Na szczęście, żołnierze używali ślepych nabojów, ale mieszkańcy miejscowości (nomen omen) Panik wpadli w panikę i zaczęli uciekać. Jeden ze świadków mówił, że dzieci z przerażenia mdlały. Okazało się, że były to manewry, których rosyjskie dowództwo nie zgłosiło władzom Armenii.
Jak wiadomo, w Armenii premierem jest od niedawna Nikol Paszinian, który próbuje zreformować kraj. Deklaruje, tak jak poprzednicy, że Rosja pozostaje strategicznym partnerem Armenii, ale jest jasne, że aksamitną rewolucję, która obaliła układ rządzący w Armenii od początku niepodległości, wsparły politycznie kraje UE i USA. Czy zaskakujący brak przepływu informacji między rosyjskim dowództwem a władzami kraju ma z tym jakiś związek?
Po wojnie o Górski Karabach z Azerbejdżanem Armenia zgodziła się na stacjonowanie w kraju ok. 5 tys. żołnierzy rosyjskich. Stacjonują w bazie w pobliskim Giumri (na zdjęciu).
To jednak nie pierwszy incydent związany z obecnością żołnierzy rosyjskich w Armenii. W 2015 roku lata temu doszło do strasznej tragedii rosyjski dezerter wymordował sześcioosobową rodzinę z Giumri, w tym kilkumiesięczne niemowlę. Morderca był sądzony przez rosyjski sąd wojskowy, Ormianie protestowali domagając się, by został wydany ich wymiarowi sprawiedliwości.
Po zakończeniu niezapowiedzianych manewrów zażalenie złożył sołtys wsi, który oskarżył 102. Rosyjską Bazę Wojskową o zniszczenie ciężkim sprzętem dróg i ulic.
Oprac. MaH, Belsat.eu, DoRzeczy.pl, rferl.org
fot. CC BY 3.0
2 komentarzy
kuraż
25 lipca 2018 o 23:41Jakim prawem rosyjska banda zwana nie wiadomo dlaczego „armią” rosyjska wpada do wsi obcego państwa i sieje chaos i zamieszanie?
n2
9 sierpnia 2018 o 08:22Takim że puki co to dzięki ruskim żyją.
Zrób hokus-pokus i spraw by USA dało im realne wsparcie takie jak żydom, bo w przeciwnym wypadku szanse na samodzielną egzystencję są iluzoryczne. Z wzbogaconym na ropie i zbratanym z erdoganem Azerbejdżanem szans w walce nie mają! Jak się nie ma co się lubi…