młodego wówczas prof. Zbigniewa Borkowskiego. Ostatecznie, z tego co się orientuję, te papirusy trafiły do UW. Młody podówczas Borkowski wędrował po okolicy Brodnicy ze wspomnianym kierownikiem muzeum, gdy przypadkiem natknęli się w jednej z wiejskich zagród Pomorza na oryginalny papirus w szybie, wykorzystany jako okienko w oborze.
Tak właśnie grabieże kulturalne trofiejnych brygad Armii Czerwonej wpływała na rozwój polskiej papirologii. Zainteresowanych innymi wojennymi i powojennymi grabieżami sowieckimi odsyłami do książki „Wojna Stalina. 1939-1945 Terror, grabież, demontaże” prof. Bogdana Musiała.
Feliks Koperski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!