Zamieszczony poniżej wykład pułkownika Mariana Żegoty-Januszajtisa z roku 1919, jest ciekawym dokumentem obrazującym ogrom problemów jakie stały przed odradzającą się Polską, a dotyczyły formowania granic państwa. W tym przypadku granicy wschodniej.
Wykład jest napisany z punktu widzenia żołnierza, który mniej dba o traktaty i układy, zostawiając je politykom, a bardziej myśli o przyszłej wojnie.
Żegota nie ma złudzeń, że w przyszłości dojdzie do sojuszu niemiecko – rosyjskiego, który zagrozi Polsce. Z dużą przenikliwością pisze o tym już w roku 1919! Stąd też znajdziemy tu rozważania o granicy z niepodległą Ukrainą i koniecznością takiego jej przeprowadzenia, by północnym skrzydłem opierała się o bagna Polesia. Do tekstu dołączona jest mapka wykonana przez pułkownika.
Nieuwzględnienie realiów politycznych odcisnęło się na planach pułkownika pewną fantastycznością zamierzeń.
Marian Żegota-Januszajtis był najmłodszym oficerem legionów. Zdolny i odważny, awansował błyskawicznie. W niepodległej Polsce jego kariera utknęła z powodu perturbacji politycznych. W randze generała dywizji przeniesiony w stan spoczynku.
W roku 1939 wrócił do szeregów, ale nie otrzymał przydziału służbowego, do czasu obrony Lwowa. Następnie w okupowanym przez sowietów Lwowie organizował konspirację. Aresztowany przez NKWD, trafił na Łubiankę, gdzie zainteresował się nim sam Beria. W roku 1940 zorganizował mu nawet wykład dla 150 wysokich rangą oficerów sowieckich. Tematem wykładu była przyszła wojna sowiecko- niemiecka.
Po amnestii z sierpnia 1941 roku, wyjechał do Londynu, a tam w wyniku konfliktu z Sikorskim znów trafił na boczny tor (Inspektor do Spraw Zarządu Wojskowego Ziem Okupowanych na Zachodzie).
Umarł 24 marca 1973 w Wielkiej Brytanii.
Animacja przedstawiająca formowanie się granic Polski.
PŁK. MARJAN ŻEGOTA JANUSZAJTIS
Strategiczne granice Polski na Wschodzie
W dobie tak doniosłej dla przyszłości Polski, jak obecna, zbyt mało mówi się i pisze o ukształtowaniu granic państwa polskiego w odniesieniu do ich obronności, czyli warunków strategicznych, jakim muszą odpowiadać.
Trwałość pokoju wprawdzie ma być zabezpieczona statutem związku narodów, jednak doświadczenie uczy, że silniejszemi są prawa życia i dążność do rozwoju niż ustawy pisane. Przytem stosunki na wschodzie Europy długo jeszcze będą nader nieustalone i tem mniej dające się podporządkować ideom związku narodów. Dlatego to Polska, wierząc w zwycięstwo szczytnych myśli Wilsonowskich, tern niemniej musi dążyć do utrwalenia takich granic (zwłaszcza na wschodzie), któreby i pod względem wojskowym zapewniały jej pokój i przewagę na wypadek wojny z barbarzyńskim sąsiadem wschodnim.
Pomysły polityczne w sprawie granic naszych na wschodzie (jak wszędzie) muszą liczyć się z koniecznościami wojskowemi tak, jak polityka jest uzależniona od stanu i siły wojska.
Eksperymenty polityczne na ciele narodu naszego i narodów ościennych, nie oparte na rzeczywistej sile ekonomicznej, kulturalnej i przewadze fizycznej, prędzej czy później stworzą grunt podatny dla barbarzyńskiej zaborczości Wschodu czy Zachodu, a im Polska większy posiędzie dobrobyt przy małej sile fizycznej, tym silniej wzrastać będzie apetyt i chciwość sąsiadów. Wierzmy w pokój trwały, ale trwałość tę oprzyjmy na zabezpieczeniu, tkwiącym w sile i gotowości odparcia wszelkiej chęci, zamierzającej pokój ten zamącić.
Jakkolwiek ułożą się stosunki nasze z narodami sąsiadującemi, a przedstawiającemi małe wartości samodzielne, jak Litwini, Łotysze, Ukraińcy galicyjscy, są pewne potrzeby wojskowe, od których żądania odstąpić nie możemy, nie skazując się jednocześnie na niesłychane niebezpieczeństwo w przyszłości. Pamiętać musimy, że wschód rosyjski i ukraiński stanowi i stanowić będzie przerażającą potęgę, która dziś jest w stanie zupełnego rozkładu, a która wskutek warunków etnicznych i ekonomicznych wraz z wzrostem kultury niewątpliwie zorganizuje się. Pierwotne w kulturze narody początkujące organizmy państwowe są z natury zaborcze. Nie powstrzyma przyszłej Rosji nic od nowej inwazji do Polski, jeżeli jej nie powstrzyma dobrze zorganizowana siła nasza. Niebezpieczeństwo wschodnie trwać dla nas będzie jeszcze nader długo i to tem więcej, że niewątpliwie dwie wrogie nam siły Rosji i Niemiec i w przyszłości sprzęgną się przeciw nam, ponad naszemi niejako głowami.
Ziemie rdzennie polskie mają niesłychanie niepomyślne geograficzno-wojskowe położenie. Jedynie wierna ściana Karpat, na niewielkim zresztą odcinku, jest naturalną pewną osłoną od południa. Pozatem dokoła ziem rdzennie polskich w ich granicach lub nawet w bezpośredniem ich sąsiedztwie niema obszarów, któreby po doświadczeniach ostatniej wojny mogły być uważane za naturalnie obronne, czyli dające nam niezawodne strategiczne oparcie. Wojna ostatnia dała bogate doświadczenie pod tym względem. Pojęcie t. zw. linji obronnych zmieniło gruntownie swe znaczenie. Dziś można mówić tylko o obszarach strategicznych, o strefach obronnych, stanowiących naturalną dla mas operacyjnych nieprzebytą (całkowicie lub przy słabej obronie) zaporę. Takie zapory mają poważne znaczenie o tyle tylko, o ile ciągną się zwarcie na przestrzeni setek kilometrów. Do takich obszarów strategicznych należy zaliczyć: a) głębokie pasma wysokich gór o stromych zboczach, zmuszających do forsowania tylko nielicznych a ciasnych przełęczy; b) brzeg morski o płytkiem dnie przybrzeżnym; c) dorzecza rzek płynących w obszarach nieprzebytych, niewysychających, niezamarzających i niedających się (łatwo) osuszyć bagien, ciągnących się na olbrzymich przestrzeniach i we wszystkich kierunkach; d) wielkie rzeki (o tyle tylko, o ile brzeg od strony nieprzyjaciela conajmniej 40 — 60 km., jest w naszem posiadaniu i odpowiada wielu innym warunkom. Naogół rzek o suchych niebagnistych dorzeczach nie można uważać za naturalne linje obronne. Stają się one takiemi dopiero przy pomocy umocnień sztucznych, które dorzecze „suchej” rzeki zamieniają w strefę obronną. Wytyczanie granic wzdłuż rzek spławnych zamraża je dla żeglugi handlowej.
Takich granic, z wyjątkiem odcinka Karpat i skrawka morza, rdzenne ziemie polskie nie posiadają. Dlatego to na wschodzie na pierwszymi miejscu należy omówić bagniste dorzecze Prypeci, którego istnienie stanowi, że bez zbytniej obawy spoglądać możemy na nadmierną i nieproporcjonalną do obszaru rozciągłość naszych historycznych granic na wschodzie.
Znaczenie dorzecza Prypeci, jako obszaru strategicznego nieraz już dało się poznać. Na nich opierała swe bezpieczeństwo od Moskwy Polska i Litwa Jagiellonów; w wojnie r. 1812 stanęło dorzecze Prypeci i Berezyny tragiczną zaporą na drodze odwrotu Napoleona.
Wedle Prądzyńskiego Napoleon przegrał wojnę 1812 roku, ponieważ nieopatrznie przeszedł strefę bagien, zaś powstanie 1830-31 r. głównie nie mogło dlatego zwyciężyć, że nie zdołało oprzeć się o potężny fundament bagien pińskich. W ostatniej wojnie po dojściu frontu rosyjsko-niemieckiego do linji kanału Ogińskiego i Pińska w tym odcinku (jak i zresztą w sąsiednich) zamarła wszelka akcja i już do końca wojny ani na chwilę nie ożyła.
Najważniejsze i najobszerniejsze rozlewisko bagien Prypeci znajduje się na wschód od Pińska, aż do ujścia Ptycza, szczególnie zaś pomiędzy Horyniem a Uborcią na południu i pomiędzy rz. Cną a Ptyczem na północy. Obszar ten obejmuje około 22.000 km. kw., powierzchni zupełnie nieprzebytej, nie tylko dla mas, ale nawet dla większych oddziałów wywiadowczych; o ruchu kołowym artylerji i o operacjach wojennych w tym obszarze poważnie mówić nie można. Na obszarze tym bagna poleskie nie zamarzają o tyle, ażeby dały się użyć. Stają się podczas zimy raczej niebezpieczniejsze.
Na wschód od pomienionego rozlewiska bagna Prypeci (na północ od tej rzeki) łączą się z dorzeczem Berezyny, tworząc olbrzymie rozlewisko na całej już powierzchni aż do Dniepru i Sożu. Obszar ten stanowi olbrzymią naturalną barykadę o niesłychanem znaczeniu strategicznem. Zdarza się słyszeć sąd, iż bagna poleskie w przyszłości stracą znaczenie wskutek sztucznego osuszenia.
W najlepszym razie można w ciągu najbliższych lat kilkudziesięciu obniżyć poziom wody na peryferji bagien, gdzie one dla wojny i tak małe mają znaczenie. Na główny trzon bagien, w .wyżej pomienionym obszarze nawet przy pracach podjętych na wielką skalę obniżenie poziomu o kilka centymentrów nie wpłynie w żadnym stopniu. Prace rządu rosyjskiego w tym kierunku dają duże doświadczenie. Przytem tak, czy inaczej obszar bagien, pozostając w strefie granicznej Polski, Rosji i Ukrainy, nie stanie się zapewne celem skwapliwości w kierunku jego osuszenia przez którekolwiek z tych państw.
Dla systemu strategicznego naszych granic na wschodzie dorzecze Prypeci ma to niesłychanie doniosłe i korzystne znaczenie, iż rozbija teren Polski na wschodzie na dwa teatry operacyjne: północny – na północ, południowy – na południe od Prypeci, skracając przytem cały front wschodni o 100 kim., a w pewnych warunkach o 300 i więcej kim. Jeżeli obok tego przypuścimy, że utrzyma się w przyszłości granica pomiędzy niezależnemi od siebie państwami — Rosją i Ukrainą, to niewątpliwie granica ta wypadnie w okolicy ujścia Prypeci i pójdzie na wschód, stanowiąc niejako przedłużenie tej rzeki. W tym wypadku teatr północny będzie dotykał z tych dwóch państw tylko Rosji, zaś teatr południowy tylko Ukrainy, tak, że jedno skrzydło będzie znakomicie zabezpieczone na wypadek wojny z jednem z tych państw.
Dlatego to pierwszą bezwzględną potrzebą strategiczną naszych granic na wschodzie jest, aby bagniste dorzecze Prypeci i Berezyny znalazło się w naszych rękach lub w sferze niepodzielnego wpływu.
Powyższe oparcie obrony ziem polskich od wschodu na dorzeczu Prypeci dyktuje już wprost dalsze konieczności. Omówimy najprzód teatr północny:
Obejmuje on Kurlandję, Żmudź, Inflanty Polskie, Litwę (historyczną), Podlasie, Ruś Białą i Czarną. Bez względu na to czy niektóre z tych ziem, jak Kurlandja, Litwa etnograficzna, uzyskają zupełną czy częściową samodzielność, muszą należeć do polskiego systemu obronnego „wschodu”, który to system opierać się musi na obronie rzek Dźwiny i Dniepru aż do ujścia Prypeci.
Nieodzownym warunkiem utrzymania te j zasady musi być otrzymanie dla Polski Dźwińska.
Jak już powiedziałem we wstępie, linje rzek nie stanowią łinij obronnych same przez się, o ile nie przepływają w strefie do nas niepodzielnie w okresie przedwojennym należącej, zgodnie z tem tak i Dźwina, jak i Dniepr muszą uzyskać strefy przednie (strefy przepolowe) wzdłuż zewnętrznej następującej linji: zatoka Ryska, Pernigel, Palzen, Nicaa, Fehren, Berzon, Lagród, rz. Ewikszta, jez. Lubań, Kistynka, Rzeżyca, jez. Ragna, Bakmyza, jez. Oswej, Juchnowicze, Maków, Muragi, rz. Dryssa, Newel, Budniki, Uświać, rz. Uświać, rz. Dźwina, Suraż, granica 1772 r. do Dniepru; od Dniepru: Lady, Romanowo, Drybin, rz. Pronja, rz. Soż, rz. Dniepr, do ujścia Prypeci, W taki sposób utworzą się strefy obronne przedpolowe dla strefy głównej rzeki, systemu fortec etc.
Linja głównej obrony licząc od ujścia Dźwiny do ujścia Prypeci wynosiłaby około 800 km., z czego 250 km. w obszarach bagien nieprzebytych, 450 km. w strefach umocnionych wielkich rzek, a tylko 100 km. wzdłuż mniejszych umocnień (pomiędzy Dźwiną a Dnieprem). Szereg rzek równoległych do Dniepru, a w szczególności linja Berezyny Dźwińsk, Narocz, Pińsk stanowią dobre strefy obronne na wypadek złamania pierwszej. Zaznaczyć należy, że z wyjątkiem odcinka Rygi do rz. Ewikszty cały system teatru północnego leży wewnątrz granic 1772 r.
Rozwiązanie zagadnień, związanych z frontem teatru po-łudniowego jest o wiele trudniejsze. Uwzględnić tutaj należy coraz więcej konsolidujący się politycznie żywioł ukraiński, na rzecz którego zrzec się wypadnie praw historycznych do niektórych ziem ruskich. Tutaj muszą być szczególnie uwzględnione potrzeby polskiej obrony strategicznej.
W pierwszym rzędzie jest konieczne, ażeby front galicyjski mógł być naturalnie związany z systemem obrony, opartej na dorzeczu Prypeci. Kluczem do tego jest zachowanie dla nas rzeki Horynia wraz z trójkątem twierdz wołyńskich (Równe, Dubno i Łuck), który znakomicie da się wyzyskać dla związania bagien poleskich z obroną Galicji wschodniej i środkowej. Stanowi ona analogiczny do Dźwińska na północy punkt obrotowy dla skrzydła południowego. Obrona teatru południowego od wschodu polegałaby na obronie bagnistego dorzecza Prypeci, rz. Horynia i Zbrucza. Celem wytworzenia stref przednich w stosunku do stref obrony głównej na linji tych rzek, niezbędnem jest posiadanie terenu zawartego pomiędzy Horyniem i Słuczem, oraz pomiędzy Zbruczem i Smotryczem. Zgodnie z powyższem linja zewnętrzna teatru południowego biegłaby następująco: ujście Prypeci, granica gub. Mińskiej i Kijowskiej, Oziery, Klesowo, Zabar, Bereźne, rz. Słucz do Czernielewki, Czarny Ostrów, Felsztyn, rz. Smotrycz, ujście Smotrycza, Dniestr, granica Galicji z r. 1914.
Granica między Polską a Wolnym Miastem Gdańsk w Gdyni Kolibki, 1 marca 1927 roku,
Najsłabszą częścią frontu (w znaczeniu geograficzno-woj- skowem) będzie odcinek Równe – Dniestr – Prut – Czeremosz, którego obrona wymaga użycia stosunkowo wielkich mas wojska.
Przy rozpatrywaniu teatru południowego dopiero jaskrawo występuje znaczenie dorzecza Prypeci. W kierunku południowo-wschodnim bagna bronią linji Prypeci i Horynia prawie na długości 350 km., a przy związaniu ich w jedną całość z trójkątem twierdz wołyńskich, otrzymujemy odcinek od Rohaczewa do Ostroga (450 km. w linji powietrznej) znakomicie z natury zabezpieczony przy nader nieznacznem użyciu, wojska. Pozostaje odcinek około 250 km. (od Ostroga do granicy, węgierskiej z r. 1914), wymagający rzeczywiście wytężonej obrony. Tern więcej na tym froncie jest ważnem, by linje głównej obrony posiadały dostatecznie głębokie strefy przednie.
Zestawiając obraz powyższy, obydwa teatry posiadałyby front o ogólnej długości około 1600 km., licząc wedle linji zewnętrznej – od Pernigel do Chocimia. Z tego około 500 km. naturalnie obronnych i dla większych mas nieprzebytych bagien; około 600 km. wzdłuż stref obronnych, opartych na wielkich rzekach spławnych i około 500 km. wzdłuż mniejszych rzek z obronną strefą przednią.
Powyższy zarys stanowi pierwszą próbę omówienia tej tak ważnej sprawy. Celem moim jest wykazać, że warunki, geograficzno-wojskowe kraju są to czynniki niepomiernego znaczenia, zaś dla nas słabych, wystawionyc hna tradycyjnem, a tak uciążliwym przedmurzu Europy wobec potęgi barbarzyństwa wschodu, przejawiającej się od 1000 lat w coraz to innej tatarskiej, carskiej, czy bolszewickiej postaci jedyna w tych warunkach geograficznych obrona i pomoc.
Odchylenia od omówionego ideału naszych granic strategicznych na wschodzie są naturalnie możliwe (np. pominięcie Rygi, ustępstwa na rzecz Ukraińców w Galicji wschodniej etc.) niezmienną jednak musi pozostać zasada oparcia obrony ziem polskich na strefach obronnych Dźwińska, bagnistego dorzecza Berezyny Wielkiej i Prypeci, Horynia z trójkątem twierdz wołyńskich.
Marian Żegota – Januszajtis
opracowanie JM.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!