15 listopada w Mińsku, tłumy ludzie ściągają na Plac Zmian, w miejsce, z którego tajniacy uprowadzili młodego artystę, Ramana Bandarenkę.
Tradycyjnie już, jak w każda niedzielę na ulice stolicy wyjechały więźniarki i samochody milicyjne wypełnione uzbrojonymi funkcjonariuszami. Odcięty został internet mobilny, zamknięte stacje metra.
Po pacyfikacji Palcu Zmian z użyciem granatów hukowych i masowych zatrzymaniach, grupa ludzi stanęła w obronie tego miejsca przeciwko kordonowi milicji.
Białoruskie siły bezpieczeństwa robią wszystko, by zapobiec utworzeniu się dużej kolumny demonstrantów. Milicja rozpędza ludzi gromadzących się przy Placu Zmian, używając przeciwko demonstrantom specjalnego sprzętu: granatów hukowo-błyskowych i gazu łzawiącego. Ludzie się rozchodzą, ale uparcie wracają na trasę na Plac Zmian. Część zatrzymanych jest dotkliwie bita pałkami.
Protesty odbywają się również w Homlu, Witebsku, Grodnie, Baranowiczach, Lidzie, Soligorsku, Mołodecznie, Żodino i innych miastach.
Przypomnijmy, wieczorem 11 listopada Raman Bandarenka (artysta malarz) został dotkliwie pobity na dziedzińcu własnego domu. Milicja zabrała go na komisariat, a po 1,5 godzinie nieprzytomneo przewieziono na oddział intensywnej terapii. Mimo starań lekarzy, wieczorem 12 listopada zmarł. Miał 31 lat, żonaty.
W miejscu, w którym z którego został porwany wciąż płoną znicze, mieszkańcy Mińska przynoszą kwiaty.
Więcej w reportażu portalu tut.by…
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!